Poznałem ją osobiście... Dziewczyna rzekomo bardzo wykształcona, studia z medycyny i drugie (już dokładnie nie pamiętam) związane z mechaniką. W każdym razie pracowała w klinice niemieckiej, a druga jej praca to muzeum Porsche. Pierwszy raz się z nią spotkałem jesienią ubiegłego roku, wtedy też już miała wrócić do Polski na stałe, do Zielonej Góry.
Wydawała się bardzo fajną dziewczyną, ale tylko wydawała... Spotykaliśmy się tylko u mnie, bo nigdy nie miałem okazji jej odwiedzić, zawsze coś jej tam wypadło wyjazd do Niemiec, sprawy rodzinne, albo jeszcze coś innego. A takie spontaniczne spotkanie nie wchodziło w grę, bo dzieliła nas odległość 500 km. Jedno trzeba jej przyznać fantazję miała nie z tej ziemi, o swojej urojonej pracy mogła opowiadać godzinami, nie dość, że lubiła swoją pracę, to zarabiała miliony
Na początku jeszcze jej wierzyłem, ale gdy fantazja zaczęła ją ponosić coraz bardziej, już miałem dosyć tych bajek i jej powiedziałem prosto w oczy, albo mi powie całą prawdę o sobie, albo kończymy ze sobą. Oczywiście obstawała przy swoim i skończyliśmy się spotykać. Jednak w marcu tego roku chciała się spotkać i wszystko sobie wyjaśnić, pomyślałem, że chce mi powiedzieć prawdę i się zgodziłem. Tym razem nie spotkaliśmy sie u mnie, wynajęliśmy apartament nad morzem na trzy dni. Niestety znowu się pomyliłem Anka fantazjowała jeszcze bardziej niż wcześniej.
Po powrocie do domu (już z czystej ciekawości, z kim tak naprawdę się spotykałem)zacząłem szukać informacji na jej temat w internecie. Wpisując jej dane w google wyskakiwało kilka osób pod tym nazwiskiem, ale żadna z nich to nie była ona. Zacząłem szukać na FB i tu mi się udało. Trafiłem na osobę z dalszej jej rodziny, na początku nie chciała za bardzo o niej mówić, ale jak jej opisałem całą sytuacje to opowiedziała wszystko.
Co się okazało Anka z tym co opowiadała nie miała nic wspólnego. Tak naprawdę mieszka w Lubaniu Śląskim, ma męża, który przy niej wpadł w nałóg, dwójkę dzieci, i pełno długów, które cały czas rosną. Żyją z tego co da opieka i rodzina męża. Z medycyną nie ma nic wspólnego, swoją edukację skończyła w dzień swoich 18 urodzin kiedy to uciekła z domu do obecnego męża. Jej jedyna praca, to nie klinika, ani Porsche tylko półtora miesiąca opieki nad starszym dziadkiem w Niemczech, i właśnie stamtąd pisała tu na forum.
I taka jest w skrócie dr Anna, chociaż jeszcze dużo mógłbym o niej napisać...