Tetraplegik • zdrowe dziewczyny a niepełnosprawni faceci - Strona 4
Strona 4 z 50

: 17 wrz 2005, 10:34
autor: marcin tetra
koniczynko masz racje :D

: 17 wrz 2005, 12:08
autor: iluzja
koniczynko wielki plus za tego posta......pozdrawiam:)

: 17 wrz 2005, 12:22
autor: jacek1982
czterolistna koniczynka pisze:dlaczego superfaceci (superbabki) na wozkach boja sie wiazac z dziewczynami (chlopakami) "na chodzie"?
).
dlatego ze nie chca byc dla super facetow i super babek " na chodzie"

ciezarem na cale zycie 8)

: 17 wrz 2005, 14:26
autor: iluzja
hmmm...dlaczego ciezarem? jesli jest to swiadomy wybor jednej i drugiej strony...i ma sie caly temat dotyczacy wspolnego zycia przegadany na maxa , tak ze nie bedzie pozniej niespodzianek...w stylu-"sory ale zapomnialem ci powiedziec ze.."

: 17 wrz 2005, 15:18
autor: Czterolistna koniczynka
Jacek - no wlasnie, dlaczego ciezarem. Co to jest "ciezar"?
czy myslisz , ze odstapienie oc´d bycia z innym czlowiekiem bedzie mniejszym zlem? Bo ona naiwna - troszeczke sobie poplacze ale potem bedzie mi dziekowala, bo zrozumie , ze zrobilem (nie chcialem baby) z milosci. Ja mam gdzies taka milosc, wiesz! Decydujac sie na bycie z innym czlowiekiem podejmuje sie zawsze ryzyko. Moze ten cudowny ON nie bedzie zalezny od swojego wozka ale czy daje to gwarancje udanego zwiazku? Ja do tej pory mialam stycznosc z tymi co to sami chodza i.. odchodza w sina dal, albo nie potrafia dac szczescia innym. Ci co to i buty musza kupowac bo im sie zdzieraj i sisiorkiem zawijaja tu i tam :oops: :lol: . Nikt do tej pory nie byl tak uszczesliwiony moim widokiem jak moj znajomy Tetra- man, nikt nigdy tak sie nie usmiechal jak on. A ja dopiero teraz mam odwage myslec , ze on jest zainteresowany mna, cala mna , moim rozumem i upodobaniami, problemami i tym co mam do powiedzenia, nie tylko atrakcyjnym wygladem (rzecz gustu - oczywiscie) i nie szybkim darmowym seksem czy prowadzeniem domu.
Jacek - czlowiek ktory nie pije, nie pali i ma dwie sprawne nogi tez moze byc upierdliwy czy nawet niemozliwy we wspolzyciu. Mysle , ze inwalidztwo to nie tylko sprawa fizycznego okaleczenia ale rowniez stwarzania samemu sobie barier nie do pokonania - np poczucia bycia ciezarem. Ciaza na przyklad - czlowiek (kobieta) ma mdlosci, czasami ryzykuje wlasne zdrowie a nawet i zycie, organizm jest przeciazony (to dopiero ciezar), porod nie jest rzecza przyjemna, moze sie zle skonczyc dla matki i dziecka. Potem nastepuja klopoty z dzieciakiem - choruje, nie chce sie uczyc, lata za spodniczkami, walkoni sie itd. A jednak ludzie chca miec dzieci. Ludzie chca kochac i byc kochani (to juz wiemy) - to dotyczy rowniez tetra/para. Dajcie sie kochac innym i nie przeganiajcie tych , ktorzy chca was poznac blizej, dajciez wy nam szanse - sciskam - Czterolistna koniczynka.

: 17 wrz 2005, 16:03
autor: jacek1982
ja tylko napisalem jak ja to widze a wam oczywiscie zycze jak najlepiej 8) jestem ciekaw czy nie zmienisz zdania jak bedziesz musiala z nim byc 24 h na dobe i mu pomagac bo dopiero wtedy bedzie mozna to wszystko zwryfikowac. I tak jak mowila iluzja trzeba miec wszystko bgadane na maxa i znac plusy i minusy

: 17 wrz 2005, 19:57
autor: czterolistna koniczynka
Hej Jacek i inni.
Dzieki ci za Twoj, niestety nie zadki punkt widzenia siebie samego. To co chce Tobie i innym wozkarzom powiedziec (niestety - moze nazbyt wylewnie, ja duzo gadam) to to , iz chodzacy nie zawsze widza Wasze wozki jako jedyny ciekawy punkt Waszego jestestwa. Znam wielu mezczyzn ktorzy "wymagaja opieki" 24 godziny na dobe mimo ze nie maja problemów z chodzeniem - on pragnie seksownej , milutkiej atrakcyjnej gosposi (chetnei forsiastej) , ktora jest do jego dyspozycji, tuli go i piesci i gryzie mu papu aby sie bron Boze biedaczek nie umeczyl i nie odczul , ze juz nie mieszka u mamusi. Sam - zadowolony z zycia a swoje prawa i zadnych obowiazkow. Taki gosc to nie ciezar - to balast!
Taki tetra-man nie dosc ze nie ucieka na moj widok to jeszcze nie skomentuje ze duzo waze jak mu siade na kolanach :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: - to marzenie wielu kobiet. sciskam - czterolistna koniczynka

