Tetraplegik • Depresja - Strona 3
Strona 3 z 6

: 16 kwie 2009, 09:46
autor: ?ci?wa
nie prawda że to tylko element, nie tak miało wyglądać moje życie.
Pies owszem super sprawa, pasje (przez wózek nie realizowane, w 3% je realizuję), mąż (gdyby nie on...), ale bez przesady...wózek zabrał mi wszystko.
Fajnie, że tak znasz mnie dogłębnie, ja siebie tak nie znam...
Ale skoro próbujesz mi wpoić, że to tylko element, to może wytłumacz mi dlaczego patrząc na siebie co rano w lusterko zbiera mnie na wymioty?
Czy to tylko niezrównoważenie?
Przecież ono właśnie skądś się wzięło.. :? Nie potrafię dostrzec ani jednej zalety tego stanu.
Nie mam złego humoru, bądź słabszego dnia, to trwa od 15 lat a to że po mnie tego nie widać...właśnie na tym polega nieznajomość mojej osoby.
:(
Dziękuję mimo wszystko nieznajoma ..

: 16 kwie 2009, 13:48
autor: Ona
A co ja mam powiedzieć- skoro jestem ON od urodzenia? Niestety w wielu aspektach ogranicza mnie choroba. Potrzebuję pomocy w niektórych czynnościach. Do kogo mam wykrzyczeć czemu akutat mnie to spotkało!?!? Miewam tzw. "doły", kiedy to zrezygnowana jestem ze wszystkiego, nic mnie nie cieszy. Ale czy to coś zmieni w moim życiu, jeśli ciągle będę nadąsana na Boga, los lub nie wiem na kogo? Cieszę się z drobnostek, bo mam pracę, znajomych, rodziców. To nadaje mi sens życia, i muszę jakoś godnie go przeżyć. Zdaję sobie sprawę,że jeśli bym była pełnosprawna, to zapewne też miałałabym potyczki ze swoją egzystencją, bo nigdy nie jest tak dobrze, aby mogło być lepiej :) .

Pozdrawiam

: 17 kwie 2009, 10:53
autor: ?ci?wa
najgorsza jest chyba licytacja "kto ma gorzej"
Każdy ma tak jak zasłużył, tylko niekoniecznie się z tym musi się godzić.
Żalu nie mam do nikogo, nie zadaję sobie pytań dlaczego ja, siedzę i już, tak sie stało. A że się nigdy nie pogodzę, to mój problem, niczyj inny. :/
Żyjemy jak potrafimy.

: 17 kwie 2009, 15:27
autor: ona
Z niepełnosprawnoścą wrodzoną lub nabytą nikt się nie pogodzi i nic lub nikt tego nie zmieni. Na wiele elementów naszego życia po prostu nie mamy wpływu.
Czy dobrze zrozumiałam ściówa, że ja lub Ty zasłużyłyśmy na taki los? Mianowicie czym? Bo ja napewno nie miałam wpływu, aby zgotować sobie takie czy inne życie.

: 21 kwie 2009, 13:01
autor: ?ci?wa
chyba nikt nie ma wpływu, ale jak to sobie inaczej wytłumaczyć? Widocznie tak miało być, w jakiś sposób "zasłużyliśmy"...
Staram się w każdym bądź razie być lepszym człowiekiem każdego dnia.
To jakaś alternatywa, że może w następnym życiu jako człowiek kot lub pies, lub coś tam nie będę się tak męczyć...słabe pocieszenie, ale...

: 21 kwie 2009, 17:23
autor: MARIOLA RUDAKOWSKA
NIKT!powtarzam NIKT!nie zasluzyl na to co nas spotkalo!ty przynajmniej znasz zycie przed wypadkiem.ja i Ona-nie.nie wiemy jak to jest chodzic i nie byc obciazeniem dla rodziny!zal mi kazdego chorego czlowieka,ale uwazam ze czas sie otrzasnac.wiem ze ciezko przyzwyczaic sie do wozka.wiem ze z nim ciezko sie pogodzic.dlatego tez tak bardzo nie lubie kiedy ktos zaprasza mnie na sluby i wesela.nie wstane zeby potanczyc.wiesz?gdyby to mialo poprawic moj stan zdowia to plakalabym dzien i noc.ty,masz meza,ja nie mam nikogo poza rodzicami,ktorzy za jakis czas umra a wtedy kto sie mna zajmie?nie wiem!

: 21 kwie 2009, 18:55
autor: Ona
Ja również często biję się z myślą ,że kiedyś zostanę bez rodziców i będę musiała niestety liczyć na pomoc innych osób: rodziny lub sąsiadów. Niepełnosprawność nauczyła mnie pokory i otwatrości na innego człowieka, gdyż wiem że sympatycznym i pogodnym nastawieniem zjednuję sobie życzliwość innych ludzi. Są chwlę, że mam żal do losu, czemu muszę permanentnie prosić o pomoc . Ale to pytanie zostanie retoryczne.

Też tak myślę, że na naszą niepełnosprawność niczym sobie nie zasłużyliśmy. W żadnym przypadku nie jest to kara!!!! Po prostu są choroby i my akurat znaleźliśmy się w tej grupie doświadczonych tą przypadłością. Nasze cierpienie i zmagania winny być pretekstem dla ludzi zdrowych do zastanowienia się nad swoim życiem . Wielu z nich nie docenia tego, że może pójśc do pracy, pojechać autobusem, mogą wykonać samodzielnie wiele czynności. Niby nic rewelacyjnego, ale gdy zabraknie tej wolności wyboru, dopiero wtedy widzimy co jest najważniejsze.

