Moskiewskie oszustwo? Oczami pacjenta
: 06 lis 2006, 22:37
Za namową kolegi zamieszczam tu mój post, który jest na carecure.
Nie obawiam się żadnej krytyki, bo to co jest poniżej przedstawia tylko prawdę. Miłej lekturki
http://sci.rutgers.edu/forum/showthread.php?t=71866
Końcówki tylko nie ma bo niestety nie mam poprzedniej wersji.
Drodzy użytkownicy carecure. Post, który właśnie zaczynacie czytać nie jest dziełem przypadku czy chwilowym napływem niezdrowych emocji. Krytyka w nim zawarta była analizowana przeze mnie i kilka innych osób, w tym także kilku lekarzy ( neurolodzy, immunolodzy, i kilku innych ). Sam list pisałem 2 miesiące aby dokładne porównać i logicznie zanalizować wszystkie fakty. Aby dokładnie zrozumieć cały list proszę o przeczytanie całego listu dokładnie i ze zrozumieniem. Najlepiej kilka razy. Jeżeli chcesz zadać pytanie to odpowiedź na nie przypuszczalnie znajduje się w tekście poniżej. Jeśli tak nie jest to pytaj, jeśli odpowiedź jest, nie będę odpisywać. Jeżeli pominiesz jakieś fragmenty mojej wypowiedzi na pewno nie zrozumiesz wszystkiego.
Wybaczcie że momentami wszystko może wydać się nudne i przydługawe. Ale nie jestem w stanie bardziej tego streścić. To nie realne.
Moim celem jest wyjaśnienie wielu wątpliwości związanych z pseudo kliniką w Moskwie u prof. Bruchowieckiego jak i również swego rodzaju vademecum dla wszystkich naiwnych i wierzących w terapie komórkami macierzystymi. Jest to zimna ocena sytuacji w klinice poparta wieloma przykładami, które miały tam miejsce i mają nadal. Po złych doświadczeniach z wyjazdami do Nowosybirska na komórki macierzyste u prof. Rabinowicza do wszystkich rewelacji i nowatorskich terapii podchodzę z zimnym realizmem, który z resztą widać w moich postach. Aby nadać pewnej wiarygodności moim wypowiedziom popieram je często zdjęciami. Swoje postępy dokumentuje od samego początku zdjęciami jak i filmem. Niestety zdjęcia nie są w stanie w 100 % oddać pełnego stanu rzeczy.
W poniższych zdaniach nie mam zamiaru nikomu odradzać wyjazdu do Moskwy czy innego miejsca. Chcę jedynie pokazać, że coś z nimi jest nie tak. Mam nadzieję że mój post wywoła małe trzęsienie ziemi, zarówno w świecie naukowców, lekarzy, oszustów, zwykłych ludzi jak i tych którzy zamierzają się dorobić na ludzkim nieszczęściu. Zanim jednak przejdę do właściwej kwestii parę słów na temat innych krytykantów. Bardzo irytuje mnie kiedy ktoś krytykuje wszelkie wyjazdy i próby naprawy swojego zdrowia. Nie wnikam czy jest to przejaw zazdrości czy braku środków finansowych. Prawo do krytyki ma każdy, ale krytyka ta powinna być poparta dowodami a nie tylko bzdurnym wysuwaniem beznadziejnych wniosków opartych na własnych przemyśleniach. Ja mam zamiar podjąć się krytyki miejsca w którym byłem i o którym wiem przypuszczalnie więcej niż każdy z was.
Bardzo mi przykro z powodu osób, które nie stać na leczenie, a za wszelką cenę chcą osiągnąć ten upragniony cel. Ja na chwilę obecną zaliczam się do tych, którzy chcą osiągnąć ten cel i mają na to środki finansowe. Pojechał bym nawet na koniec świata za odpowiednią terapią, i jest to właśnie to co wykorzystują naciągacze na całym świecie. Za ogromne pieniądze oferują coś co nazywa się cudownym lekiem. Pomimo tego że nasuwa się na usta stwierdzenie że nie warto jechać wielu ludzi jedzie, i nie można ich zatrzymywać. To jest ich własne zdrowie i sam też tak do tego podchodzę.
Wiele razy powtarzałem, że leczenie w Moskwie nie jest tanią metodą. Mnie osobiście stać i postanowiłem wypróbować ich metodę. Jest cała masa ludzi, którzy po przeczytaniu moich wypowiedzi chce już się tam znaleźć i poddać leczeniu. Starałem się aby w pełni moje wypowiedzi i zdjęcia do nich załączane oddawały faktyczny stan mojego postępu. Boli mnie fakt, że nie są to ogromne postępy, ale wychodzę z założenia że lepiej jest pisać prawdę niż mydlić oczy nadzieją wszystkim ludziom. Zimna logika i realizm, który przemawia przez moją osobowość kiedyś były euforią i silnym optymizmem. Euforia zniknęła, została zimna ocena sytuacji, pozbawiona w dużej mierze emocji. Wielu z was widząc mój postęp może uznać, że jest to coś niebywałego a wielu z was może uznać że jest to kropla w morzu. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, pozostając przy tym optymistą z wiarą małego dziecka w lepsze jutro.
Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo duża ilość osób patrzy na sprawy związane z nowatorskimi metodami leczenia przez różowe okulary. Wielokrotnie minimalny postęp jest czymś niezwykłym. Niestety osoba stojąca obok widzi, że ma się to nijak do rzeczywistości. Ludziom brakuje po prostu zimnej oceny sytuacji i własnej krytyki, spojrzenia na fakt, że tak naprawdę nie wiele się zmienia. Jeżeli się nawet zmienia to jest to nie wiele. Nie mogę powiedzieć że w moim przypadku nic się nie zmieniło, ale jest to kropla w morzu. Moim zdaniem przez takie osoby przemawia brak odwagi przyznania się do tego że mało ci się zmienia albo nie zmienia się nic. Wyimaginowany obraz nas samych i nie wiadomo jakich rewelacyjnych efektów często mija się z Prawdą. Dlaczego? Ponieważ boimy się spojrzeć prawdzie w oczy. Nie dopuszczamy do siebie prawdy, dławiąc się wymyślonym obrazem rzeczywistości.
Od tego właśnie miejsca chciałbym zacząć dość ostrą krytykę kliniki prof. B z Moskwy oraz innych miejsc podobnych. Przypuszczalnie w niedługim czasie wybuchnie z tego wielka afera, ale być może i nie. Wiem że wiele ciekawych osób czyta to forum i mam nadzieję, że np. BBC, CNN czy inne stacje telewizyjne zrobią z tego jakiś pożytek. Jeżeli nie to mam nadzieję że będzie to jakiś pożytek dla was, nauczka dla wszystkich i przestroga dla nadpobudliwych.
W sumie to nie wiem od czego zacząć moją wypowiedź bo wszystkie moje myśli mam w głowie i układają się one w całą logiczną i sensowną całość. Wszystko oparte jest na LOGICE i wszystkich sytuacjach. Proponuję przeczytać post kilka razy aby zrozumieć całą moją myśl.
Wydać się może dziwne i śmieszne, że mam zamiar opisywać rzeczy błahe i niekoniecznie związane z leczeniem, sytuacje, które wg wielu z was mogą okazać się mało istotne i nie warte uwagi. Z racji, że jestem estetą i jestem bardzo drobiazgowy, przywiązuję wagę do najmniejszych sytuacji, które ktoś mógłby w ogóle nie zauważyć a tym bardziej je powiązać w całość.
Postanowiłem, że konstrukcja wypowiedzi będzie się opierać o wnioski co do każdego wyjazdu i wnioski ogólnej całości. Wiele opisanych poniżej sytuacji nie były w ogóle tu opisywane. Po pierwsze za brak czasu i słabą znajomość języka, ale także ze względu na to że zbierałem to w sobie aż musiało kiedyś wybuchnąć.
