Samo Zycie
: 07 cze 2008, 16:33
Witam wszystkich jestem nowym urzytkownikiem.
Obecnie znajduje sie we Francji, w bardzo dobrym szpitalu rechabilitacyjnym. Rok temu mialem wypadek, uszkodzilem rdzen, w Belgi, Antwerpia. Do Paryza przyjechalem pociagiem, po tym jak polski konsulat zaoferowal mi pomoc, transport busem do Polski 14 godzin oraz adres noclegowni gdzie o czwartej nad ranem mialem zapukac, oczywiscie nikt ich wczesniej nie uprzedzil, a ja wiem ze ta noclegownia jest czynna tylko w zimie a byla jesien; wczesna. W Paryzu zadzwonilem na nr 115, pogotowie socjalne nawet rozmawialem z Polka. Na poczatek wyladowalem w szpitalu psychiatrycznym, bo stwierdzili, ze chyba jestem walniety, zeby w ciemno przyjechac do Francji na wozku. Nastepnego dnia okazalo sie ze pielegniarka w Antwerpi zrobila mi psikusa, czyli umiescila balonik dokladnie na wysokosci, noo... dokladnie w kroku, wiedzialem ze cos jest nie tak, bo mocz nie poplynal odrazu, protestowalem wiec pani cewnik usunela i... zalozyla wiekszy w dokladnie taki sam sposob, protestowalem; bez skutku. Sanitariusze w psychiatryku zachowali zimna krew, chociaz krew widziali chyba pierwszy raz na poscieli, na tym oddziale, krwawilem tydzien, ale na szczescie nie bylo to nic groznego. We Francji jest zasada ze ubezpieczenie mozna dostac dopiero po trzech miesiacach wiec bylo nie ciekawie na poczatku, ale teraz juz jest spoko. Mam tu polskiego fizjoterapeute widok na moze i wogule fajnie jest, wlasnie jeden tetra sobie slucha rege na laptopie. W poniedzialek chyba skocze na piwo, jedno piwo chyba nie zaszkodzi, jak myslicie, nie zazywam jakichs mocnych lekow.
Obecnie znajduje sie we Francji, w bardzo dobrym szpitalu rechabilitacyjnym. Rok temu mialem wypadek, uszkodzilem rdzen, w Belgi, Antwerpia. Do Paryza przyjechalem pociagiem, po tym jak polski konsulat zaoferowal mi pomoc, transport busem do Polski 14 godzin oraz adres noclegowni gdzie o czwartej nad ranem mialem zapukac, oczywiscie nikt ich wczesniej nie uprzedzil, a ja wiem ze ta noclegownia jest czynna tylko w zimie a byla jesien; wczesna. W Paryzu zadzwonilem na nr 115, pogotowie socjalne nawet rozmawialem z Polka. Na poczatek wyladowalem w szpitalu psychiatrycznym, bo stwierdzili, ze chyba jestem walniety, zeby w ciemno przyjechac do Francji na wozku. Nastepnego dnia okazalo sie ze pielegniarka w Antwerpi zrobila mi psikusa, czyli umiescila balonik dokladnie na wysokosci, noo... dokladnie w kroku, wiedzialem ze cos jest nie tak, bo mocz nie poplynal odrazu, protestowalem wiec pani cewnik usunela i... zalozyla wiekszy w dokladnie taki sam sposob, protestowalem; bez skutku. Sanitariusze w psychiatryku zachowali zimna krew, chociaz krew widziali chyba pierwszy raz na poscieli, na tym oddziale, krwawilem tydzien, ale na szczescie nie bylo to nic groznego. We Francji jest zasada ze ubezpieczenie mozna dostac dopiero po trzech miesiacach wiec bylo nie ciekawie na poczatku, ale teraz juz jest spoko. Mam tu polskiego fizjoterapeute widok na moze i wogule fajnie jest, wlasnie jeden tetra sobie slucha rege na laptopie. W poniedzialek chyba skocze na piwo, jedno piwo chyba nie zaszkodzi, jak myslicie, nie zazywam jakichs mocnych lekow.