radości i smutki Abby
: 18 sty 2016, 20:10
Witam wszystkich
W świecie realnym nie bardzo mam z kim "o tym wszystkim" pogadać
Podczytywałam Forum jako niezalogowana od pół roku - czyli od czasu jak zaczęłam spotykać się z fajnym facetem na wózku (paraplegik). Przy tej okazji dowiedziałam się, że ja jestem "chodziakiem" - do dziś bawi mnie to określenie
Mieszkamy razem. Coraz mocniej się kłócimy. On znika z domu, ja robię się "wredna". Pomijając "zwykłe" nieporozumienia to chyba głównym problemem u nas jest seks, a raczej jego brak Z tego co mi wiadomo to po wypadku wszystko u Niego działało prawidłowo, później drobny uraz pupy, z którego porobiły się odleżyny, a w konsekwencji powikłania i długi powrót do zdrowia. Później przerwa w relacjach damsko - męskich, a od ponad pół roku - ja Początkowo - sielanka, robi się coraz milej i coraz poważniej. Pierwsze zdziwienie po obu stronach, że "nie stoi". Nie wiem jak On, ale ja to sobie tłumaczyłam, że przecież każdemu facetowi się zdarza, a On dodatkowo miał około dwuletnią przerwę po nieudanym poprzednim związku. Czas mijał, nic się nie zmieniało. Wspólnie zastanawialiśmy się dlaczego "nie działa". Może przez cewnik Foley'a? - po trzech nieudanych próbach założenia cystofix-u oboje mieliśmy dość. Może Viagra? - tabletki w tańszej wersji, ale z ta samą substancją czynną, w różnych dawkach, nic nie dały. Może pompka próżniowa? - procedura stosowania długa, męcząca, kompletnie nieerotyczna, bez dodatkowych gumek uciskających kompletna klapa, a ostatecznie również "klapa". Mnie nerwowo ostatecznie i kompletnie rozbiła ostatnia próba - gdy chłop zaprezentował się ze sztucznym penisem nakładanym na własny i mocowanym na coś w rodzaju majtek. Przerosło mnie to. Fatalnie czuję się z myślą, że seksu nie będzie... dzieci nie będzie... To znaczy seks może być, o ile zdecyduję się na nieakceptowaną przeze mnie gumową atrapę, a dzieci też będą, o ile jakoś uda się nałapać te farfocle czasem pływające w rurce od cewnika. Mam już dość I chciałam się komuś wreszcie wyżalić...
W świecie realnym nie bardzo mam z kim "o tym wszystkim" pogadać
Podczytywałam Forum jako niezalogowana od pół roku - czyli od czasu jak zaczęłam spotykać się z fajnym facetem na wózku (paraplegik). Przy tej okazji dowiedziałam się, że ja jestem "chodziakiem" - do dziś bawi mnie to określenie
Mieszkamy razem. Coraz mocniej się kłócimy. On znika z domu, ja robię się "wredna". Pomijając "zwykłe" nieporozumienia to chyba głównym problemem u nas jest seks, a raczej jego brak Z tego co mi wiadomo to po wypadku wszystko u Niego działało prawidłowo, później drobny uraz pupy, z którego porobiły się odleżyny, a w konsekwencji powikłania i długi powrót do zdrowia. Później przerwa w relacjach damsko - męskich, a od ponad pół roku - ja Początkowo - sielanka, robi się coraz milej i coraz poważniej. Pierwsze zdziwienie po obu stronach, że "nie stoi". Nie wiem jak On, ale ja to sobie tłumaczyłam, że przecież każdemu facetowi się zdarza, a On dodatkowo miał około dwuletnią przerwę po nieudanym poprzednim związku. Czas mijał, nic się nie zmieniało. Wspólnie zastanawialiśmy się dlaczego "nie działa". Może przez cewnik Foley'a? - po trzech nieudanych próbach założenia cystofix-u oboje mieliśmy dość. Może Viagra? - tabletki w tańszej wersji, ale z ta samą substancją czynną, w różnych dawkach, nic nie dały. Może pompka próżniowa? - procedura stosowania długa, męcząca, kompletnie nieerotyczna, bez dodatkowych gumek uciskających kompletna klapa, a ostatecznie również "klapa". Mnie nerwowo ostatecznie i kompletnie rozbiła ostatnia próba - gdy chłop zaprezentował się ze sztucznym penisem nakładanym na własny i mocowanym na coś w rodzaju majtek. Przerosło mnie to. Fatalnie czuję się z myślą, że seksu nie będzie... dzieci nie będzie... To znaczy seks może być, o ile zdecyduję się na nieakceptowaną przeze mnie gumową atrapę, a dzieci też będą, o ile jakoś uda się nałapać te farfocle czasem pływające w rurce od cewnika. Mam już dość I chciałam się komuś wreszcie wyżalić...