Strona 1 z 1
:-(
: 03 wrz 2007, 23:53
autor: Gość
Kochani, bardzo prosze was o rade i pomoc.
Moj chlopak jest osoba niepelnosprawna.
Kocham go, i jest moim ukochanym mezczyzna.
Moja rodzina i czesc przyjaciol zakceptowaloi fakt, ze jestesmy razem.
Niedawno przeprowadzilismy sie do nowego miasta, ja zaczelam nowa prace. I to powstal maly problem.
Jest mi straszne ciezko powedziec kolezanka w pracy, ze moj ukochany nie moze chodzic:-(
Minely juz 3 miesiace, a nikt o tym nie wie.
Jest mi ciezko, to nie jest tak ze ja sie wstydze, bo ja jestem dumna z mojego mezczyzny.....ale jest m trudno powiedzec, wszyscy wokol sa bardzo mlodzi, ja zreszta tez nie jestesm stara, boje sie tysiaca pytan, dlaczego i po co, znowu tlumaczenia jak co sie stalo, tych min itp.
Dla mnie moj mezczyzna jest najnormalniejszym facetem, i wkurzam sie gdy ktos innaczej mysli.
Nie mowilam mu o tym, bo nie chce mu robic przykrosci, a znajac jego zaraz bedzie zle o sobie mysla, bo taki jest, ze zaraz siebie za wszystko obwina.
Nie wiem co mam robic, coraz bardziej czuje sie przygnebiona, i coraz mniej sily mam na to ciagle ukrywanie.
(((
: 04 wrz 2007, 01:51
autor: Gość
Zdaje sobie sprawe, ze moj problem to w porownaniu do waszych to pryszcz.
Po raz pierwszy mam taka blokade, wczesniej bez ogrodek mowilam znajomym, niestety rekacje byly takie, ze szkoda gadac:-(
Ludzia ciezko niestety zrozumiec ze mloda dziewczyna moze pokochac osobe niepelnosprawna, to jest dla nich poprostu nie do pojecia.
Zastanawiam sie czy jest sens mowic, moze po prostu lepiej przemilczec????
Jak ktos sie dowie, to sie dowie, i jak bedzie cchial sie zapytac to mu odpowiem, czy lepiej pierwsza zaczac rozmowe?
Bardzo prosze wasz o pomoc:-(
: 04 wrz 2007, 07:35
autor: devil_woman
trudna sytuacja, ja jestem sobą ktora wali to co myśli prosto z mostu więc chyba na Twoim miejscu nie zastanawiałabym się.......
miej w nosie opinie innych ludzi, nawet jeżeli moga być negatywne,to CO CIę TO OBCHODZI?
to oni sa dziwni, nietolerancyjni i bardziej upośledzeni od Twojego faceta, bo on tylko nie może chodzić , a oni mają kłopoty z rozumkiem...
powiedz i nie przejmuj się reakcja, co ma byc to bedzie.
najwazniejsze jest to, ze sie kochacie
: 04 wrz 2007, 10:48
autor: Judash
: 06 wrz 2007, 21:25
autor: K...
Hej!!!
Jestem w podobnej sytuacji jak Ty, tzn. Jestem żoną faceta, który najcześciej porusza się na wózku (ma problemy z chodzeniem).
Pewnie, że można powiedzieć "wal prosto z mostu", ale myślę, że trochę Cię rozumiem. Kiedy ma się pewne doświadczenie w takim związku, dokładnie się wie, co inni rozumieją pod pojęciem "mąż (chłopak) na wózku". Najczęściej: "taka młoda, a życie sobie marnuje" (ja np. mam 24 lata, to raczej nie dużo;-)), "nie ma nic innego do roboty, jak być dla niego pielęgniarką", "ciekawe, jak on spisuje się w łóżku?" (tutaj nie rozumiem, dlaczego jakakolwiek forma niepełnosprawnośći kojarzona jest od razu z impotencją) i tym podobne. Czy o to chodzi w Twoim przypadku?
Ja nauczyłam sobie z tym dosyć skutecznie radzić. Po prostu chcąc uniknąć powyższych skojarzeń na wejściu, opowiadając o moim mężu najpierw chwalę się nim, tym, co potrafi (np. jest mistrzem gotowania i rewelacyjnym informatykiem), sukcesami w sporcie (rugby, rower, taniec na wózku). Opowiadam o wrażeniach z ostatniej górskiej czy rowerowej wycieczki. Jednym słowem przedstawiam go zgodnie z prawdą jako wspaniałego mężczyznę, który żyje w sposób nie odbiegający od innych sprawnych, wysportowanych mężczyzn. Kiedy wiem, że wszystkie koleżanki polubiły mojego męża, a niektóre nawet mi go zazdroszczą ostrożnie, nie szokując, ale w sposób naturalny przyznaję się, że to rugby to na wózku...rower to trzykołowy...a górskie szczyty zdobywa również na wózku...itp.
To mój sposób na tego typu problem. Najczęściej skutkuje tym, że mąż zaczyna być w moim towarzystwie traktowany jako pełnoprawny jego członek, a nawet bardzo lubiany. A kiedy znajomi poznają go osobiście np.przy kawie i upieczonym przez niego cieście lub przy okazji, kiedy ratuje ich z opresji naprawiając komputer, to już sami przestają widzieć wózek. Pozdrawiam!!!
: 11 wrz 2007, 12:21
autor: s?once
Wózek jest tylko dodatkiem, myślę, że poprzez prawdę niepełną (tak mówi Alf) sama nieświadomie stwarzasz niepotrzebną barierę.
Nigdy nie miałam takiego dylematu, jak powiedzieć komukolwiek, że mój mąż porusza sie na wózku. Zawsze był dla mnie tak mało istetnym elementem, że czasem wręcz po prostu o nim zapominałam - po prostu zwyczajnie zapominałam o tym wspomnieć
Kochana - jeśli tylko masz do czynienia z w miarę dojrzałymi istotami - nie obawiaj się niczego.
Bądźcie sobą i cieszcie się życiem.
... mój mąż mawiał, że wózek jest jak luźna sprzączka przy bucie. Kiedy idziesz to czasem dzwoni i przypomina o sobie...
: 20 wrz 2007, 19:02
autor: piesfafik
Nie mam co prawda meza nao wozku tylko corke, ale wydaje mi sie ze im bardziej bedziesz dumna ze swojego faceta tym mniej beda ci dokuczac i zadawac glupich pytan, a jak okazesz niepewnosc czy strach to cie zjedza.
Ja mam na drzwiach w pracy plakat z meczu koszykowki na wozkach i wszystko jest jasne. Zrob swojemu chopakowi (albo wam obu) jaieks fajne zdjecie na ktorym widac wozek i postaw sobie na biurku.
: 24 wrz 2007, 21:30
autor: K...
Zgadzam się w 100% Najlepiej zdjęcie jednoznacznie wskazujące na to, że wcale nie siedzisz z nim w domu jako pielęgniarka, a robicie to, co wszyscy inni np. zwiedzacie ciekawe miejsca, uprawiacie sport, czy coś z tych rzeczy. Ja zawsze eksponuję takie sprawy opowiadając o moim mężczyźnie.