Strona 1 z 2
Witam wszystkich.
: 21 kwie 2004, 09:36
autor: agusia
W dziale tym postaram się doradzić wszystkim jak żyć z tetraplegikiem pod jednym dachem i jak opiekować się taką osobą, aby nie uprzykrzyć sobie i innym życia
.
Mam też nadzieję , że osoby które mają w tym względzie lepsze doświadczenie niż ja , będą chcieli podzielić się z nami swoimi spostrzeżeniami.
Sama doskonale wiem co czuje się gdy bliska osoba nagle staje się całkowicie zależna od ciebie . Żyję z tetraplegikiem od 10 lat i uważam , że dobrze sobie radzimy.Nie mniej jednak będę bardzo wdzięczna za wasze opinie .
Pozdrawiam wszystkich.
: 29 kwie 2004, 16:11
autor: hakeef
ja jestem bardzo ciekawy jak wyglada sadzanie przez ciebie meza na wozek, robisz to sama,czy ktos ci pomaga?podpwiesz?
a moze masz gg milo byloby pogdac.
GG- 1202636
: 29 kwie 2004, 21:46
autor: agusia
W zasadzie robię to sama , mam opracowany system, żeby nie zrobić krzywdy Jemu i sobie. Najpierw ściągam go na siedzenie wózka a dopiero potem nogi, a ponieważ nie jestem "ułomkiem" nie sprawia to mi większego kłopotu.
Tak samo jest z sadzaniem do łóżka, najpierw wkładam nogi i wystarczy przychylić i już tetruś jest w łóżku.
Tak na dobrą sprawę niektórym przydaje się podnośnik( dla ułatwienia sobie życia). W sprzedaży są pneumatyczne i sterowane elektrycznie, w zależności od zasobności kieszeni.
Jedyny kłopot to wsadzanie do auta, ale zawsze znajdzie się ktoś życzliwy do pomocy.
: 01 maja 2004, 15:00
autor: hakeef
agusia pisze:W zasadzie robię to sama , mam opracowany system, żeby nie zrobić krzywdy Jemu i sobie. Najpierw ściągam go na siedzenie wózka a dopiero potem nogi, a ponieważ nie jestem "ułomkiem" nie sprawia to mi większego kłopotu.
Tak samo jest z sadzaniem do łóżka, najpierw wkładam nogi i wystarczy przychylić i już tetruś jest w łóżku.
Tak na dobrą sprawę niektórym przydaje się podnośnik( dla ułatwienia sobie życia). W sprzedaży są pneumatyczne i sterowane elektrycznie, w zależności od zasobności kieszeni.
Jedyny kłopot to wsadzanie do auta, ale zawsze znajdzie się ktoś życzliwy do pomocy.
brr...jestes odwazna kobieta;)on tez jest odwazny;)tylko jakos nie moge sobie tego wyobrazic.na jakim wozku siedzi twoj maz?czy korzysta z komputera, czy nie ma prolemow z oddychaniem?ja mam paskudne zanim sie rozsiedze to 30min musze sie bujac na wozku dotylu zeby mozg dotlenic;(paskudnie mito przeszkadza ciekawy jestem,czy jest to zasluga wysokiego uszkodzenia rdzenia,czy braku pionizacji?
: 02 maja 2004, 17:00
autor: agusia
Mój mąż korzysta z wózka o napędzie elektrycznym, na aktywnym próbował , ale stwierdził ,że ma za mało siły. Totez na tym wózku elektrycznym , jezeli oczywiście pogoda pozwoli, jeździ po 8-10 godzin dziennie, czasem nawet dłużej .
Na początku miał też problemy z siadaniem na wózku, ale na podawałam mu Cardiamidum i szybko przechodziło. Teraz więcej siedzi na łóżku i żadko zdarzają mu się sensacje z niedotlenieniem .
Jeśli chodzi o oddychanie to chyba zależy od uszkodzenia, tetraplegicy z wysikim uszkodzeniem maja porażone mięśnie międzyżebrowe i oddychaja za pomocą przepony , co może przysporzyć trochę kłopotów, można poćwiczyć płuca przez dmuchanie przez wężyk do butelki z wodą .
Na komputerze nie pisze, nie ma do tego motywacji, woli się zajmować swoją pasją - motoryzacją i mechaniką.
Gdy chce skorzystać z komputera, ma mnie od tego.