Do dzieła.
Zanim podjąłem decyzję o wyjeździe do Moskwy zrobiłem swego rodzaju wywiad z kilkoma osobami, które były w tej klinice. Były to osoby zadowolone z wyjazdu i ogólnej terapii. Czytając powyżej zadowolony może się równać wyimaginowany postęp. Widziałem również film od znajomego, który był wyprodukowany z prof. B. Widziałem w nim postępy pacjentów, które na pierwszy rzut oka nie były czymś niesamowitym i oszałamiającym. Od razu stwierdziłem że po pierwsze nie ma ich filmu przed terapią, więc nie można się opierać na tym co widzimy. Kto jest pewien faktu, że ta osoba właśnie jest w takim stanie po wypadku? Przecież mogą być różne stopnie uszkodzenia rdzenia. U jednego procent uszkodzenia wynosi 5 % u innego 40 % a u jeszcze innego 95 %. Pragnę również zaznaczyć, że jak wiadomo uszkodzenie u jednej osoby w 5 % i innej również w 5 % przekłada się na te same widoczne efekty.
Z racji że czas po wypadku się wydłużał postanowiliśmy podjąć ryzyko bo nic innego nie pozostawało. W pewnym sensie przekonały mnie rezultaty na filmie i dałem się trochę nabrać. Od razu nasuwały się logiczne pytania, ale jednak zdecydowaliśmy się.
Z racji, że mój znajomy jest bardzo dobrym neurologiem w Polsce, postanowiliśmy bardzo dokładnie i profesjonalnie udokumentować całą historię choroby. Wykonałem bardzo dokładne zdjęcia MRI ( bardzo dokładne znaczy z największym powiększeniem jakie to było możliwe na każdym poziomie kręgosłupa ), ponadto wykonałem RTG, potencjały ruchowe i wiele innych mniej istotnych badań. Aby dokładnie znać stan mojego czucia skórnego lekarz dokładnie przez ponad 1,5 godziny sprawdzał zarówno pędzelkiem jak i igłą każdą część mojego ciała. W efekcie końcowym całość została przelana na papier. Poza czuciem skórnym zbadaliśmy również czucie głębokie, dokonaliśmy pomiarów objętościowych mięsni, odruchy z kończyn, odruchy z mięsni. Zostałem zbadany od stóp do głów na wszelkie możliwe sposoby. Tak przygotowana dokumentacja zajmowała grubą teczkę, która następnie została przetłumaczona przez przysięgłego sądowego i medycznego tłumacza języka rosyjskiego. Nie ma możliwości mówić o błędach. Wszystko zapakowaliśmy i wysłaliśmy na adres przez nich podany. Jak widać do tematu podszedłem bardzo profesjonalnie i wszystko zostało dokładnie przemyślane. Wszystko po to aby dowiedzieć się czy nadaję się na leczenie czy nie. Dokumenty zostały wysłane i dostarczone DHL’em, dysponuję nawet kwitem doręczenia. Z myślą że każdy pacjent jest ważny, zdrowie i czas każdego człowieka jest na wagę złota 3 miesiące czekaliśmy na odpowiedź. Niestety bezskutecznie. Jeśli nie dostajesz odpowiedzi na meile, listy, prośby, nie dziw się. To normalne. Mają tyle ludzi że nie nadążają przerabiać. Pomimo podania pełnego adresu kontaktowego, dwóch emaili i telefonów nic nie odpowiedzieli. Jest to przykład totalnego olania potencjalnego pacjenta, który czeka na odpowiedź jak na zbawienie. Wynika z tego jasno, że jednak nie zdrowie najważniejsze. Gdyby tak nie było to odpowiedź dotarła by znacznie szybciej. Ktoś może powiedzieć że mają dużo pracy i wielu pacjentów. Ok. Ale co jeśli ktoś jest zaraz po wypadku i bardzo szybko potrzebuje pomocy? Jest niedopuszczalne, aby tak przygotowana dokumentacja czy inna gorzej przygotowana trafiła do szafy, kosza czy gdzie indziej. To jest nic innego jak ignorancja osoby.
Po tym okresie oczekiwania postanowiliśmy do nich zadzwonić i zapytać co jest z dokumentami. Okazało się że zniknęły! Jak mogą zniknąć dokumenty? Każda próba ich usprawiedliwienia była by nie na miejscu więc proszę się powstrzymać. Dla mnie bynajmniej to sprawa oczywista.
Jeżeli już dokumentów nie ma to trudno, trzeba w takim razie tam jechać. Mój ojciec oraz dwóch jego znajomych których bliskie im osoby z rodziny miały uszkodzenie rdzenia kręgowego ( spinal cord injury ) polecieli na spotkanie z prof. B. aby dokładnie się dowiedzieć wszelkich informacji o metodzie, wynikach ich badań oraz rezultatach pacjentów.
Po przyjeździe do Moskwy okazało się że prof. moje dokumenty widział, ale…. ale odłożył je na bok bo mają tylu ludzi, że jak ktoś jest bardzo zainteresowany to przyjeżdża. Bzdura co nie?
Przecież ktoś może mieszkać na drugim końcu świata i co wtedy? Ja akurat mam 2 godziny samolotem, ale to i tak jest wydatek na podróż. Moim zdaniem dobre podejście marketingowe. Mają tylu ludzi, że nie mogą się wyrobić. Wynika z tego jasno, że skoro mają tylu ludzi to coś tych ludzi musi przyciągać. Wiadomości o postępach ich pacjentów czy może……. dobrze rozreklamowany i przereklamowany biznes????
Zaprezentowano im film obrazujący pewnego Rumuna, tego samego którego ja widziałem w domu oraz bardzo dobrze przygotowaną prezentację multimedialną. Trochę rysunków komórek, pare zdjęć szczurów, ale brak jakiejkolwiek dokumentacji pacjentów przed i po terapii. To powinno być podstawą do wysuwania odpowiednich wniosków na temat ich leczenia. Ktoś może teraz zapytać dlaczego zatem pojechałem – odpowiedź jest prosta – wątpliwe możliwości, ale jednak możliwości, efekty nie spotykane u innych, w pewnym stopniu udokumentowane, rekomendacje osób które tam były, patenty z ich ministerstwa zdrowia. Ponadto mój tata został poinformowany, że już po trzech wyjazdach zmieni się bardzo dużo. Że w 100 % wrócą funkcje pęcherza, jelit, że poprawi się czucie skórne i zaczną powracać funkcje motoryczne. To wszystko może niestety przekonać. Człowiek często dopiero uświadamia sobie pewne rzeczy za późno. Nigdy nie przypuściłby że może się to wszystko okazać kłamstwem, naciąganiem.
Zapadła decyzja o wyjeździe. Problemy dopiero się zaczęły. Problemy typu organizacji wyjazdu. Opieszałość, złośliwość i brak chęci wykazywały osoby pracujące w administracji. Przez kolejne 3 miesiące walczyliśmy z nimi aby dostać się do nich. Dziwne prawda? Trzeba było się dobijać, codziennie dzwonić i się upominać o zaproszenie, dokumenty itd….Coś takiego nie powinno mieć miejsca. To się powinno załatwiać miło i bez problemów. Nie dość że człowiek ma u nich zostawić dużo pieniędzy to jeszcze musi się tam na siłę pchać. W cywilizowanym kraju powinno się to odbyć gładko bez najmniejszych problemów. Ale jak się wychodzi z założenia że pacjent może czekać i się denerwować to ok! W końcu po ciężkich bojach dostaliśmy wizę i polecieliśmy.
Klinika wyjazd pierwszy.
