Jestem jedną z tych osób, które maja pytania...
Z tego, co udało mi się dowiedzieć , większość osób po urazie rdzenia(szacunkowo podawane jest że 90 %, jak mi się zdaje), nie wraca do sprawności.
Co jednak z pozostałymi 10% ?
Ci ludzie zaczynają chodzić?
Nie wiem czy słusznie, wydaje mi się jednak że stopień usamodzielnienia i powrotu do sprawności zależy od rodzaju urazu, podejścia „chorego” i przeprowadzanej rehabilitacji?
Jak to właściwie wygląda, naprawdę.
Zależy mi na odpowiedzi na moje pytania, ponieważ miesiąc temu moja siostra miała wypadek, w wyniku którego ma uszkodzony rdzeń na poziomie th7/8.
Według tego co powiedzieli lekarze powinna być sparaliżowana całkowicie poniżej piersi. I powinien to być paraliż symetryczny. Ona jednak zaczyna czuć , z jednej strony na razie tylko, skórę poniżej tej linii. Poza tym ma czasem wrażenie przebiegających po nogach fal, czegoś jak mrowienie itp.
Czy jest to zjawisko normalne, i występuje u wszystkich osób sparaliżowanych, które uległy urazom rdzenia?
Co dzieje się w organizmie, kiedy paraliż ustępuje? W jaki sposób poznać , co jest poprawą, a co „stanem naturalnym”- jak np. spastyka, która (uwierzcie) również może być wzięta za „poprawę na lepsze”, gdy nie wie się czym ona jest.
Czy faktycznie 10%osób zaczyna znowu chodzić? I co właściwie decyduje o tym, że jedni wracają do sprawności , a inni nie?
Czy możecie mi powiedzieć, czy to , że paraliż u mojej siostry jest „niesymetryczny”, i uczucie „mrówek w nogach”, świadczy o tym że jej uraz nie jest trwały, czy nie świadczy o niczym?
Podaje jeszcze inny adres, gdyby ktoś mógł i potrafił udzielić mi dokładniejszych informacji :
zojaa@wp.pl
Z góry dziękuje za odpowiedz.