: 21 kwie 2009, 23:37
autor: Go?
mówicie o tym samym, tylko różne postawy przyjmujecie, żeby sobie radzić z cierpieniem

niepełnosprawność, choroba, niemoc - są cierpieniem, od początku do końca

i każda też sytuacja ma swoje plusy i minusy
osoba niepełnosprawna od zawsze, od urodzenia, powie: nigdy nie zaznałem sprawności, nie wiem jak to jest nie być zależnym od innych
osoba, która stała się niepełnosprawna w trakcie trwania swojego sprawnego życia: przynajmniej nie wiesz co straciłeś, nie tęsknisz za tym i nie zadręczasz się myślami, że można było temu zapobiec

wszystkich nas czeka to samo prędzej czy później - śmierć
żyjmy tak, żeby kiedy ona nadejdzie, nie czuć niesmaku, wstrętu do siebie
to zależy tylko od nas - niezależnie od naszej sprawności lub jej braku, niezależnie od tego, czy niesprawność jest wrodzona czy nabyta:
nie rób drugiemu co tobie niemiłe i do przodu, żyć, przeżywać, czerpać garściami z tego, co życie daje

ja także się boję co będzie potem, kiedy już nie będzie sił i sprawności na jakąkolwiek samodzielność, kiedy totalna zależność od innych będzie faktem
póki co staram się odwlec ten moment jak najbardziej w czasie, jak najdłużej zachować względnie dobrą formę
i to chyba jedyne co możemy zrobić: dbać o siebie i o swoich bliskich
czyli: robić to co wszyscy inni ludzie, sprawni, żyjący w stadzie zwanym społeczeństwo - i w podstadach zwanych rodziną

ie zadręczajcie się rozmyślaniem, to nic dobrego nie daje
wypalacie się, tracicie energię, którą możecie spożytkować na coś konstruktywnego
bo nie dam sobie powiedzieć, każdy - nawet ten bardzo niepełnosprawny - może robić rzeczy konstruktywne
więc do roboty!

: 01 maja 2009, 12:26
autor: Gocha
Jestesmy juz po biopsji. Wyniki mamy za tydzien w srode.
Zabieg niezbyt przyjemny, mimo ze maz mial znieczulenie,
jednak teraz po zabiegu odczuwa bole:-(
Jak zobaczylam jak go pocieli, to bylam w szoku, bo myslalam ze oni
to jakos igla beda robic, i to wszytko, a tu szwy zalozyli :-(
Modle sie zeby znalazly sie jakies zolnietrzyki, trzymajcie kciuki, prosze.

: 02 maja 2009, 10:17
autor: MARIOLA RUDAKOWSKA
trzymamy kochanie!ja wciaz mysle o tobie! :) bedzie dobrze!

Gocha

: 05 maja 2009, 22:39
autor: Gość
Mariola, dzieuje ci ze to ze jestes po prostu :lol:
Jutro wyniki, w koncu bedziemy wiedzieli na czym stoimy.
Bez wzgledu na wszystko, czuje ze i tak bedzie dobrze.
Zawsze znajdzie sie jakies rozwiazanie. Jestem nastawiona na dobre jak i na zle wyniki. Doceniam jednak, to co mamy, i mysle ze sa gorsze rzeczy z ktorymi ludzie czasami musza sie stawic.


Ranki po biopsji goja sie ladnie, 1-3 dni po zabiegu wystepowaly u meza
mocne bole. Ale juz jest lepiej.
Wyglada to tak, jak by ktos mu jajka pobil, takie posiniaczone.

: 06 maja 2009, 12:05
autor: MARIOLA RUDAKOWSKA
:rozga: o tak bym zrobila temu co tak brzydko obszedl sioe z twoim mezem! :lol: to zart a tak powaznie ciekawa jestem dalszego ciagu sytuacji!napisz cokolwiek!trzymam kciuki! :)

: 06 maja 2009, 20:28
autor: Gocha
No niestety, wynik jest zly.
Bylo ok 8 plemnikow, ale wszystkie martwe:-(
Lekarz powiedzial, ze niestety nie ma szans, zeby cos sie zmienilo,
i jedynie co nam moze doradzic to nasienie dawcy.
Na razie musimy dojsc do siebie, przemyslec wszystko i przejsc do planu B.

: 09 maja 2009, 13:12
autor: Gocha
Od czasu wyniku, maz sie w ogole do mnie nie odzywa. Jakos ciezko nam dojsc do porozumienia. Nie obwiniam go za nic, bo toz niee jego wina.
Nie wiem co to dalej bedzie.

: 09 maja 2009, 20:37
autor: Gocha
wiecie, jest mi tak cholernie przykro, cieszylismy sie, ze bedziemy mieli swoje dzieci, ze uczynie go najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie, jak urodze mu wlasnego syna/corke. Wiezylam, ze to spowoduje ze uwiezy w siebie, ze w koncu przestanie o sobie mowic monstrum.....a tu g....Nie wiem co mam mowic, ani robic:-((( Uwaza ze powinnam od niego odejsc, bo nie da mi nigdy sexu ani dziecka. Ze nie jest mezczyzna, ze jest niczego warty.
Czuje sie zdolowana i zastanawiam sie nad dawca nasienia, ale czy bedzie w stanie pokochac to dziecko?