Jeżeli ktoś przedstawi miejsce na świecie do którego warto się udać i w którym mają faktycznie duże rezultaty to chętnie się tam wybiorę. Przyznaję się do faktu, że zostałem kupiony przez pseudo profesora B. i jego ekipę. Po przyjeździe do kliniki zostałem poddany wielu badaniom. Nie mogę powiedzieć że było ich mało, było i bardzo dużo. MRI, RTG, USG brzucha, nerek, serca, EKG i wiele wiele innych. Pobrano mi ok. 150 ml krwi do wszystkich chyba możliwych badań. Zostałem zapoznany z lekarzem prowadzącym i od tego miejsca zaczęły się problemy. Lekarz zupełnie nieodpowiedzialny i grający pod publikę. Mam przez to na myśli że po obchodzie lekarskim z prof. na czele mówił że zaraz do mnie przyjdzie a w rzeczywistości czekałem na niego do samego wieczora albo w ogóle nie przychodził. Pomimo moich ponagleń poprzez pielęgniarki że mam ważną sprawę i chcę z nim porozmawiać nie było go. Chciałem się dowiedzieć wielu spraw związanych z samym leczeniem. Po wielu ponagleniach przyszedł i wyjaśnił że leczenie potrwa 1 rok czyli łącznie 4 wyjazdy co trzy miesiące każdy. Pytając o to u ilu osób się nie poprawia uzyskałem informacje że tylko 12 % osób nie ma postępu.
Kolejne dni przyniosły większe nerwy i poszedłem na skargę do profesora bo z tym lekarzem wspólnego języka znaleźć się nie dało. Po prostu go nie było jak był potrzebny.
Kiedy oznajmiłem te przykre fakty profesorowi ten natychmiast powiedział że on nie jest w stanie zapanować nad wszystkim i takie coś mogło się zdarzyć. Zmieniono mi lekarza na bardzo sympatycznego człowieka.
Ponadto podczas tej skargi profesor pokazał mi ten sam film co tacie i powiedział o swoich super metodach. Zapytany jak długo trzeba jeździć na leczenie odpowiedział dwa lata!!!
Wpadł jak śliwka w kompot? Chyba tak. Okazuje się bowiem, że teraz lekarze mówią pacjentom że okres leczenia może potrwać 3 lata!!! Nie jest problemem zapytać pacjentów o okres leczenia jaki im został zaproponowany. Tak też zrobiłem i ja. Wszyscy nowi pacjenci są informowani o fakcie 3 letniej kuracji. Cóż za wyrafinowany sposób na zysk. Dlaczego tak uważam? Prosta odpowiedź – tonący brzytwy się chwyta. Jeżeli zaczną go brać wątpliwości pomyśli sobie, że jak nie będzie jeździć to funkcje mogą nie wrócić i tym samym leczenie może się nie udać. Ja również tak uważałem. Moim zdaniem innym faktem, dla którego okres leczenia został wydłużony jest informacja, która ukazała się w polskich mediach o tym, że w Moskwie powstaje na uniwersytecie wydział poświęcony komórkom macierzystym. Na uniwersytecie, co świadczy o ciągłym prowadzeniu badań. Zatem przeleciał go strach że może stracić potencjalnych pacjentów?
Jest to jeden z najpoważniejszych zarzutów jakie można mu postawić. Oszukiwanie ludzi o terminach ich leczenia. Na kilku rosyjskich forach można wyraźnie przeczytać, że wielu ludzi już mówi o tym fakcie. Ponadto jedna z osób chce go podać do Trybunału w Hadze.
Zostałem poinstruowany również o fakcie prowadzenia dalszych naukowych badań. Żadnych badań nie robią i od czasu uruchomienia biznesu nie robili. Wiem to od osoby dobrze poinformowanej w klinice. Ludzie tam gadają, wiedzą co w trawie piszczy.
Po kilku dniach miałem konsultację z neurochirurgiem. Powiedział że mam bliznę i trzeba to usunąć. Potem wstrzyknąć komórki pobrane z nosa, które hodują gdzieś w jakimś laboratorium.
Na co profesor B. stwierdził jednoznacznie żeby mnie dawać na stół operacyjny i kroić. Po kilku godzinach przyszedł i powiedział że jednak nie bo lepiej poczekać i spróbować z tymi komórkami z krwi, bo on woli operacje której nie ma. Czyli nie jest zwolennikiem operacji. Jak nie trudno się domyślić, pieniądze ma znacznie większe z takiego postępowania, bo przecież lepiej przyjechać 10 razy niż raz i mieć postęp.
Nasuwa się pytanie – skoro jest blizna to ona przecież tam blokuje regenerację. Dlaczego zatem chce wstrzykiwać komórki?
Po kilku dniach pobrano mi komórki z nosa. Jest to najgorszy zabieg podczas całego wyjazdu.
Chirurg wycina skalpelem w nosie fragment tkanki i wrzuca w jakiś płyn. Nie muszę tłumaczyć jak to miejsce jest ukrwione. Po ostrym krwotoku z nosa udałem się z gazikiem w nosie do pokoju. Całą noc jakoś przeżyłem. Rano zaczął się koszmar. Pielęgniarka przyszła wyciągać z nosa gazik.
Nie była przygotowana na to co się stało. Nie powiem że wyciągnęła gazę z nosa, ona ją wytargała na siłę. Po 5 sekundach od momentu wyjęcia gazy z nosa miałem bardzo duży krwotok, pół łóżka było zalane krwią, w gardle i w nosie skrzepy. Kompletny brak przygotowania do wyjęcia gazika. Bardzo niemiłe doświadczenie, które pozostawiło po sobie niesmak.
Wielu z was pewnie uważa że się czepiam, ale ja uważam że jest inaczej. To jest kompletny brak przygotowania i profesjonalizmu.
Rehabilitacja w klinice jest tak prymitywna jak w Polsce 20 lat temu, czyli tragedia. Pasywne rozciąganie, siłowe ćwiczenia z ciężarami, pasywne stanie z opartymi kolanami, jazda na rowerku i inne bzdury. Postanowiłem że skorzystam tylko z rowerka. Wszyscy mnie usilnie namawiali na ich cudowną rehabilitację, niestety kategorycznie odmawiałem. Wiele rzeczy w swoim życiu już widziałem, ale to się nie nazywa rehabilitacja. ćwiczę PNF, Bobatch i innymi metodami. Wiem co się w świecie dzieje. Zostałem poinformowany że ta rehabilitacja + komórki + cudowna stymulacja nerwów przez Giorgieja da super efekty. Bzdura…. Co może dać pasywne rozciąganie mięśni bez użycia do tego celu mózgu? Działa to na tej zasadzie co jazda na rowerku popijając piwo, kiedy nogi same się kręcą.
Za pierwszym razem dostałem dwie pojedyncze punkcje, i muszę przyznać, że zmniejszyła się spastyka ( spastic ).
Również to co widać na zdjęciach jest prawdziwe. Ale to tylko kropla w morzu. Przez kolejne wyjazdy wiele się nie zmieniało. Można by powiedzieć że prawie nic.
Wyjazd 2,3,4,5
Podczas wszystkich wyjazdów na wizytach mówiłem że niewiele się zmienia, na co profesor skakał wręcz z radości jakie to wielkie postępy poczyniłem. Robił wieki show wokół niczego. Mydlenie oczu, nic więcej. Można uwierzyć w to, wierzcie mi. Ja dałem się nabrać dwa razy, ale po drugim wyjeździe już wiedziałem że coś jest nie tak.
Wybrane sytuacje
Podczas ostatniego pobytu rozmawiałem z ich rzecznikiem prasowym. Pewny siebie zapytał czy mam jakiś postęp. Jednoznacznie odpowiedziałem że prawie żaden. Na to on odpowiedział że to nie możliwe. Czy on wie lepiej ode mnie? Czy on wie lepiej niż ja co się dzieje z moim organizmem? Oni wszyscy tam są zbyt pewni siebie i definitywnie wyolbrzymiają te swoje sukcesy.
