Tetraplegik • Rehabilitacja tetraplegika w domu. - Strona 2
Strona 2 z 2

: 06 cze 2004, 15:18
autor: Tetr
Witam
Jako tetraplegik żyję od 1990 roku, C5 nie mam prostowników ale jestem dość sprawny, Equinox mnie zna osobiście więc może to potwierdzić. Kiedyś myślałem podobnie do Blue i igloo18ol, chciałem doprowadzić wszystkich znajomych traplegików do takiego stanu w jakim ja jestem. Ale tego nie da się zrobić, nie ma znaczenia wysokość złamania bo każdy przypadek jest inny. Jedno C5 może bardzo bardzo różnić się od drugiego. Nie znam męża Agusi i nie wiem w jakim on jest stanie, wiem natomiast że są ludzie o takim stopniu porażenia którzy naprawdę nie poradzą sobie na activie. Myślę że rozmowy typu "znam tetraplegika z C4 który robi to i tamto" nie mają sensu. Zgadzam się jednak z tym iż wielu z nas z czystego lenistwa zostaje w łóżku i skazuje swoich najbliższych na morderczą harówkę. Nie można jednak wrzucać wszystkich do jednego worka.
Pozdrawiam serdecznie
Tetr

: 06 cze 2004, 16:55
autor: igloo18ol
ok. ale przyznaj ze nawet ten naj naj slabszy tetrapklegik przy rozsadnym prowadzeniu ma szanse na wiele. patrz christofer rie - sepermen [nie wiem jak sie pisze]

: 06 cze 2004, 17:01
autor: agusia
Czy zdajesz sobie sprawę ile to pochłonęło kosztów i jaki sztab ludzi przy nim pracuje :?:
To nie sa realia Polskie, no chyba ,że jesteś milionerem.
Zejdź na ziemię!

: 06 cze 2004, 17:20
autor: Tetr
igloo18ol pisze:ok. ale przyznaj ze nawet ten naj naj slabszy tetrapklegik przy rozsadnym prowadzeniu ma szanse na wiele. patrz christofer rie - sepermen [nie wiem jak sie pisze]
Christopher Reeve to do naszych realiów pasuje jak pięść do nosa. Faktem jest że zawzięty jest strasznie ale on ma coś czego podejrzewam nie ma żaden tetraplegik w Polsce. Ma mianowicie ogromne pieniądze i może zostanę zaraz napadnięty że pieniądze to nie wszystko, jednak faktem jest iż ułatwiają życie i dają wolność. I w przypadku Christopher Reeve nie wiem czy to dobre prowadzenie czy to właśnie te pieniądze pozwoliły mu osiągnąć to co ma, myślę że raczej to drugie. Druga sprawa to nie wiem co uważasz za "wiele" rozmowa na naszym forum potoczyła się min. na temat siedzenia słabego tetra na activie i tego co może sam zrobić. Z tego co ja się orientuje Reeve na activie nie siedzi i sam przy sobie absolutnie nic nie zrobi. Osiągnął wiele w dziedzinie rehabilitacji, bo wywala rocznie na to takie kwoty, których ja nie zarobię przez całe życie. Christopher Reeve to dla nas nadzieje, bo dzięki jego sławie i pieniądzom jakie wykłada na badania związane z leczeniem następstw urazu rdzenia, zwiększają się nasze nadzieje na to iż kiedyś otrzymamy lek który postawi nas na nogi.
Pozdrawiam serdecznie
Tetr

: 06 cze 2004, 20:02
autor: MaY
Zgadzam się z tetr. Jest grupa tetraplegików, których choć nie wiem jak byś nie rehabilitował to nie dadzą rady pewnych rzeczy zrobić. Trzeba się z tym pogodzić i już.
Nawet nie możesz zakładać że mając uszkodzenie na tym samym poziomie, będą tacy sami. Zesztą to powinno być oczywiste. Wszystko się rozstrzygneło w momencie wypadku.
Jeden może więcej, drugi mniej.
Aktywność tak, ale każdemu niech ta aktywność jest mierzona jego miarą.

: 07 cze 2004, 10:32
autor: igloo18ol
agusia pisze:Na wózku, jeżeli może jeździ długo i napędzić do domu go nie można.
agusia pisze: Zgadza się, jeździ na wózku, zapomniałam jednak dodać, że na elektrycznym.
hmmm to raczej jazda na wozku sie nie wzmocni...

: 07 cze 2004, 23:28
autor: equinox
igloo18ol pisze:ok. ale przyznaj ze nawet ten naj naj slabszy tetrapklegik przy rozsadnym prowadzeniu ma szanse na wiele. patrz christofer rie - sepermen [nie wiem jak sie pisze]
A jaki postęp u niego się dokonał :?: dla mnie był, jest i będzie [ póki nie będzie przełomu w regeneracji rdzenia ] tetrusem bez większych osiągnięć - niestety -
Jedno jest pewne, że im wcześniej się zacznie pracować nad sobą tym mniej do stracenia, ale nie można porównywac przypadków, bo nie ma dwóch identycznych zawsze ktoś ma coś więcej ktoś mniej i nawet praca z najlepszym terapeutą po 6 godzin dziennie nie przyniesie efektu w postaci uzyskania tego co ma inny tetrus - tak to już z tym jest - ale warto ćwiczyć by zachować to co pozostało i by nie utracić tego co pozostało i pozwala nam na ''niezależność większą lub mniejszą''