: 19 wrz 2005, 16:21
autor: iluzja
koniczynko ty nie opisalas faceta wymagajacego opieki tylko kompletnego popapranca zyciowego ktoremu trzeba "grysc papu" a on potem jak juz sie znudzi wielka miloscia i przelewająca sie dobracia odpłynie w siną dal z kolejna super biusciastą blonyneczka ktora rownie chetnie bedzie mu to papu grysc:))))....a decyduja sie na taki związek z roznych powodow- moze wlasnie chodzi o zludne poczucie bezpieczenstwa ze " nie ucieknie" podkreslam zludne!!!.....moze niespelnione maciezynstwo-......a moze chca byc podziwane i oklaskiwane z kazdej strony ze niby takie dobre i tak sie poswiecaja i krzycza glosno dookola manifestujac" spojzcie jaka ze mnie dobra istato jak sie poswiecam jak "kocham " mojego meza na wozku-mam taka kolezanke i slowo daje ze zygac mi sie chce jak w pracy po raz kolejny z mina cierpietnicy opowiada jak to meza na rekach nosi i jak dla niego zrezygnowala z zycia i ze ma dwojke dzieci!!!! tzn syna i meza.....
i przyznam ci racje koniczynko-oni potrafia okazac uczucie....zebys wiedziala jak na mnie patrzy "moj" tetra.....ale to nie wszystko:(
ostatnio uslyszalam jedno bardzo madre zdanie....kazda kobieta ktora chce sie zwiazac z tetra-i mysle ze kazdy mezczyzna tez...zanim podejmie ta decyzje powinien udac sie na terapie do psychologa...bo fajnie ejst sie zakochac-jak hormony buzuja to swiat wydaje nam sie piekny i kolorowy nawet swiadomosc ze ja bede szla przez zycie a on bedzie jechal obok....wydaje sie "normalna"....ale potem przychodzi normalne zycie i nagle okazuje sie ze jest inaczej....i to inaczej nie koniecznie jest takie sobie wyobrazamy na poczatku big love:)))
powiedziala to osoba ktora tez jest tetra wiec mysle ze moze byc dla mnie w tych sprawach autorytetem jako bezposredni znawca tematu....
a jakby sie komus moje zdanie na ten temat nie spodobalo bo zawsze mozna wyrzucic moj post :)....i znowu wszystko bedzie piekne kolorowe latwe i wszyscy beda zadowoleni:)
pozdrawiam

: 20 wrz 2005, 18:31
autor: Czterolistna koniczynka
Hej Iluzja i inni.
Sorry - mimo iz taka jestem "werbalna" pozarlam kilka slow. To gryzienie papu nie dotyczylo faceta (babki) na wozku tylko chodzacego maminsynka :evil: , ktorych niestety pelno wokol nas i wiele kobiet (mezczyzn) ma pechá i na takiego hahara trafi. Co do walorow tetra - to oczywiscie ma ich wiecej a nie tylko fakt ze nie wieje. A tak calkiem juz serio - spotykajac kogos na chodzie mozemy natrafic na kaleke z tzw. uktytym kalectwem i nie sadze iz pierwszym co robimy podczas takiego spotkania jest zbieranie dokladnego wywiadu rodzinno-zdrowotnego na temat chorob dziedzicznych czy ewentualnych schorzen, ktore, wierz mi bardzo moga ograniczyc ludziom zycie. Choroby jak np. cukrzyca, chroniczne choroby jelit, onkologiczne, depresja, schizofrenia - mozna tu mnozyc w nieskonczonosc. Nie wiem jak inni - ja widze wowczas jedynie ciekawiacego mnie czlowieka a nie problemy zdrowotno-spoleczno- ekonomiczne z nim zwiazane. Mysle, iz jest nas wiecej i prosimy aby dac nam szanse - sciskam Wszystkich mocno - koniczynka :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