Z ich wewnętrznych statystyk wynika że u 12% pacjentów nic się nie zmienia. Zatem zadałem sobie pytanie już podczas pierwszego przyjazdu. Czy to ja mogę być w grupie tych 12 %? Okazuje się że tak. Ale grupa osób u których się nic nie zmienia nie liczy 12 % a ok. 90%. Za każdym razem jak byłem rozmawiałem z wieloma osobami z całego świata. Z pośród co najmniej 30 pacjentów którzy byli 2,3,4 raz nic się nie zmieniało. Więc sam sobie obliczyłem że prawdopodobieństwo że trafiłem na samych pacjentów u których postępu nie było jest mniejsze niż osób u których postęp był. Zatem wydaje się niemożliwe że trafiłem akurat na grupę tych 12 % u których nie było postępu. Czy faktycznie trafiałem na ludzi u których postępu nie było? Miałem zatem strasznego pecha.
Okazuje się, że u 10 osób u których wykonano operacje tylko w przypadku 3 był jakikolwiek postęp. Ta smutna prawda obrazuje skale kłamstw i mydlenia oczu.
Na tyle set pacjentów tylko 3 chodzi. Ale nie jest to nigdzie udokumentowane. Nie ma filmów przed i po leczeniu co jest tak istotne. Nikt nie wie, jak oni wyglądali przed kuracją.
Podczas pierwszej wizyty w klinice miałem konsultację z urologiem. Dokładnie wypytał mnie o stan mojego pęcherza. Większość pacjentów miała robione badania urodynamiczne. Ja nie. Dlaczego? Dopiero za 5 razem zdecydowali się na ten krok. Nagle jakaś zmiana nastroju?
Badanie było bardzo niedokładne. To które miałem robione w Polsce trwało 45 minut a tam 3 minuty. Efekt badania był taki że przepisano mi lek na rozluźnienie mięśni pęcherza. Nic więcej.
Powiedzieli tylko że jest lepiej. Ale jak może być lepiej skoro nie mają porównania?
Podczas ostatniej wizyty miałem robiony rezonans magnetyczny. Kompletnie żadnej zmiany w regeneracji rdzenia. Nic się nie zmieniło pomimo faktu że byłem tam 5 razy i dostałem za każdym razem po 3 podwójne punkcje a nie tak jak wszyscy 2 pojedyncze.
Dlaczego niektórym pacjentom daje się więcej niż 2 punkcje? Z tego co się dowiedziałem tylko kilku pacjentów miało większe dawki niż 2. Wszyscy z którymi rozmawiałem mówili że otrzymują dwie punkcje i do tego pojedyncze. Dlaczego jednych traktują w taki sposób a innych w inny?
Nie ma na to żadnego medycznego wytłumaczenia.
Rozmawiałem tam z pacjentem, który za drugim razem dostał 3 punkcje i postęp miał większy. Poinformował o tym fakcie profesora i ten nagle zabronił robić więcej niż dwie punkcje. Przestraszył się faktu że ktoś może szybciej wyzdrowieć i nie zostawi w jego banku tyle pieniędzy ile on chce? Prawdopodobnie. Ale to nie jest odosobniony przypadek. To się zdarzało kilka razy. Rozmawiałem z osobami, które chciały mieć więcej punkcji, zabroniono. Są to informacje nie od personelu, ale od samych ludzi, którzy tam przyjeżdżają.
Można odnieść wrażenie, że będąc w klinice, lekarze muszą robić dobrą minę do złej gry. Przecież widzą że efektów nie ma a jednak usilnie starają się wcisnąć kit, że będzie dobrze. Kompletna bzdura. Jeśli pacjent mówi że efektów nie ma to moim zdaniem w większości przypadków tak jest.
Za każdym razem jak przyjeżdżałem to lekarz mi mówił że efekty będą bardzo duże i będą się pojawiać po każdym przyjeździe. Efektów jak nie było spektakularnych czy wręcz mały nie ma. Nie wróciły funkcje pęcherza, jelit, czucia skórnego. A tak szumnie o tym zapewniali.
Rozumiem że rehabilitacja ma duży wpływ na postępy ruchowe, ale przecież nie na zmianę czucia skórnego czy pęcherza.
Byłem tam 5 razy i ani raz lekarz nie badał moich odruchów młoteczkiem. Ani raz. Przecież to powinno być wszystko dokładnie dokumentowane, aby później móc porównać różnice pomiędzy pierwszym przyjazdem i ostatnim. To samo powinno się tyczyć badania czucia skórnego. Jeżeli rdzeń ma się regenerować to powinno wracać czucie. Nikt nigdy nie sprawdzał mojego czucia za pomocą igły. A to są podstawowe badania neurologiczne!!!!!
No ale po co takie dane gromadzić skoro efekty i tak są marne. To by była kompletna kompromitacja, w chwili gdy porównać pierwszy przyjazd z ostatnim i okazuje się że jest dokładnie tak samo. Więc lepiej wyjść z założenia że nie ma sensu porównywać żeby potem się nie kompromitować.
W rozpisce planu dnia dokładnie jest napisane że wieczorem jest obchód lekarza dyżurnego.
Takowy w ciągu tygodnia ma miejsce raz. A ma być codziennie. Po punkcji wieczorem nikt się pacjentem nie interesuje. Zależy jaka jest zmiana pielęgniarek. Jeśli jest taka której zależy to zmierzy ciśnienie, temperaturę i zapyta się jak samopoczucie. To miało miejsce dwa razy podczas tych wszystkich 5 wizyt. Jest to skandaliczne. Przecież pacjent może źle się czuć, mogą być różne skutki uboczne. Owszem można zadzwonić na dzwonek i poprosić o lekarza, ale to powinno być oczywiste i bez pytania.
Teraz w klinice postawiono na prestiż. Wszyscy noszą firmowe stroje z naszywkami. Fajnie to wygląda, ale to tylko tani sposób na kupienie wielu ludzi. Bo przywiązuje się dużą wagę do tego co materialne.
Rozmawiałem z osobami, które mają kontakt z ludźmi, którzy jeździli tam dwa lata i którzy nie mają żadnych rezultatów. Jak się od nich dowiedziałem po prostu przestali jeździć bo efektów nie było. Ja byłem 5 razy i podziękowałem ich metodzie.
Człowiek od robienia wielkiego szumu i nakręcania biznesu – czyli niskiego wzrostu rzecznik prasowy, który za nic ma opinie pacjentów. Opisany wcześniej Pan od nakręcania biznesu chwali się wszystkim, że może ściągnąć do siebie każdą telewizję. Ale po co? Ludzie. Pokażcie pacjentów przed leczeniem i po.
Praktycznie codziennie medialny show odbywa się na Sali rehabilitacyjnej. Rewelacyjne efekty ( jazda na rowerku, który sam się kręci ) są filmowane kamerą i zbiera się tam cały tłum ludzi aby podziwiać niewiarygodne zmiany. Kompletny idiotyzm. Robienie strasznego szumu wokół beznadziejnie marnych efektów. Dno. Byłem wielokrotnie świadkiem takiego dziadostwa. Sam miałem być również kręcony. Jest to bardzo śmieszne i zarazem dramatycznie przygnębiające. Rozumiem że można się cieszyć, ale z czego????? Lekarze się schodzą i z niedowierzaniem patrzą jak gość jedzie na rowerku, a raczej rowerek jedzie z pacjentem. Co innego gdyby pacjent stawiał sam kroki, ale z tego powodu robić tyle zamieszania. Zejdźmy na ziemię drodzy państwo.
