Strona 1 z 4
PRZYJA√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ®ń
: 18 lis 2004, 19:11
autor: Ala
Witam!!! A co sądzicie o przyjaźni?? Czy macie prawdziwych przyjaciół?? Jestem tego bardzo ciekwa!!! Ja nie mam przyjaciół niestety
: 18 lis 2004, 21:51
autor: marcia
Miałam kiedyś przyjaciółkę ale po moim wypadku kontakt się popsuł i w końcu urwał. Teraz znowu mam dwie przyjaciółki ale obie są na wózku - tetraplegiczki. Bardzo dobrze się rozumiemy bo mamy te same problemy, z tego samego się śmiejemy i podobnie patrzymy na świat. Zdrowi nawet jakby się bardzo starali to i tak do końca nie zrozumieją naszych problemów i potrzeb.
: 19 lis 2004, 10:53
autor: ka?ka
Zdrowi na pewno nie zrozumieją tego do kńca, co wcale nie znaczy , ze nie są w stanie być przyjaciółmi osoby chorej. Chyba liczy sie nie tylko to czy do końca rozumieją, ale że starają się zrozumieć i traktują cię jak swojego/ swoją przyjaciółkę. "Przyjażń" działa chyba w obie strony- przynajmniej ja tak to rozumiem- więc jest jeszcze to jak ty rozumiesz i chcesz być z tą drugą osobą. Ale ja pisze to z perspektywy osoby "zdrowej" , ale jeszcze jest tak, ze bez względu na stan fizyczny i tak nigdy nie jesteśmy(przynajmniej ja) w stanie do końca zrozumiec innego człowieka. Strasznie dużo spraw jest po prostu kwestią przyjęcia faktów iich akceptacji bądz nie. Tak jak i przyjęcia zmian. No i chęci żeby to zrobić.
a reszta na ogół da sie jakoś "dograć", jak juz sie tego na pewno chce.
: 19 lis 2004, 14:36
autor: Krzyżak
A czy zdrowy musi rozumieć, czy zdrowy zdrowego rozumie. Wydaje mi się, że trzeba coś przeżyć samemu żeby zrozumieć dany problem ale chyba nie o to chodzi w przyjażni między dwojgiem ludzi. Przecież to jakaś paranoja gdyby przyjacielem tetraplegika mógłby być tylko tetrus(bo tylko on jest wstanie zrozumieć ten troblem), czy przyjacielem niewidomych może być tylko osoba z taką wadą
oczywiście i na szczęście
nie. Wydaje mi się, że przyjażń charkteryzuje się tolerancją, wyrozumiałością, wsparciem i pomocą bez zobowiązań, czyli na przyjaciela można zawsze liczyć i działa to w dwie strony.
[ Dodano po 3 min. ]
a jeszcze jedno
prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie a takich ze świecą szukać- niestety
: 19 lis 2004, 14:48
autor: niunia
Witam wszystkich forumowiczów. Drogi Krzyżaku muszę się z Tobą zgodzić że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie jest to niestety prawda. Przed wypadkiem mojego męża mieliśmy mnóstwo znajomych niestety po wypadku wszystko uległo zmianie. Zostaliśmy sami no i nasza rodzina. To jest bardzo przykre. Przecież oprócz tego że mój mąż jest tylko mniej sprawny to przecież nadal pozostaje tą samą osobą. A więc nie rozumiem dlaczego ci wspaniali przyjaciele i znajomi tak postępują. Tak nie powinno być. No ale cóż.... trzeba żyć dalej.
: 19 lis 2004, 15:35
autor: agusia
niunia pisze:Przed wypadkiem mojego męża mieliśmy mnóstwo znajomych niestety po wypadku wszystko uległo zmianie. Zostaliśmy sami no i nasza rodzina.
Z mojego doświadczenia wygląda na to , że "przyjaciel" poruszający się na wóżku niestety nie może dotrzymać kroku swoim sprawnym znajomym. Poza tym osoba po urazie rdzenia ma wiele innych i niezrozumiałych dla chodziaków potrzeb i trochę inaczej patrzy na świat.
