ewaagnieszka pisze:
A ja uważam, że odpowiedź jest. Aż mnie zatkało, jak jeden ksiądz mi to kiedyś wytłumaczyl: Bóg działa tak, aby w sumie na świecie było jak najmniej bólu. Jeśli nam dzieje się coś złego, to jest to tak,że bez tego wydarzenia, które sprawia nam ból, ktoś inny by cierpiał jeszcze bardziej, albo wiele osób. Dlatego mówi się, że "trzeba nieść swoj krzyż", bo tak jest lepiej. Spójrz na siebie jak na małego człowieczka, który widzi tyle co mrówka, a Bóg widzi cały świat.
Większej bzdury dawno nie słyszałem. Ale nie wnikam, jak ktoś lubi "czarne opowieści" to niech sobie ich zażywa w samotności. Nie ma powodu, żeby się kompromitować publicznie wiarą w wytwory ciasnych pedofilsko homo pazernych na kasę umysłów.
Pytanie "Czemu ja?" jest chyba dość typowe pytanie różnego typu połamańców. Ja do tego jeszcze bym dodał rozważania "Co by było, gdybym bezpośrednio przed wypadkiem postąpił inaczej?" (odpowiednie podkreślić)
1. skoczył na bombę zamiast na pusty łeb,
2. zatrzymał motor i poszedł się odlać do lasu i nie spotkał się z tym autem,
3. upił się w domu na balkonie zamiast na wiejskich baletach,
4. nie żarł tyle mielonki kupowanej w biedronce i nie miał guza rdzenia
5. jechał 10 km/h wolniej
6. spotkał na swojej drodze kompetentnego lekarza
7. nie łaził po dachu/płocie/drzewie
8. nie vkurwiał typów w dresach z szalikami Lecha Poznań
9. zapiął pasy
10. wyszedł z auta i nastrzelał sobie po pysku zamiast spać podczas jazdy
Ja zamiast stawiać pytanie "Czemu ja?" myślę sobie:
"Ale jaja, ja jeżdżę na wózku, mam kółka przy dupie :]"
A rozważania, co mógłbym zrobić przed wypadkiem, żeby nie było wypadku to już mi się zwyczajnie znudziły (ale nie przeczę, fajnie sobie powyobrażać "historie alternatywne").
Zgadzam się z Przedmówcami, że najgorsze to rozpieprzone czynności fizjologiczne, zwłaszcza lanie, bo nad dupskiem łatwiej się pracuje. No i ten kulawy *... Już nigdy nie zrobię dobrze kobiecie na tyle rożnych sposobów co kiedyś...