Nie obawiam się żadnej krytyki, bo to co jest poniżej przedstawia tylko prawdę. Miłej lekturki
http://sci.rutgers.edu/forum/showthread.php?t=71866
Końcówki tylko nie ma bo niestety nie mam poprzedniej wersji.
Drodzy użytkownicy carecure. Post, który właśnie zaczynacie czytać nie jest dziełem przypadku czy chwilowym napływem niezdrowych emocji. Krytyka w nim zawarta była analizowana przeze mnie i kilka innych osób, w tym także kilku lekarzy ( neurolodzy, immunolodzy, i kilku innych ). Sam list pisałem 2 miesiące aby dokładne porównać i logicznie zanalizować wszystkie fakty. Aby dokładnie zrozumieć cały list proszę o przeczytanie całego listu dokładnie i ze zrozumieniem. Najlepiej kilka razy. Jeżeli chcesz zadać pytanie to odpowiedź na nie przypuszczalnie znajduje się w tekście poniżej. Jeśli tak nie jest to pytaj, jeśli odpowiedź jest, nie będę odpisywać. Jeżeli pominiesz jakieś fragmenty mojej wypowiedzi na pewno nie zrozumiesz wszystkiego.
Wybaczcie że momentami wszystko może wydać się nudne i przydługawe. Ale nie jestem w stanie bardziej tego streścić. To nie realne.
Moim celem jest wyjaśnienie wielu wątpliwości związanych z pseudo kliniką w Moskwie u prof. Bruchowieckiego jak i również swego rodzaju vademecum dla wszystkich naiwnych i wierzących w terapie komórkami macierzystymi. Jest to zimna ocena sytuacji w klinice poparta wieloma przykładami, które miały tam miejsce i mają nadal. Po złych doświadczeniach z wyjazdami do Nowosybirska na komórki macierzyste u prof. Rabinowicza do wszystkich rewelacji i nowatorskich terapii podchodzę z zimnym realizmem, który z resztą widać w moich postach. Aby nadać pewnej wiarygodności moim wypowiedziom popieram je często zdjęciami. Swoje postępy dokumentuje od samego początku zdjęciami jak i filmem. Niestety zdjęcia nie są w stanie w 100 % oddać pełnego stanu rzeczy.
W poniższych zdaniach nie mam zamiaru nikomu odradzać wyjazdu do Moskwy czy innego miejsca. Chcę jedynie pokazać, że coś z nimi jest nie tak. Mam nadzieję że mój post wywoła małe trzęsienie ziemi, zarówno w świecie naukowców, lekarzy, oszustów, zwykłych ludzi jak i tych którzy zamierzają się dorobić na ludzkim nieszczęściu. Zanim jednak przejdę do właściwej kwestii parę słów na temat innych krytykantów. Bardzo irytuje mnie kiedy ktoś krytykuje wszelkie wyjazdy i próby naprawy swojego zdrowia. Nie wnikam czy jest to przejaw zazdrości czy braku środków finansowych. Prawo do krytyki ma każdy, ale krytyka ta powinna być poparta dowodami a nie tylko bzdurnym wysuwaniem beznadziejnych wniosków opartych na własnych przemyśleniach. Ja mam zamiar podjąć się krytyki miejsca w którym byłem i o którym wiem przypuszczalnie więcej niż każdy z was.
Bardzo mi przykro z powodu osób, które nie stać na leczenie, a za wszelką cenę chcą osiągnąć ten upragniony cel. Ja na chwilę obecną zaliczam się do tych, którzy chcą osiągnąć ten cel i mają na to środki finansowe. Pojechał bym nawet na koniec świata za odpowiednią terapią, i jest to właśnie to co wykorzystują naciągacze na całym świecie. Za ogromne pieniądze oferują coś co nazywa się cudownym lekiem. Pomimo tego że nasuwa się na usta stwierdzenie że nie warto jechać wielu ludzi jedzie, i nie można ich zatrzymywać. To jest ich własne zdrowie i sam też tak do tego podchodzę.
Wiele razy powtarzałem, że leczenie w Moskwie nie jest tanią metodą. Mnie osobiście stać i postanowiłem wypróbować ich metodę. Jest cała masa ludzi, którzy po przeczytaniu moich wypowiedzi chce już się tam znaleźć i poddać leczeniu. Starałem się aby w pełni moje wypowiedzi i zdjęcia do nich załączane oddawały faktyczny stan mojego postępu. Boli mnie fakt, że nie są to ogromne postępy, ale wychodzę z założenia że lepiej jest pisać prawdę niż mydlić oczy nadzieją wszystkim ludziom. Zimna logika i realizm, który przemawia przez moją osobowość kiedyś były euforią i silnym optymizmem. Euforia zniknęła, została zimna ocena sytuacji, pozbawiona w dużej mierze emocji. Wielu z was widząc mój postęp może uznać, że jest to coś niebywałego a wielu z was może uznać że jest to kropla w morzu. Ja zaliczam się do tej drugiej grupy, pozostając przy tym optymistą z wiarą małego dziecka w lepsze jutro.
Z mojego doświadczenia wynika, że bardzo duża ilość osób patrzy na sprawy związane z nowatorskimi metodami leczenia przez różowe okulary. Wielokrotnie minimalny postęp jest czymś niezwykłym. Niestety osoba stojąca obok widzi, że ma się to nijak do rzeczywistości. Ludziom brakuje po prostu zimnej oceny sytuacji i własnej krytyki, spojrzenia na fakt, że tak naprawdę nie wiele się zmienia. Jeżeli się nawet zmienia to jest to nie wiele. Nie mogę powiedzieć że w moim przypadku nic się nie zmieniło, ale jest to kropla w morzu. Moim zdaniem przez takie osoby przemawia brak odwagi przyznania się do tego że mało ci się zmienia albo nie zmienia się nic. Wyimaginowany obraz nas samych i nie wiadomo jakich rewelacyjnych efektów często mija się z Prawdą. Dlaczego? Ponieważ boimy się spojrzeć prawdzie w oczy. Nie dopuszczamy do siebie prawdy, dławiąc się wymyślonym obrazem rzeczywistości.
Od tego właśnie miejsca chciałbym zacząć dość ostrą krytykę kliniki prof. B z Moskwy oraz innych miejsc podobnych. Przypuszczalnie w niedługim czasie wybuchnie z tego wielka afera, ale być może i nie. Wiem że wiele ciekawych osób czyta to forum i mam nadzieję, że np. BBC, CNN czy inne stacje telewizyjne zrobią z tego jakiś pożytek. Jeżeli nie to mam nadzieję że będzie to jakiś pożytek dla was, nauczka dla wszystkich i przestroga dla nadpobudliwych.
W sumie to nie wiem od czego zacząć moją wypowiedź bo wszystkie moje myśli mam w głowie i układają się one w całą logiczną i sensowną całość. Wszystko oparte jest na LOGICE i wszystkich sytuacjach. Proponuję przeczytać post kilka razy aby zrozumieć całą moją myśl.
Wydać się może dziwne i śmieszne, że mam zamiar opisywać rzeczy błahe i niekoniecznie związane z leczeniem, sytuacje, które wg wielu z was mogą okazać się mało istotne i nie warte uwagi. Z racji, że jestem estetą i jestem bardzo drobiazgowy, przywiązuję wagę do najmniejszych sytuacji, które ktoś mógłby w ogóle nie zauważyć a tym bardziej je powiązać w całość.
Postanowiłem, że konstrukcja wypowiedzi będzie się opierać o wnioski co do każdego wyjazdu i wnioski ogólnej całości. Wiele opisanych poniżej sytuacji nie były w ogóle tu opisywane. Po pierwsze za brak czasu i słabą znajomość języka, ale także ze względu na to że zbierałem to w sobie aż musiało kiedyś wybuchnąć.