pozdrawiam equinox

: 07 cze 2004, 23:32
autor: blue
Doskonale zdaję sobie sprawę, jak różni są tetraplegicy i nie próbuję nikogo doprowadzić do stanu podobnego do swojego. Większość moich znajomych tetrusów ma większe możliwości niż ja i chyba bym się zadręczyła patrząc na nich bez dystansu i nie uświadamiając sobie, że tego nigdy nie osiągnę. Po prostu dzielę się swoimi doświadczeniami, podsuwam wypróbowane przez siebie rozwiązania, może ktoś skorzysta 8) .
Mam na myśli jedynie osoby, które z własnego lenistwa nawet nie próbują. I to właśnie doprowadza mnie do szału. Samo nic się nie zrobi, na cud też nie ma co czekać. Sytuacja jest, jaka jest i trzeba się dostosować. A wywalanie pieniędzy, których się niestety najczęściej nie ma to marnotrawstwo.

: 22 sty 2005, 19:24
autor: Grzesiek
Najpierw pare slow o wozku na ktorym tetrus - mowie o sobie - moze normalnie sie poruszac. Poruszam sie na pantherze, tylko, ze wybierajac sie sam na przejazdzke, musze z gory zalozyc gdzie... czy nie bedzie jazdy z gorki, bo wtedy dla mnie zaczyna sie *. Jestem zwolennikiem aktywnego wozka, ale nie zawsze tam, gdzie bym sobie zyczyl, jestem w stanie sobie dac rade. Naprawde zyjemy w takim kraju, gdzie m.in. bariery architektoniczne sprawiaja duze utrudnienie w normalnym funkcjonowaniu. Dobrym rozwiazaniem dla Nas bylyby drogi rowerowe, tak jak to ma miejsce np. w Holandii. Teraz wroce do kwestii wyboru - aktywny lub elektryczny. Otoz sam posiadam rowniez elektryczny - od pol roku - i dzieki niemu, moge byc zupelnie niezalezny. Ciezko mi bylo przelknac te pigulke, ze po 9 latach przesiade sie na elektryczny, ale uwierzcie czasami jest niezbedny. Aha, nie moge siebie ocenic sprawnosciowo, ale jade rowno na atlasie, stoje... i mam nadzieje, ze kiedys bede tylko funkcjonowal na aktywnym... moze w wieku 70 lat :D hehe. Ide teraz lyknac browara, bo mi zaschlo w gardle :) pozdrawiam wszystkich

: 04 lut 2005, 19:19
autor: Pawel
jestem tetra c4-c5, siedze na pantherze i sam jezdze[-powoli ale jednak. przy kraweznikach prosze o pomoc. trzeba mocno chciec

: 02 mar 2005, 16:01
autor: Dorota Bucław
Jacy wy jesteście madrzy w radzeniu IGLOO i blue. Niech ona ćwiczy nawet po godzinie w końcu jej mąż jest już jakiś czas na wózku i jeszcze całe życie przed nimi lepiej cwiczyć go godzinę ale przez całe życie niż po 3 godziny dziennie a potem się dziwczyna wyeksploatuje. Poaz tym skąd wiecie że mąż Agusi jest w stanie ćwiczyć dłużej niż godzinkę tego też nie wzieliście pod uwagę. Biorę tu swój przypadek ja jestem ćwiczona biernie max 45 minut bo na dłużej nie pozwala mój organizm. Zastanówcie się co napisaliście. Nie znam nikogo kto w rodzinie ćwiczy druga osobę z URK po 10 latach od wypadku dłużej niż godzinę. W końcu też musi zadbać o swoje zdrowie bo są razem i chce mu pomagać jak najdłużej. Nie każdego stać na to żeby w ciągu 5 lat się wyeksploatować a potem na całe życie wynając rehabilitanta. Chyba wiekszośc z Was ma renty i wiecie jaką mają one wysokość, a ile osób po URK pozostaje bez ćwiczeń bo rodzice są schorowani, a nie stać ich na prywatę. Ja jestem po urazie jak wiecie C2/C3 i jeżdże na activie ale tak jak napisał wcześniej MaY, czy eqinox nie można porównywac przypadków bo jesli bysmy to zrobili to powinnam być w takim stanie jak ś.p Christopher Reeve. Odnośnie tego co napisałeś Ty Paweł że trzeba chcieć żeby jeździć na activie- tylko nie zawsze zdrowie pozwala nam robić to co chcielibysmy bo nikt nie siedzi sobie w domu bo mu tak fajnie i wygodnie i nie jeździ na activie bo sobie cos ubzdurał. Poprostu są osoby które pewnych rzeczy nie przeskoczą czy to tak trudno zrozumieć?

: 24 maja 2005, 22:49
autor: Piotr
Co tu dużo mówić, jesteś wspaniałą kobietą Agusiu. :D

: 04 sty 2007, 12:36
autor: Gość
mój mąż jest tetraplegikiem nie rusza jedną ręką a drugą troche nie wyobrażam sobie jak mógłby siedzieć na wózku aktywnym.

: 04 sty 2007, 18:49
autor: agusia
Zawsze przecież pozostaje wózek elektryczny, mój mąz jeździ na takim i nawet sobie chwali, bo może zatrąbić na mnie, czy nawet na jakąś zgrabną "babkę". :D