Witam wszystkich.
Ja z nietypowym problemem, chociaż wydaje mi się, że temat wątku odpowiada mojej sprawie.
Potrzebuję rady, pomocy i informacji.
Zbieram materiały do powieści o facecie po urazie rdzenia. Interesuje mnie wszystko, co może okazać się przydatne, by stworzyć odpowiedni portret psychologiczny głównego bohatera.
Zacznę może od początku.
Mam na koncie powieść dla młodzieży, którą właśnie próbuję wydać. Powieść jest czysto komercyjna i niby zawiera jakieś tam przesłanie, ale powiedzmy, że mało ambitne.
W kolejnej powieści chciałabym poruszyć ważny, ale chyba mało popularny temat niepełnosprawności. Celem jest oswojenie z tym problemem społeczeństwa, przełamanie barier, które nie ukrywajmy istnieją w naszym kraju i to dość wyraźnie, i nie mam tu na myśli barier architektonicznych, ale przede wszystkim bariery społeczne.
Czytałam różne wątki na forum i zastanawiam się cały czas, gdzie tkwi błąd i w którym momencie ten błąd się pojawia?
Przede wszystkim dostrzegam błąd w systemie zdrowotnym. Przeczytałam kiedyś wpis jakiegoś faceta, który przez kilka lat pogrążony był w depresji po urazie rdzenia i w sumie zmarnował kupę lat w użalaniu się nad sobą, a jak sam twierdzi jego życie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby ktoś o podobnym urazie pokazał mu, że na wózku też jest życie. Ktoś inny z kolei miał żal do lekarzy, że ciągle mu powtarzali, czego już nie będzie mógł robić, zamiast informować, co będzie mógł. Takie przykłady można mnożyć na pęczki. I teraz nie wiem, czy ci faceci po prostu źle trafili, czy takie niedoinformowanie pacjenta jest nagminne.
Nie wiem również jak wygląda rola naszego Państwa w pomocy osobom po urazie rdzenia, chodzi o rehabilitację, wózek, możliwość powrotu do pracy...
Wiem na pewno, że podstawową sprawą jest psychika, by odnaleźć się w nowej sytuacji życiowej i zaakceptować siebie, jak zatem wygląda w naszym kraju dbałość o stan emocjonalny pacjenta?
Sorki, że zanudzam takimi pierdołami, ale bardzo chciałabym się dowiedzieć jak te sprawy wyglądają od kuchni i zasugerować jak powinny wyglądać, by pomóc osobie niepełnosprawnej wrócić do normalnego życia, bo nie podoba mi się, że większość zamyka się w czterech ścianach swojego mieszkania! To, czy ktoś porusza się na kółkach, czy na nogach nie powinno mieć znaczenia!
Główny bohater powieści nie będzie postacią kryształową, bo nie chcę przesłodzić, ale na pewno będzie to człowiek o mocnej psychice, który nie chowa się przed problemami, ale je rozwiązuje. Aha, będzie miał uszkodzenie na poziomie T10 (kompletne).
Dobra, a teraz czekam na Wasze opinie i ewentualne rady.
1. Czy warto poruszyć ten temat w powieści, czy lepiej go nie tykać, bo ktoś mógłby poczuć się urażony?
2. Nie mam informacji (nigdzie nie mogę znaleźć szczegółów) jak to jest z panowaniem nad pęcherzem i jelitami. O fiuta nie pytam, bo tego jest pełno w sieci, więc nie ma problemu
3. No i chciałabym się dowiedzieć jak wygląda rehabilitacja zarówno ta fizyczna, jak i psychiczna.
4. Zastanawiam się również, czy nie zafundować bohaterowi pompy baclofenowej, ale nie mam pojęcia, czy na tym poziomie uszkodzenia rdzenia się ją stosuje.
Pozdrawiam i czekam na rady lub na grad zgniłych pomidorów.