Do dzieła.
Zanim podjąłem decyzję o wyjeździe do Moskwy zrobiłem swego rodzaju wywiad z kilkoma osobami, które były w tej klinice. Były to osoby zadowolone z wyjazdu i ogólnej terapii. Czytając powyżej zadowolony może się równać wyimaginowany postęp. Widziałem również film od znajomego, który był wyprodukowany z prof. B. Widziałem w nim postępy pacjentów, które na pierwszy rzut oka nie były czymś niesamowitym i oszałamiającym. Od razu stwierdziłem że po pierwsze nie ma ich filmu przed terapią, więc nie można się opierać na tym co widzimy. Kto jest pewien faktu, że ta osoba właśnie jest w takim stanie po wypadku? Przecież mogą być różne stopnie uszkodzenia rdzenia. U jednego procent uszkodzenia wynosi 5 % u innego 40 % a u jeszcze innego 95 %. Pragnę również zaznaczyć, że jak wiadomo uszkodzenie u jednej osoby w 5 % i innej również w 5 % przekłada się na te same widoczne efekty.
Z racji że czas po wypadku się wydłużał postanowiliśmy podjąć ryzyko bo nic innego nie pozostawało. W pewnym sensie przekonały mnie rezultaty na filmie i dałem się trochę nabrać. Od razu nasuwały się logiczne pytania, ale jednak zdecydowaliśmy się.
Z racji, że mój znajomy jest bardzo dobrym neurologiem w Polsce, postanowiliśmy bardzo dokładnie i profesjonalnie udokumentować całą historię choroby. Wykonałem bardzo dokładne zdjęcia MRI ( bardzo dokładne znaczy z największym powiększeniem jakie to było możliwe na każdym poziomie kręgosłupa ), ponadto wykonałem RTG, potencjały ruchowe i wiele innych mniej istotnych badań. Aby dokładnie znać stan mojego czucia skórnego lekarz dokładnie przez ponad 1,5 godziny sprawdzał zarówno pędzelkiem jak i igłą każdą część mojego ciała. W efekcie końcowym całość została przelana na papier. Poza czuciem skórnym zbadaliśmy również czucie głębokie, dokonaliśmy pomiarów objętościowych mięsni, odruchy z kończyn, odruchy z mięsni. Zostałem zbadany od stóp do głów na wszelkie możliwe sposoby. Tak przygotowana dokumentacja zajmowała grubą teczkę, która następnie została przetłumaczona przez przysięgłego sądowego i medycznego tłumacza języka rosyjskiego. Nie ma możliwości mówić o błędach. Wszystko zapakowaliśmy i wysłaliśmy na adres przez nich podany. Jak widać do tematu podszedłem bardzo profesjonalnie i wszystko zostało dokładnie przemyślane. Wszystko po to aby dowiedzieć się czy nadaję się na leczenie czy nie. Dokumenty zostały wysłane i dostarczone DHL’em, dysponuję nawet kwitem doręczenia. Z myślą że każdy pacjent jest ważny, zdrowie i czas każdego człowieka jest na wagę złota 3 miesiące czekaliśmy na odpowiedź. Niestety bezskutecznie. Jeśli nie dostajesz odpowiedzi na meile, listy, prośby, nie dziw się. To normalne. Mają tyle ludzi że nie nadążają przerabiać. Pomimo podania pełnego adresu kontaktowego, dwóch emaili i telefonów nic nie odpowiedzieli. Jest to przykład totalnego olania potencjalnego pacjenta, który czeka na odpowiedź jak na zbawienie. Wynika z tego jasno, że jednak nie zdrowie najważniejsze. Gdyby tak nie było to odpowiedź dotarła by znacznie szybciej. Ktoś może powiedzieć że mają dużo pracy i wielu pacjentów. Ok. Ale co jeśli ktoś jest zaraz po wypadku i bardzo szybko potrzebuje pomocy? Jest niedopuszczalne, aby tak przygotowana dokumentacja czy inna gorzej przygotowana trafiła do szafy, kosza czy gdzie indziej. To jest nic innego jak ignorancja osoby.
Po tym okresie oczekiwania postanowiliśmy do nich zadzwonić i zapytać co jest z dokumentami. Okazało się że zniknęły! Jak mogą zniknąć dokumenty? Każda próba ich usprawiedliwienia była by nie na miejscu więc proszę się powstrzymać. Dla mnie bynajmniej to sprawa oczywista.
Jeżeli już dokumentów nie ma to trudno, trzeba w takim razie tam jechać. Mój ojciec oraz dwóch jego znajomych których bliskie im osoby z rodziny miały uszkodzenie rdzenia kręgowego ( spinal cord injury ) polecieli na spotkanie z prof. B. aby dokładnie się dowiedzieć wszelkich informacji o metodzie, wynikach ich badań oraz rezultatach pacjentów.
Po przyjeździe do Moskwy okazało się że prof. moje dokumenty widział, ale…. ale odłożył je na bok bo mają tylu ludzi, że jak ktoś jest bardzo zainteresowany to przyjeżdża. Bzdura co nie?
Przecież ktoś może mieszkać na drugim końcu świata i co wtedy? Ja akurat mam 2 godziny samolotem, ale to i tak jest wydatek na podróż. Moim zdaniem dobre podejście marketingowe. Mają tylu ludzi, że nie mogą się wyrobić. Wynika z tego jasno, że skoro mają tylu ludzi to coś tych ludzi musi przyciągać. Wiadomości o postępach ich pacjentów czy może……. dobrze rozreklamowany i przereklamowany biznes????
Zaprezentowano im film obrazujący pewnego Rumuna, tego samego którego ja widziałem w domu oraz bardzo dobrze przygotowaną prezentację multimedialną. Trochę rysunków komórek, pare zdjęć szczurów, ale brak jakiejkolwiek dokumentacji pacjentów przed i po terapii. To powinno być podstawą do wysuwania odpowiednich wniosków na temat ich leczenia. Ktoś może teraz zapytać dlaczego zatem pojechałem – odpowiedź jest prosta – wątpliwe możliwości, ale jednak możliwości, efekty nie spotykane u innych, w pewnym stopniu udokumentowane, rekomendacje osób które tam były, patenty z ich ministerstwa zdrowia. Ponadto mój tata został poinformowany, że już po trzech wyjazdach zmieni się bardzo dużo. Że w 100 % wrócą funkcje pęcherza, jelit, że poprawi się czucie skórne i zaczną powracać funkcje motoryczne. To wszystko może niestety przekonać. Człowiek często dopiero uświadamia sobie pewne rzeczy za późno. Nigdy nie przypuściłby że może się to wszystko okazać kłamstwem, naciąganiem.
Zapadła decyzja o wyjeździe. Problemy dopiero się zaczęły. Problemy typu organizacji wyjazdu. Opieszałość, złośliwość i brak chęci wykazywały osoby pracujące w administracji. Przez kolejne 3 miesiące walczyliśmy z nimi aby dostać się do nich. Dziwne prawda? Trzeba było się dobijać, codziennie dzwonić i się upominać o zaproszenie, dokumenty itd….Coś takiego nie powinno mieć miejsca. To się powinno załatwiać miło i bez problemów. Nie dość że człowiek ma u nich zostawić dużo pieniędzy to jeszcze musi się tam na siłę pchać. W cywilizowanym kraju powinno się to odbyć gładko bez najmniejszych problemów. Ale jak się wychodzi z założenia że pacjent może czekać i się denerwować to ok! W końcu po ciężkich bojach dostaliśmy wizę i polecieliśmy.
Klinika wyjazd pierwszy.
