Tetraplegik i ja...
: 06 paź 2004, 14:58
Nie twierdzę, że bycie osobą niepełnosprawną jest szczęśliwe. Co do akceptacji bycia na wózku to prawda jest taka, że nigdy nie jest się w stanie z tym pogodzić tak do końca, ale można się "przystosować" do tego. Jak każdy człowiek mamy swoje wzloty i upadki - załamania również. Sama też poruszam się na wózku i patrzę na to wszystko ze swojej perspektywy. Ale skłamałabym twierdząc, że nie mamy w sobie siły walki i twardo idziemy przed siebie pokonując rozmaite przeszkody przed sobą. Mnie osobiście życie na wózku nauczyło tego, że nigdy nie należy się poddawać a jak się uprę to zawsze udaje mi się pokonać to o czym akurat marzę. Od wielu też lat jeżdżę na obozy Aktywnej Rehabilitacji jako instruktorka i uczę na nich ludzi po urazach samodzielności. Lata pracy z tymi ludźmi utwierdziły mnie w przekonaniu, że tetraplegicy o wiele bardziej starają się niż para ( bez urazy ). Ci ludzie są bardziej "porażeni" i mają o wiele mniejsze możliwości fizyczne jak i siłowe niż paraplegicy, którzy tak naprawdę są silni i mogą wiele zrobić przy sobie samodzielnie. Ale znam też wielu takich paraplegików, którzy są mniej sprawni od tetraplegików ... Ja to widzę w ten sposób, że nie każdemu tak samo zależy na usamodzielnieniu się. A jeśli człowiek widzi jakie ma duże ograniczenia i mimo tego walczy to dla mnie jest on ideałem. Dlatego właśnie chylę czoła przed tetraplegikami ... Mnie też kiedyś uczył tetrus samodzielności ( zaznaczam, że zaliczam się do para ) i w jakimś stopniu to dzięki niemu dziś jestem tym kim jestem ...Ktosia pisze:Joanno! Czy aby nie przesadzasz? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć...
Czyżby sam fakt bycia osobą niepełnosprawną tak bardzo uszlachetniał? Nie przeczę, że życie na wózku wymaga hartu ducha, ale czy WSZYSCY tetra- i paraplegicy są w stanie tak zaakceptować swoją sytuację, że nigdy nie mają chwili zwątpienia? Czy jest to tylko iście aktorska gra, że wszystko jest OK. Ja osobiście jestem osobą zdrową, ale mam miliony chwil, kiedy moje problemy wydają mi się nie do pokonania i wydaje mi się, że już dłużej nie dam rady. Czy uważasz, że gdyby w życiu towarzyszył mi wózek łatwiej bym to znosiła?