Chodziaki cały czas są w biegu, zajęci swoimi sprawami, a tetra... no cóz proza życia
: 19 lis 2004, 16:00
autor: azja
Witam wszystkich!!!!
Chciałbym się odnieśc do powyższych postów,a mianowicie ja podobnie jak to opisała Niunia po wypadku też straciłem swoich znajomych przyjaciół,kolegów i znajomych ostał się tylko jeden moja wspaniała żona na którą mogę zawsze liczyć i w której mam oparcie a reszta ..... domyślcie się sami.Wydaje mi się że chodziaki boją się kontaktu z niepełnosprawnymi,niewiedzą jak się zachować w kontaktach z ON,a przecież my się nie zmieniamy tylko nie chodzimy,niewidzimy itp. a reszta pozostaje ta sama.
pozdrowionka dla wszystkich,trzymajcie się ciepło bo zima za oknem!!!!
: 19 lis 2004, 22:24
autor: equinox
niunia pisze:A więc nie rozumiem dlaczego ci wspaniali przyjaciele i znajomi tak postępują. Tak nie powinno być. No ale cóż.... trzeba żyć dalej.
Witaj niunia nie ma nad czym płakać widocznie to pseudo przyjaciele, przyjaźń to wielkie słowo czasami za często używane, fakt też jest taki, że zmieniło się wasze, życie kiedyś łączyły was wspólne interesy, imprezy...... teraz życie się zmieniło czas na nowych znajomych - przyjaciół -
azja pisze:
Witam wszystkich!!!!
Chciałbym się odnieśc do powyższych postów,a mianowicie ja podobnie jak to opisała Niunia po wypadku też straciłem swoich z
najomych przyjaciół,kolegów i znajomych ostał się tylko jeden moja wspaniała żona na którą mogę zawsze liczyć i w której mam oparcie a reszta ..... domyślcie się sami..
pozdrowionka dla wszystkich,trzymajcie się ciepło bo
Witaj azja a co tu myśleć masz wspaniałą żonę i doceń to a reszta co tam kumple będą nowi. Dużo jednak zależy od Ciebie jesteś paraplegikiem nie jeden tetra ci ''zazdrosci'' wierz mi, znajdą się nowi kumple przyjaciel....tamci to historia i jak wyżej pisałem po co pseudo kumple pseudo znajomi
pozdrawiam equinox
: 19 lis 2004, 22:42
autor: niunia
Witaj Equinox my wcale nie płaczemy nad tym że oni się od nas odwrócili tylko to jest przykre że dopóki jesteś zdrowy są wszyscy a jak coś Ci się stanie i potrzebujesz chociażby rozmowy to nie ma nikogo. I to mnie najwięcej boli. Pozdrawiam
: 19 lis 2004, 23:36
autor: Ala
CZYSTA PRAWDA!!! PRZYJACIÓ£ POZNAJEMY W BIEDZIE!!!
: 21 lis 2004, 21:18
autor: agniecha
Przyjaciel to ktoś, komu ufam i na kogo mogę liczyć. Szczerze powie co myśli, ale nie będzie mnie osądzał. Cieszy się z moich radości i martwi się, kiedy spotyka mnie coś złego. Będzie mnie wspierał, nawet jeśli nie rozumie tego, co się ze mną dzieje. Przyjaciel to ktoś, kto pokłada ufność we mnie, wierzy że go nie skrzywdzę i wie, że może na mnie liczyć. Wie, że może liczyć na moją szczerość i wparcie. Podobne rzeczy śmieszą nas i zachwycają. Poziom sprawności, mam nadzieję, nie ma tu nic do rzeczy.
Znajomi mogą się zmieniać, przychodzić i odchodzić. Znajomi mogą się wycofać, bo ktoś nagle zaczął mieć inne niż dotąd problemy i trudno znaleźć wspólne tematy do rozmów. Znajomi mogą być zabiegani i pochłonięci własnymi sprawami. Przyjaźń to relacja stabilna i - jeśli jest prawdziwa - w nowej sytuacji okresla się na nowo, co najwyżej zyskując na sile. Kto przestaje być przyjacielem, nigdy nim nie był.