Jeżeli ktoś przedstawi miejsce na świecie do którego warto się udać i w którym mają faktycznie duże rezultaty to chętnie się tam wybiorę. Przyznaję się do faktu, że zostałem kupiony przez pseudo profesora B. i jego ekipę. Po przyjeździe do kliniki zostałem poddany wielu badaniom. Nie mogę powiedzieć że było ich mało, było i bardzo dużo. MRI, RTG, USG brzucha, nerek, serca, EKG i wiele wiele innych. Pobrano mi ok. 150 ml krwi do wszystkich chyba możliwych badań. Zostałem zapoznany z lekarzem prowadzącym i od tego miejsca zaczęły się problemy. Lekarz zupełnie nieodpowiedzialny i grający pod publikę. Mam przez to na myśli że po obchodzie lekarskim z prof. na czele mówił że zaraz do mnie przyjdzie a w rzeczywistości czekałem na niego do samego wieczora albo w ogóle nie przychodził. Pomimo moich ponagleń poprzez pielęgniarki że mam ważną sprawę i chcę z nim porozmawiać nie było go. Chciałem się dowiedzieć wielu spraw związanych z samym leczeniem. Po wielu ponagleniach przyszedł i wyjaśnił że leczenie potrwa 1 rok czyli łącznie 4 wyjazdy co trzy miesiące każdy. Pytając o to u ilu osób się nie poprawia uzyskałem informacje że tylko 12 % osób nie ma postępu.
Kolejne dni przyniosły większe nerwy i poszedłem na skargę do profesora bo z tym lekarzem wspólnego języka znaleźć się nie dało. Po prostu go nie było jak był potrzebny.
Kiedy oznajmiłem te przykre fakty profesorowi ten natychmiast powiedział że on nie jest w stanie zapanować nad wszystkim i takie coś mogło się zdarzyć. Zmieniono mi lekarza na bardzo sympatycznego człowieka.
Ponadto podczas tej skargi profesor pokazał mi ten sam film co tacie i powiedział o swoich super metodach. Zapytany jak długo trzeba jeździć na leczenie odpowiedział dwa lata!!!
Wpadł jak śliwka w kompot? Chyba tak. Okazuje się bowiem, że teraz lekarze mówią pacjentom że okres leczenia może potrwać 3 lata!!! Nie jest problemem zapytać pacjentów o okres leczenia jaki im został zaproponowany. Tak też zrobiłem i ja. Wszyscy nowi pacjenci są informowani o fakcie 3 letniej kuracji. Cóż za wyrafinowany sposób na zysk. Dlaczego tak uważam? Prosta odpowiedź – tonący brzytwy się chwyta. Jeżeli zaczną go brać wątpliwości pomyśli sobie, że jak nie będzie jeździć to funkcje mogą nie wrócić i tym samym leczenie może się nie udać. Ja również tak uważałem. Moim zdaniem innym faktem, dla którego okres leczenia został wydłużony jest informacja, która ukazała się w polskich mediach o tym, że w Moskwie powstaje na uniwersytecie wydział poświęcony komórkom macierzystym. Na uniwersytecie, co świadczy o ciągłym prowadzeniu badań. Zatem przeleciał go strach że może stracić potencjalnych pacjentów?
Jest to jeden z najpoważniejszych zarzutów jakie można mu postawić. Oszukiwanie ludzi o terminach ich leczenia. Na kilku rosyjskich forach można wyraźnie przeczytać, że wielu ludzi już mówi o tym fakcie. Ponadto jedna z osób chce go podać do Trybunału w Hadze.
Zostałem poinstruowany również o fakcie prowadzenia dalszych naukowych badań. Żadnych badań nie robią i od czasu uruchomienia biznesu nie robili. Wiem to od osoby dobrze poinformowanej w klinice. Ludzie tam gadają, wiedzą co w trawie piszczy.
Po kilku dniach miałem konsultację z neurochirurgiem. Powiedział że mam bliznę i trzeba to usunąć. Potem wstrzyknąć komórki pobrane z nosa, które hodują gdzieś w jakimś laboratorium.
Na co profesor B. stwierdził jednoznacznie żeby mnie dawać na stół operacyjny i kroić. Po kilku godzinach przyszedł i powiedział że jednak nie bo lepiej poczekać i spróbować z tymi komórkami z krwi, bo on woli operacje której nie ma. Czyli nie jest zwolennikiem operacji. Jak nie trudno się domyślić, pieniądze ma znacznie większe z takiego postępowania, bo przecież lepiej przyjechać 10 razy niż raz i mieć postęp.
Nasuwa się pytanie – skoro jest blizna to ona przecież tam blokuje regenerację. Dlaczego zatem chce wstrzykiwać komórki?
Po kilku dniach pobrano mi komórki z nosa. Jest to najgorszy zabieg podczas całego wyjazdu.
Chirurg wycina skalpelem w nosie fragment tkanki i wrzuca w jakiś płyn. Nie muszę tłumaczyć jak to miejsce jest ukrwione. Po ostrym krwotoku z nosa udałem się z gazikiem w nosie do pokoju. Całą noc jakoś przeżyłem. Rano zaczął się koszmar. Pielęgniarka przyszła wyciągać z nosa gazik.
Nie była przygotowana na to co się stało. Nie powiem że wyciągnęła gazę z nosa, ona ją wytargała na siłę. Po 5 sekundach od momentu wyjęcia gazy z nosa miałem bardzo duży krwotok, pół łóżka było zalane krwią, w gardle i w nosie skrzepy. Kompletny brak przygotowania do wyjęcia gazika. Bardzo niemiłe doświadczenie, które pozostawiło po sobie niesmak.
Wielu z was pewnie uważa że się czepiam, ale ja uważam że jest inaczej. To jest kompletny brak przygotowania i profesjonalizmu.
Rehabilitacja w klinice jest tak prymitywna jak w Polsce 20 lat temu, czyli tragedia. Pasywne rozciąganie, siłowe ćwiczenia z ciężarami, pasywne stanie z opartymi kolanami, jazda na rowerku i inne bzdury. Postanowiłem że skorzystam tylko z rowerka. Wszyscy mnie usilnie namawiali na ich cudowną rehabilitację, niestety kategorycznie odmawiałem. Wiele rzeczy w swoim życiu już widziałem, ale to się nie nazywa rehabilitacja. ćwiczę PNF, Bobatch i innymi metodami. Wiem co się w świecie dzieje. Zostałem poinformowany że ta rehabilitacja + komórki + cudowna stymulacja nerwów przez Giorgieja da super efekty. Bzdura…. Co może dać pasywne rozciąganie mięśni bez użycia do tego celu mózgu? Działa to na tej zasadzie co jazda na rowerku popijając piwo, kiedy nogi same się kręcą.
Za pierwszym razem dostałem dwie pojedyncze punkcje, i muszę przyznać, że zmniejszyła się spastyka ( spastic ).
Również to co widać na zdjęciach jest prawdziwe. Ale to tylko kropla w morzu. Przez kolejne wyjazdy wiele się nie zmieniało. Można by powiedzieć że prawie nic.
Wyjazd 2,3,4,5
Podczas wszystkich wyjazdów na wizytach mówiłem że niewiele się zmienia, na co profesor skakał wręcz z radości jakie to wielkie postępy poczyniłem. Robił wieki show wokół niczego. Mydlenie oczu, nic więcej. Można uwierzyć w to, wierzcie mi. Ja dałem się nabrać dwa razy, ale po drugim wyjeździe już wiedziałem że coś jest nie tak.
Wybrane sytuacje
Podczas ostatniego pobytu rozmawiałem z ich rzecznikiem prasowym. Pewny siebie zapytał czy mam jakiś postęp. Jednoznacznie odpowiedziałem że prawie żaden. Na to on odpowiedział że to nie możliwe. Czy on wie lepiej ode mnie? Czy on wie lepiej niż ja co się dzieje z moim organizmem? Oni wszyscy tam są zbyt pewni siebie i definitywnie wyolbrzymiają te swoje sukcesy.
