Hej ludziska
Nie mam psa ale widziałem pieski z tej fundacji z krakowa w działaniu kiedyś jak byłem na jednej imprezie w zamościu. zapodaję stronę
http://alteri.pl Bardzo mili ludzie. Treserka jest niezła z tego co pamiętam nawet swojego prywatnego dobermana wyszkoliła do pomocy niepełnosprawnym choć takich rqas raczej sie nie szkoli w tym celu (zazwyczaj goldeny lub labradory)
A teraz co do psów i dostępności. Nie ma żadnych prawnych przeciwskazań by pies wszedł do pubu, kawiarni itp. Sanepid się nie ma jak przyczepić, czym próbują się tłumaczyć niechętni właściciele. Jedynie ich widzimisie moze być problemem lub hasło "bo innym klientom moze się to nie spodobać."
A teraz skąd wiem.
Półtora roku temu w Poznaniu robiłem akcję z Gazetą Wyborczą pod hasłem "Tutaj jest OK" i łaziliśmy zprawdzać knajpy puby itp. czy są przystosowane dla osób niepełnosprawnych. Gdy robilismy drugą dziesiątkę ktoś wpadł na pomysł by chodził też z nami nie widomy z psem bo to tez może być problem. I tak obeszliśmy jakieś 200 knajp w Poznaniu. 60 dostało certyfikaty.
Ale wracając do tematu. Ponieważ tak się tłumaczyli właściciele tym sanepidem, dziennikarka poprosiła o wykładnię sam Sanepid. Na wręczenie przyjechał kierownik sanepidu u powiedział że problem owsze może by był jakby chodziło o kuchnię ale w częsci restauracyjnej nie ma żadnych przepisów zabraniających ani polskich ani unijnych przebywania jakiemukolwiek zwierzęciu (a nie tylko psu).
Na koniec dwie ciekawostki z mego miasta.
Jest jedna knajpa która kiedyś nazywała się "Pod psem" a teraz "Pod dzwonkiem" i właścicielka była dobrze zorientowana i nie dość że nie zabraniała to nawet zachęcała by przyjść do niej ze zwierzakiem i nawet miska dla zwierzaka się znajdowała
Nie musze dodawać że właścicielka sama ma bodajże 2 psy.
A druga rzez to ciekawostka jak opinia publiczna może zmieniać otoczenie.
W słynnym w Poznaniu Starym Browarze jest cukiernia. I tam naszego niewidomego koelegę najpierw kelnerka przyjęła ale nagle przyszła kierowniczka i powiedziała ze nie wolno, że absolutnie i że klientom się nie spodoba.
Wyszliśmy.
Poszedł nieprzjemny artykuł w gazecie.
Na koniec po podsumowaniu akcji dziennikarka dostała telefon od właściciela "Czy możecie przyjść sprawdzić ponownie bo problem został rozwiązany". Nie oficjalnie dowiedzieliśmy się że owa Pani dostała "po premii".
Tak więc głowa do góry idzie lepsze