: 20 wrz 2005, 19:12
autor: iluzja
ja tez mialam na mysli takiego "chodzacego " faceta-maminsynka....ale przyznaje ze napisalam to w takiej formie ze mozna bylo to roznie odebrac:))
nie pros nikogo o szanse-sama ja sobie dajesz bo sama jestes kowalem swojego losu- i zdanie moje czy kogokolwiek z tego portalu nie ma w sprawie twojego prywatnego zycia zadnego znaczenia:))zapomnialas o jednej waznej rzeczy ze jesli decydujesz sie na zwiazek z tym "ciekawiacym cie czlowiekiem" decydujesz sie rozwniez na zwiazek z jego"problemami zdrowotno-spoleczno-ekonomicznymi"...i to dotyczy absolutnie kazdego zwiazku:)
gdzies tam wyzej napisalam chyba ze jest to bardzo powazny krok o wiele powazniejszy -moim zdaniem , od zwiazku z normalnym chodzacym,...pisze tak dlatego ze z racji mojego zawodu znam wiele takich par....i naprawde roznie bywa.....i znam kobiety ktore pozniej po fali wielkiej euforii stawaly przed powaznym wyborem- czy zostac napietnowana spolecznie- bo rozstane sie z "takim facetem".....czy wybrac druga opcje...ale druga moim zdaniem jest gorsza bo litosc jest takich przypadkach jest okrotna.....bo albo zostaja z nimi z litosci albo prowadza podwojne zycie.....
i nie ejstem potworem bez serca-sama mialam taki dylemat byc albo nie byc- bo oczy ma takie zielone:)).....i przerabialam ten temat z "moim" tetra naprawde bardzo dlugo.....i to byly naprawde trudne rozmowy.....ale trzymam za ciebie kciuki i zycze ci powodzenia koniczynko:)
i jeszcze na koniec- nie porownuj zycia z tetra i z chorym na schizoferenie-latwiej ze schizofrenikiem:)))))

: 20 wrz 2005, 20:03
autor: marcin tetra
dlaczego ze schizofrenikiem latwiej :?: czy z tetra jest z tak zle :?: :?: :?:

: 21 wrz 2005, 12:21
autor: pineska
iluzja pisze:ostatnio uslyszalam jedno bardzo madre zdanie....kazda kobieta ktora chce sie zwiazac z tetra-i mysle ze kazdy mezczyzna tez...zanim podejmie ta decyzje powinien udac sie na terapie do psychologa...bo fajnie ejst sie zakochac-jak hormony buzuja to swiat wydaje nam sie piekny i kolorowy nawet swiadomosc ze ja bede szla przez zycie a on bedzie jechal obok....wydaje sie "normalna"....ale potem przychodzi normalne zycie i nagle okazuje sie ze jest inaczej....i to inaczej nie koniecznie jest takie sobie wyobrazamy na poczatku big love:)))
powiedziala to osoba ktora tez jest tetra wiec mysle ze moze byc dla mnie w tych sprawach autorytetem jako bezposredni znawca tematu....
a jakby sie komus moje zdanie na ten temat nie spodobalo bo zawsze mozna wyrzucic moj post :)....i znowu wszystko bedzie piekne kolorowe latwe i wszyscy beda zadowoleni:)
pozdrawiam
i jak ten psycholog ma pomóc ? w czym ?
usiądziesz na kozetce a psycholog powie ci jak wygląda zycie z tetra ?
Czym będzie się kierował - statystykami ? opiniami innych, czy subiektywną oceną. Do psychologa idzię się, jesli nie potrafi się rozwiązać samemu własnych problemów, a nie po to, żeby się dowiedzieć ile przeciętnie zarabia tetraplegik i co za tym idzie jaki posiada status społeczny czy materialny, jakiego rodzaju pomocy potrzebuje i na co sie decyduje osoba chcąca się związać z taka osobą.
Jak dla mnie to trochę uprościłaś sobie problem Iluzjo, bo myślę, że zanim człowiek zacznie planować swoje życie z drugą osobą - dobrze ja pozna i to nie tylko na randkach w kawiarni czy na dyskotece. Mozna się zakochać w kimś i patrzeć wówczas na wszystko przez "różowe okulary", ale decyzji o byciu razem nie podejmujesz przecież w dniu, kiedy sobie uświadomiłaś, że sie zakochałaś. To zwykle trochę trwa i jesli ma się wątpliwości, czy życie z tą drugą osobą będzie nam odpowiadać lub czy to jest mozliwe, czy sie da radę, wystarczy to sprawdzić. A to można zrobić jedynie poprzez sprawdzenie tego osobiście. Wizyta u psychologa w niczym ci nie pomoże.
To o czym piszesz, ta "big lov" brzez różowe okulary, to tylko początek drogi do miłości. To jeszcze nie prawdziwy, sprawdzony związek, a tylko te mają szansę przetrwac problemy, które w późniejszym wspólnym zyciu się pojawiają i nie dotyczy to tylko związków ON ale ogólnie wszystkich.
Po drugie Iluzjo nie da sie zagwarantować tego, ze w życiu będzie zawsze "z górki" i bez problemów.
Dla mnie miłość to nie jest bajka Iluzjo, to wcale nie chodzenie z głową w chmurach, pełnia szczęścia i 0 problemów. Dla mnie oznacza to tyle, że te wszystkie problemy, moje, jego czy nasze wspólne mogę podzielić przez 2. Miłość wcale nie powoduje, że teraz omijają mnie wszystkie te problemy i obowiązki lub też że ich nie dostrzegam. Myślę, że dostrzegam duzo wiecej niż mogłaby mi powiedzieć na ten temat jakas pani psycholog.