Z ich wewnętrznych statystyk wynika że u 12% pacjentów nic się nie zmienia. Zatem zadałem sobie pytanie już podczas pierwszego przyjazdu. Czy to ja mogę być w grupie tych 12 %? Okazuje się że tak. Ale grupa osób u których się nic nie zmienia nie liczy 12 % a ok. 90%. Za każdym razem jak byłem rozmawiałem z wieloma osobami z całego świata. Z pośród co najmniej 30 pacjentów którzy byli 2,3,4 raz nic się nie zmieniało. Więc sam sobie obliczyłem że prawdopodobieństwo że trafiłem na samych pacjentów u których postępu nie było jest mniejsze niż osób u których postęp był. Zatem wydaje się niemożliwe że trafiłem akurat na grupę tych 12 % u których nie było postępu. Czy faktycznie trafiałem na ludzi u których postępu nie było? Miałem zatem strasznego pecha.
Okazuje się, że u 10 osób u których wykonano operacje tylko w przypadku 3 był jakikolwiek postęp. Ta smutna prawda obrazuje skale kłamstw i mydlenia oczu.
Na tyle set pacjentów tylko 3 chodzi. Ale nie jest to nigdzie udokumentowane. Nie ma filmów przed i po leczeniu co jest tak istotne. Nikt nie wie, jak oni wyglądali przed kuracją.
Podczas pierwszej wizyty w klinice miałem konsultację z urologiem. Dokładnie wypytał mnie o stan mojego pęcherza. Większość pacjentów miała robione badania urodynamiczne. Ja nie. Dlaczego? Dopiero za 5 razem zdecydowali się na ten krok. Nagle jakaś zmiana nastroju?
Badanie było bardzo niedokładne. To które miałem robione w Polsce trwało 45 minut a tam 3 minuty. Efekt badania był taki że przepisano mi lek na rozluźnienie mięśni pęcherza. Nic więcej.
Powiedzieli tylko że jest lepiej. Ale jak może być lepiej skoro nie mają porównania?
Podczas ostatniej wizyty miałem robiony rezonans magnetyczny. Kompletnie żadnej zmiany w regeneracji rdzenia. Nic się nie zmieniło pomimo faktu że byłem tam 5 razy i dostałem za każdym razem po 3 podwójne punkcje a nie tak jak wszyscy 2 pojedyncze.
Dlaczego niektórym pacjentom daje się więcej niż 2 punkcje? Z tego co się dowiedziałem tylko kilku pacjentów miało większe dawki niż 2. Wszyscy z którymi rozmawiałem mówili że otrzymują dwie punkcje i do tego pojedyncze. Dlaczego jednych traktują w taki sposób a innych w inny?
Nie ma na to żadnego medycznego wytłumaczenia.
Rozmawiałem tam z pacjentem, który za drugim razem dostał 3 punkcje i postęp miał większy. Poinformował o tym fakcie profesora i ten nagle zabronił robić więcej niż dwie punkcje. Przestraszył się faktu że ktoś może szybciej wyzdrowieć i nie zostawi w jego banku tyle pieniędzy ile on chce? Prawdopodobnie. Ale to nie jest odosobniony przypadek. To się zdarzało kilka razy. Rozmawiałem z osobami, które chciały mieć więcej punkcji, zabroniono. Są to informacje nie od personelu, ale od samych ludzi, którzy tam przyjeżdżają.
Można odnieść wrażenie, że będąc w klinice, lekarze muszą robić dobrą minę do złej gry. Przecież widzą że efektów nie ma a jednak usilnie starają się wcisnąć kit, że będzie dobrze. Kompletna bzdura. Jeśli pacjent mówi że efektów nie ma to moim zdaniem w większości przypadków tak jest.
Za każdym razem jak przyjeżdżałem to lekarz mi mówił że efekty będą bardzo duże i będą się pojawiać po każdym przyjeździe. Efektów jak nie było spektakularnych czy wręcz mały nie ma. Nie wróciły funkcje pęcherza, jelit, czucia skórnego. A tak szumnie o tym zapewniali.
Rozumiem że rehabilitacja ma duży wpływ na postępy ruchowe, ale przecież nie na zmianę czucia skórnego czy pęcherza.
Byłem tam 5 razy i ani raz lekarz nie badał moich odruchów młoteczkiem. Ani raz. Przecież to powinno być wszystko dokładnie dokumentowane, aby później móc porównać różnice pomiędzy pierwszym przyjazdem i ostatnim. To samo powinno się tyczyć badania czucia skórnego. Jeżeli rdzeń ma się regenerować to powinno wracać czucie. Nikt nigdy nie sprawdzał mojego czucia za pomocą igły. A to są podstawowe badania neurologiczne!!!!!
No ale po co takie dane gromadzić skoro efekty i tak są marne. To by była kompletna kompromitacja, w chwili gdy porównać pierwszy przyjazd z ostatnim i okazuje się że jest dokładnie tak samo. Więc lepiej wyjść z założenia że nie ma sensu porównywać żeby potem się nie kompromitować.
W rozpisce planu dnia dokładnie jest napisane że wieczorem jest obchód lekarza dyżurnego.
Takowy w ciągu tygodnia ma miejsce raz. A ma być codziennie. Po punkcji wieczorem nikt się pacjentem nie interesuje. Zależy jaka jest zmiana pielęgniarek. Jeśli jest taka której zależy to zmierzy ciśnienie, temperaturę i zapyta się jak samopoczucie. To miało miejsce dwa razy podczas tych wszystkich 5 wizyt. Jest to skandaliczne. Przecież pacjent może źle się czuć, mogą być różne skutki uboczne. Owszem można zadzwonić na dzwonek i poprosić o lekarza, ale to powinno być oczywiste i bez pytania.
Teraz w klinice postawiono na prestiż. Wszyscy noszą firmowe stroje z naszywkami. Fajnie to wygląda, ale to tylko tani sposób na kupienie wielu ludzi. Bo przywiązuje się dużą wagę do tego co materialne.
Rozmawiałem z osobami, które mają kontakt z ludźmi, którzy jeździli tam dwa lata i którzy nie mają żadnych rezultatów. Jak się od nich dowiedziałem po prostu przestali jeździć bo efektów nie było. Ja byłem 5 razy i podziękowałem ich metodzie.
Człowiek od robienia wielkiego szumu i nakręcania biznesu – czyli niskiego wzrostu rzecznik prasowy, który za nic ma opinie pacjentów. Opisany wcześniej Pan od nakręcania biznesu chwali się wszystkim, że może ściągnąć do siebie każdą telewizję. Ale po co? Ludzie. Pokażcie pacjentów przed leczeniem i po.
Praktycznie codziennie medialny show odbywa się na Sali rehabilitacyjnej. Rewelacyjne efekty ( jazda na rowerku, który sam się kręci ) są filmowane kamerą i zbiera się tam cały tłum ludzi aby podziwiać niewiarygodne zmiany. Kompletny idiotyzm. Robienie strasznego szumu wokół beznadziejnie marnych efektów. Dno. Byłem wielokrotnie świadkiem takiego dziadostwa. Sam miałem być również kręcony. Jest to bardzo śmieszne i zarazem dramatycznie przygnębiające. Rozumiem że można się cieszyć, ale z czego????? Lekarze się schodzą i z niedowierzaniem patrzą jak gość jedzie na rowerku, a raczej rowerek jedzie z pacjentem. Co innego gdyby pacjent stawiał sam kroki, ale z tego powodu robić tyle zamieszania. Zejdźmy na ziemię drodzy państwo.