prosze o pomoc to wazne!!
: 29 sie 2007, 19:57
witam
zaczne moze od poczatku:
poznalam faceta przez internet, swietny gosc, inteligenty uroczy iii..... tetraplegik
chyba los chcial zebysmy sie spotkali bo zbieg okolicznosci sprawil ze jestem rehabilitantka i masazystka a on potrzebuje pomocy.
i tu zaczyna byc pod gorke:
po 1 dzieli nas odleglosc 250 km wiec chociazbym chciala nie bede u niego codziennie zeby pomoc.nie stac go na rehabilitacje prywatna wiec szukam wolontariusza w moim fachu z jego miasta.mam nadzieje ze znajde.
po 2 i najwazniejsze:
koles stracil calkowicie wole walki (
nawet nie wiem czy kiedykolwiek ja mial
jest 9 lat po wypadku, a nie robi nic, jedynie lezy w lozku.
dodam ze mial uszkodzenie na odcinku c5, c6, ma czesciowa wladze w rekach moze podeprzec sie bokiem, wykonac podstawowe czynnosci np golenie,moze uniesc poltolalitrowa butelke z woda wiec uwazam ze przy pdrobinie dobrej woli moglby dojsc do tego aby usiasc na zwykly wozek.
niestety...
ma zaburzenia ortostatyczne wiec sila rzeczy wygodniej mu lezec niz cokolwiek robic (((
i tutaj pytanie do was kochani
co mam zrobic zevy on uwierzyl ze moze byc lepiej????
wiem jak pomoc jego cialu ale jak pomoc duszy??????
przy ostatniej rozmowie ze mna stwierdzil ze nie wierzy w to ze moze prowadzic aktywne zycie.
nie ma woli walki.
doradzcie mi prosze co mam robic? jak mu wbic do tego przystojnego lba ze nie dosc ze moze lepiej zyc to jeszcze moze miec kobiete niekoniecznie musi byc sam do konca zycia??????
zaczne moze od poczatku:
poznalam faceta przez internet, swietny gosc, inteligenty uroczy iii..... tetraplegik
chyba los chcial zebysmy sie spotkali bo zbieg okolicznosci sprawil ze jestem rehabilitantka i masazystka a on potrzebuje pomocy.
i tu zaczyna byc pod gorke:
po 1 dzieli nas odleglosc 250 km wiec chociazbym chciala nie bede u niego codziennie zeby pomoc.nie stac go na rehabilitacje prywatna wiec szukam wolontariusza w moim fachu z jego miasta.mam nadzieje ze znajde.
po 2 i najwazniejsze:
koles stracil calkowicie wole walki (
nawet nie wiem czy kiedykolwiek ja mial
jest 9 lat po wypadku, a nie robi nic, jedynie lezy w lozku.
dodam ze mial uszkodzenie na odcinku c5, c6, ma czesciowa wladze w rekach moze podeprzec sie bokiem, wykonac podstawowe czynnosci np golenie,moze uniesc poltolalitrowa butelke z woda wiec uwazam ze przy pdrobinie dobrej woli moglby dojsc do tego aby usiasc na zwykly wozek.
niestety...
ma zaburzenia ortostatyczne wiec sila rzeczy wygodniej mu lezec niz cokolwiek robic (((
i tutaj pytanie do was kochani
co mam zrobic zevy on uwierzyl ze moze byc lepiej????
wiem jak pomoc jego cialu ale jak pomoc duszy??????
przy ostatniej rozmowie ze mna stwierdzil ze nie wierzy w to ze moze prowadzic aktywne zycie.
nie ma woli walki.
doradzcie mi prosze co mam robic? jak mu wbic do tego przystojnego lba ze nie dosc ze moze lepiej zyc to jeszcze moze miec kobiete niekoniecznie musi byc sam do konca zycia??????