muppet pisze:Mam gorącą prośbę do wszystkich czytających porady. Zaczynając walkę z ubezpieczalnią nie zgadzajcie się na usługi pierwszej lepszej firmy jaka się do was zgłosi. Korzystajcie z kancelarii prawniczych i wyjaśniajcie kwestie wynagrodzenia. Jeżeli ktoś na dzień dobry bierze od was pieniądze lub określa wynagrodzenia na poziomie 20-30 procent wywalczonego odszkodowania policzcie ile oddajecie. Zdaje sobie sprawę ze to nie są łatwe sprawy i nie trwają krotko, ale to wasze pieniądze wasza przyszłość. Osobiście BRZYDZę się firmami, które podpisują taką umowę z człowiekiem na łóżku szpitalnym, który nie wie, co się wokoło niego dzieje i podpisuje, co mu pod nos wetkną. Umowy są tak skonstruowane, że w żaden sposób od niej odstąpić się nie da.
Umowa o dochodzenie roszczeń odszkodowawczych to nic innego jak zwykła umowa zlecenia, którą klient może wypowiedzieć w każdym czasie i jedyne roszczenia jakie firma może do nas wystosować to te które wynikają z Kodeksu cywilnego:
1. w przypadku uzasadnionego rozwiązania umowy (pełnomocnik nie robi nic) - to musimy mu zwrócić poniesione koszty działania oraz część wynagrodzenia odpowiadającego nakładowi pracy
2. w przypadku wypowiedzenia nieuzasadnionego oprócz roszczeń z pkt. 1 pełnomocnik może żądać odszkodowania za stratę jaką poniósł
Czasami próbują wrzucać kary umowne lub zastrzeżenie, że nawet jak się zerwie umowę to i tak trzeba im płacić prowizję, ale to są niedozwolone klauzule umowne i można je zaskarżyć.
Zgodzę się, że prowizje powyżej 20 % są zdecydowanie wygórowane.
Uważam, że 15 - 18 % brutto jeśli pełnomocnik wykonuje wszystkie czynności, zbiera dokumentację, opiniuje chorego - i to na swój koszt jest ok. Przy bardzo dużych sprawach (poszkodowany na wózku) prowizja nie powinna przekroczyć 15-16 % brutto. Taka jest nasza ocena.