: 21 wrz 2005, 13:05
autor: Dorota Bucław
Ja uważam że życie z wózkowiczem a już wogóle z tetraplegikiem to na prawdę wiele wyrzeczeń, trudności jaki napotkamy w życiu będąc z nim. Sądzę, że taką decyzję trzeba dwa razy bardziej przemyśleć jak wiążąc się ze zdrowym. Padały tu rózne przykłady zdrowego niby mężczyzny( nie rozumiem dlaczego- nasze społeczeństwo nie jest aż tak schorowane). Jako osoba na wózku muszę zgodzić się z jackiem1982 że wózkowicz to w pewnym sensie balast. Wogóle to rozróżniam związki pomiędzy ON a zdrową jeśli kalectwo nastąpiło już w czasie trwania małżeństwa czy poważnego związku, a decydowaniem się na coś takiego od samego początku. Osoba zdowa nigdy do końca nie przekona się ile pracy i wyrzeczeń taki związek wymaga. Czasem nawet po 2 latach nie do konca bedzie się wiedziało , a pokłady sił osoby zdrowej w końcu się wyczerpią więc wazne jest aby ułatwić sobie maxymalnie to życie z wózkowiczem, a co za tym idzie BARDZO duża kasa, więc w tym momencie wychodzi że status majątkowy jest równie ważny. Sama widzę po sobie ile ja potrzebowałabym jeszcze aby jakoś sama funkcjonować pod nieobecnośc osoby drugiej, a jestem kobietą na wózku więc z założenia wychodzę , że łatwiej jest bo mniej ważę niż mężczyna. Mamy na forum osoby, które opisywały, krótko jak wyglądają ich związki, co niektórzy poprzyczepiali się , że jadna osoba powinna częściej ćwiczyć męża, tylko nie wzięły pod uwagę właśnie tego że, ona też ma swoje siły a wiadomo " siły na zamiary". Tak więc zmierzam do tego, że mam choć iluzja jest kobietą zdrową( sprawną) a ja jeżdżę na wózku to mam całkiem podobne do niej zdanie co do wiązania się z wózkowiczem i wcale nie dziwię się temu co pisze w swoich postach. Wogóle nad czym tu debatować kiedy dla samego wózkowicza wózek jast często balastem to jak ma on nie być dla osoby zdrowej? życie osoby sprawnej i wózkowicza pozbawione będzie spontaniczności,a wkradnie się w nie z czasem monotonia , której wielu nie zniesie, a przy wózku no cóż trzeba mieć bardzo poukładane życie nawet godzinowo w niektórych sprawach, albo wielkie pieniądzę, żeby żyć PRAWIE normalnie. Tak czy inaczej jest to kawał orzecha do zgryzienia, żeby stworzyć udany związek takich ludzi!

: 21 wrz 2005, 13:12
autor: jacek1982
dokladnie tak zgadza sie dzieki kasie mozemy w miare normalnie zyc i nie przejmowac sie problemami dnia codziennego, wiec drodzy wozkowicze nie reagujcie agresja jak jakas dziewczyna was nie chce. Wycofajcie sie tak bedzie lepiej.

: 21 wrz 2005, 16:45
autor: iluzja
napisze to jeszcze raz...z racji zawodu ktory wykonuje mam kontakt z takimi" mieszanymi" malzenstwami....i mialam mozliwosc przesledzenia krok po kroku kilku takich wielkich milosci ktore zakonczyly sie decyzja o wspolnym dalszym zyciu....i nie wszystkie-podkreslam nie wszystkie te kobiety podjely by taka decyzje po raz drugi.....z niejedna rozmawialam na ten temat i i nie jeden raz slyszalam ze " nie jest tak jak mialo byc"...ale zycze szczescia tym ktore wierza w swoje sily i w sile swojego uczucia..powodzenia .....a rozowe okulary i tak z czasem spadaja i wtedy zycie boli...ale tego wam nie zycze:)))

a psycholog przydal by sie nie do tego zeby wam powiedziec tak lub nie- bo to jest decyzja ktora nalezy tylko do was...