Witam
Pozwolę przyłączyć się do dyskusji choć niby jestem tetra a jednak nie tetra. Dziwnie zabrzmiało
, ale nie ma sensu wnikać w szczegóły. Krótko kiedyś chodziłam teraz nie. Od zawsze odkąd pamiętam przebywałam w środowisku zdrowych. Zero kontaktu z niepełnosprawnymi. Nie dlatego, że unikam, ale tak wyszło. Pozostały przyjaźnie mimo, że wylądowałam na wózku.
Nie uważam, aby to czy się jest na wózku czy nie miało wpływ na przyjaźń. Kluczem do tego czy ma się przyjaciół czy nie - jesteśmy my sami. W sobie należy szukać tego czegoś co możemy zaoferować komuś. Możliwości jest naprawdę wiele i tu wcale nie chodzi o to czy siedzi się na wózku czy chodzi. Tylko człowiek
SAM musi zacząć działać. Nic samo nie przyjdzie.
Czy nie znacie zdrowych samotnych ? Mój znajomy: zdrowy, w sile wieku, wykształcony, hobby, mieszkanie i takie tam inne dodatki niezbędne do trwania na naszym globie, a facet jest tak niesamowicie samotny, że na jego miejscu strzeliłabym sobie w łeb. Zero znajomych, przyjaciół, tylko ja. Wciągam go w różne atrakcje (ostatnio podniosłam mu skutecznie adrenalinę na motolotni). Wydawałoby się, że życie stoi otworem, a jednak tak nie jest. Dlatego nie niepełnosprawność ma tu znaczenie, a raczej charakter jacy jesteśmy w środku.
Nie zgodzę się z tym co napisał jacek 1982
jacek1982 pisze:w sumie to nie pownniscie sie dziwic. Dla zdrowych jestesmy mniej atrakcyjni jako kumple, przyjaciele poniewaz malo gdzie wychodzimy nie uczestniczymy w zyciu towarzyskim nie spotykamy sie na piwko i na dyskotekach wiec nie ma o czym z nami gadac...........
Żeby mieć o czym gadać nie trzeba bywać na imprezach, bo po nich z reguły się nie pamięta o czym się gadało
. Nie będę podawać gdzie i co należy robić, żeby mieć temat do gadki bo to jest wręcz śmieszne i jeśli ktoś ma z tym problemy to już z pewnością nie wina niepełnosprawności i niech szuka pomocy na innym forum pt. ”jak się otworzyć na ludzi” etc.
Jeśli natomiast ktoś ma problem z wyjściem do ludzi bo jest na wózku i nie wytrzymuje ludzkiego gadania to podam metodę mojej kumpeli (zdrowej), którą chyba bardziej niż mnie denerwują gapowicze, wtedy zawsze z pięknym uśmiechem mówimy takiemu delikwentowi
równym chórem - Dzień dooooobry panu/pani! (z odpowiednio zaznaczonym akcentem). Na temat reakcji ludzi można wiele napisać. Kiedyś np. po czymś takim facet skłonił mi się z koparą do pasa i tak ustawicznie się za mną oglądał, że powalił się na glebę dosłownie.
Pozdrawiam Was serdecznie i jeśli nie możesz ruszać nogami to spróbuj chociaż głową
.
Prawdziwa przyjaźń przychodzi wówczas , gdy milczenie dwóch osób ich nie niepokoi.
Przepraszam, ale nie umiem robić podpisu.