Ahoj!
Temat jest mi dość bliski, bo sam jestem dystrofikiem i korzystam z wózka aktywnego. I w tej części muszę poprzeć kolegę Rozbawionego. Perspektywa patrzenia na pewne sprawy naprawdę się bardzo zmienia w zależności od tego na czym sie usiądzie. Jak korzystałem z krzyżaka, to po paru metrach samodzielnej jazdy łapy mi zwisały ze zmęczenia i w ogóle byłem pogodzony z tym, że muszę być pchany. Gdy usiadłem na prawdziwy wózek aktywny, to nagle wszystko sie zmieniło. To niesamowite, ale okazało się, że mimo słabych rąk mogę się na nim całkiem sprawnie poruszać, robić balans przy przejeżdżaniu przez całkiem spore progi, a nawet za przeproszeniem wysikać się w publicznym kiblu bez potrzeby wstawania z wózka czy przesiadania się na muszlę. I z dużym zapasem jeszcze mieszczę sie w drzwiach 70 cm. Oczywiście, po schodach sam nie wjeżdżam, ani po stromych podjazdach jak paraplegicy, ale np. jestem w stanie bez zakwasów samodzielnie całą Ikeę, Castoramę, czy inne Obi lub Tesco zjeździć, nie oglądając się na to, żeby mnie żona pchała.
Dlatego ma rację Rozbawiony, polecając człowiekowi z SM przymierzenie sie do wózka aktywnego. To nic nie kosztuje, bo przedstawiciele tej czy innej firmy dojadą i pokażą za friko, a może sie okazać, że różnica między wózkiem aktywnych a komfortowym krzyżakiem jest tak istotna, że może jednak znajdzie się nawet w małym samochodzie miejsce na ramę aktywnego (ramy wózków aktywnych po odpięciu kół wcale nie są duże, mimo że się nie składają jak krzyżakowe, a załadunek i rozładunek jest na pewno mniej męczący).
Natomiast nie polecałbym akurat Panthery w tym konkretnym przypadku, który opisuje Katarzyna. Jest to świetny wózek, wg mnie najlepszy z aktywnych, ale cena jest powalająca. A zważywszy, że osoba, o której mowa, nie wykorzysta w pełni możliwości wózka aktywnego i nie będzie to jej wózek "codzienny", to zdecydowanie bardziej radziłbym spróbować np. GTM1, który można kupić z rączkami (rączki w wózkach aktywnych też mogą być na tyle wysoko wyciągane, żeby pchało się taki wózek zupełnie komfortowo - wiem, bo często korzystam z pomocy żony na dłuższych dystansach i nie narzeka na pchanie, zwłaszcza że wózek aktywny jest bardzo zwrotny i pcha się go bardzo lekko), boczkami i anti-tipem za ok. 4 tys., a nie za co najmniej 7 tys. jak Pantherę.
Co nie zmienia faktu, że sam właśnie w piątek przymierzałem się do Panthery U2-light (ascetyczna, ale rewelacyjna, lekuśka, świetnie wyważona, ze świetnym balansem) i prawdopodobnie będę niedługo jej posiadaczem. Tylko że w moim przypadku wydanie tych 9 tys. jest o tyle uzasadnione, że U2-light to jak na razie jedyny wózek, który jestem w stanie samodzielnie wkładać i wyciągać z samochodu, więc w praktyce czyni mnie on całkowicie niezależnym od pomocy innych przy wyjściach z domu np. do urzędu, marketu, knajpy na piwko z kumplami itp. Jedyne co mnie jeszcze hamuje, to brak możliwości instalacji anty-tipa w U2-light, a nie mam opanowanej gleby na plecach niestety... Jako alternatywa jest jeszcze robiony na wymiar Hammer GTM, bo on może być z anty-tipem, ale primo, z superlekkimi kołami Spinergy wychodzi drożej, secundo, ten anty-tip podwijany, a nie na szybkozłączu może mi właśnie uniemożliwić swobodne wkładanie do wozu. Więc chyba jednak wybulę się na ten U2-light.
W każdym razie - warto spróbować wózek aktywny, a może zmienicie zdanie. Ja nie wyobrażam sobie siedzenia na innym, a myślę, że dystrofię można rozpatrywać w pewnej analogii do SM.
Jest wszelako i jeszcze mniej fajny aspekt całej sprawy, o czym wspomniał kolega Mantis, pisząc do Rozbawionego, czy życzy tej osobie z SM, żeby jeździła na wózku zamiast chodzić. Otóż muszę przyznać, że pomimo iż jestem człowiek zajebiście zdyscyplinowanym, to czasem się łapię na tym, że zamiast zrobić coś w domu na własnych nogach, wolę myknąć na wózku, zwłaszcza gdy czynność wymaga np. kursowania kilka razy między pokojami i na wózku zrobię to dużo szybciej. Tak że trzeba uważać na to, bo człowiek się łatwo rozleniwia niestety...
Pozdrowienia dla Wszystkich, para, tetra, dystro czy S(ado)M(aso)