(Trochę patetycznie napisałam. Taki mam dzisiaj patetyczny dzień
Ale naprawdę wierzę w przyjaźń, która nie umiera z powodu pogorszenia stanu zdrowia.)
: 22 lis 2004, 13:31
autor: nik
Witam.
W dużej mierze to że mamy mniejszy kontakt ze swoimi znajomymi to też nasza wina bo pewnie każdy z was miał dłuższe lub krótsze chwile w , których chcieliście być sami zaraz po wypadku a później zaczyna człowiek się zastanawiać jak się będzie czół w towarzystwie gdzie są same zdrowe osobniki i zaczyna się też od nich oddalać . A z tym że przyjaciół poznaje się w biedzie to nie wypada mi się nie zgodzić bo też to przeszedłem i teraz oczywiście po za rodziną na ,którą mogłem i nadal mogę liczyć mam w zasadzie trzech przyjaciół z ,którymi znamy się od dzieciaka i zawsze możemy na siebie liczyć wystarczy jeden telefon i spawa załatwiona.
[face=Franklin Gothic Medium]A sprawa nie polega na tym by mieć wielu przyjaciół tylko by mieć ich prawdziwych i wtedy wystarczy choćby jeden, jeden ale prawdziwy.[/face]
: 23 lis 2004, 17:17
autor: azja
PRZYJA√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ®ń..........
Powiedz mi,kim są twoi przyjaciele,a powiem ci,kim jesteś.
Od tej zasady historia zna jeden wyjątek:Judasz,którego znajomościom nie można nic zarzucić.
Ernest Hemingway
: 06 gru 2004, 17:35
autor: Joten
Zgadzam sie z Nikiem, w wiekszosci przypadkow to my odwracamy sie od
naszych przyjaciol. Mamy swoje leki, fobie i humory. Mam kilku przyjaciol,
czesc z nich znam od dziecka, ale wiekszosc poznalem po polamaniu. Zawsze ktos mnie odwiedzi, ktos zadzwoni, 2-3 razy w tygodiu zabierze gdzies na spacer, czy na jakiegos browara. Trzeba byc otwartym na innych i pamietac "dwoch tetrtusow to sila, trzech to komandos !"
: 16 sty 2005, 12:40
autor: ANIA
Przeczytałam Wasze posty i chcę ten temat ugryźć nieco z innej strony.
Po pierwsze nie ma różnicy czy jest się na wózku czy też nie - tak samo można się zawieźć na przyjaciołach, czasy są okrutne a ludzie niestety dostosowują do nich swoje zachowania: zazdrość , nienawiść, egoizm można by tak długo wymieniać. Jednak momo to nie można zamykać się na ludzi, trzeba ciągle próbować.
Jeśli idzie o relację wózkowicz i zdrowy a przyjażń to chyba trochę Was zdziwię. Od 1996 roku jeżdżę na turnusy rehabilitacyjne jako wolontariusz a od 2001 również jako rehabilitant - masażysta. Początkowo miałam trudności żeby zaskoczyć w relacjach z osobami niepełnosprawnymi, byłam w pierwszej klasie liceum i nie bardzo wiedziałam jak się mam zachowywać. Wózkowicze nauczyli mnie że bez poproszenia mnie o pomoc nie wolno mi ruszyć tyłka do niczego(myślałam że mam wózkowiczów we wszystkim wyręcząć
), potem nauczyłam się cieszyć z najmniejszej błachostki i czerpać garściami z życia.
Niedługo później weszłam do stowarzyszenia osób niepełnosprawnych - mam super ekipę i w śród nich najlepszych przyjaciół i wiem że mnie tak samo odbierają. Zatam nie przeszkoda wózkowicz - zdrowy ale osobowość człowieka i relacje są najważniejsze. Dlatego nie zamykajcie się na otoczenie tylko dlatego że ktoś kiedyś Was skrzywdził - nie wszyscy są tacy sami!