: 24 lis 2005, 15:49
autor: dorotalos
czy ktos z was zetknal sie z neuropatycznym bolem brzucha u tetraplegika!Moj maz cierpi okropnie na tego typu bole!Jezeli ktos znajdzie sie z podobnymi problemami prosze o kontakt gg 7079105 lub mail
dorkalos@interia.pl
: 24 lis 2005, 20:42
autor: agusia
Bardzo często ostatnio spotykam się z opiniami osób po urazie rdzenia, które cierpią na takiego typu dolegliwości.
Najlepszym przykładem jest oczywiście mój mąż. Walcziliśmy z bólem brzucha przez ostatnie 2 lata.
Może to mieć wiele przyczyn, my stwierdziliśmy, że objawy nasilają sie przy wzmożonym stresie. Oczywiście nie wymyśliliśmy sobie tego ot tak, ale skoro badania diagnostyczne nie wykazały żadnego schorzenia, a dolegliwości nie ustępowały, to doszliśmy z lekarzem do wniosku, że może warto spróbować leków uspokajających.
Po pewnym czasie okazało się, że istotnie dolegliwości zmniejszyły się bez zastosowania leków przeciwbólowych.
Teraz już nie panikujemy przy bólu brzucha, bo wiadomo co to jest.
: 25 lis 2005, 09:37
autor: Gosia37
Mam problem...poznalam mezczyzne po uszkodzeniu rdzenia.Kochamy sie,chcemy byc razem ale on nie potrafi przelamac leku,wstydu przed problemami jakie nas czekaja.Mamy to'przerobione'ale on nadal ma ogromna bokade.Nie wiem juz co robic,jak mu tlumaczyc.Ile lat tak bedzie?Trwa to rok...zostaja nam listy a ja czuje sie bezradna.
: 25 lis 2005, 09:46
autor: Gosia36
cd.zdaje sobie sprawe z urtudnien w zyciu codziennym..Nie dam natomiast rady przelamac parallizujacego go strachu przed wszystkim wlasciwie.
: 25 lis 2005, 09:49
autor: gosia37
moze ktos ma,mial podobny problem?...
jak zyc z para-
: 30 cze 2006, 23:38
autor: gosc
moj maz jest paraplegikiem od 18 miesiecy,ponoc to cud ze zyje.w zasadzie dobrze sobie radze ,nie wiem jednak jak reagowac na jego czeste wybuchy zlosci i agresji?!czekam na dobra rade i z gory dziekuje
ps:a moze to ze mna jest cos nie tak?
: 01 lip 2006, 00:40
autor: agusia
Z Tobą jest wszystko w porządku.
Osoby po urazie rdzenia, oraz inne osoby, które zmuszone są do poruszania się na wózku lub unieruchomione w jakiś sposób, często reagują złością i agresją na stan w jakim się znaleźli, chcą w ten sposób wyładować swoje emocje i strach przed bezsilością.
Takie są moje spostrzeżenia.
Mogę Ci również powiedzieć, że u mojego męża zauważyłam takie wybuchy złości przez następującymi w niedługim czasie po nich stanami śpiączki.
Może to dziwne, ale w krótkim czasie po urazie zapadał w stany śpiączki, które trwały nawet do kilku dni. Nie mozna go było dobudzić za nic. W tym czasie zmuszona byłam karmić go jedynie odżywkami w płynie. Oczywiście po przebudzeniu nic nie pamiętał co działo się tuż przed zaśnięciem no i tracił rachubę czasu. Wydawało mu się że spał tylko parę minut.
Tak gwałtownie reagował jego organizm na uraz; być może podobnie dzieje się u Twojego męża.
A może Twój maż potrzebuje konsultacji z psychologiem, może nie umie się przed Tobą wygadać, wyżalić. Nie unie znaleźć się w innym świecie.
Mam jednak nadzieję, że uda się Wam rozwiązać ten problem.
Życzę powodzenia.
: 04 sty 2007, 12:11
autor: Gość
agusiu bardzo mnie ciekawi jak dałas sobie radę przez 10 lat. mój mąż jest po wypadku od 18 m-cy i jest mi bardzo ciężko. nigdzie nie wychodzę. czasami myślę że oszaleję kiedy mąż calą złość odbija na mnie.
: 04 sty 2007, 18:57
autor: agusia
Najważniesze, żebyś nie pozostawała sama.
Ja od samego początku poprosiłam siostrę mojego męża, żeby zamieszkała z nami. Pomagała nam prze pierwsze 4 lata, potem zdecydowaliśmy się spróbować sami i jakoś sobie radzimy.
Jest to świetne rozwiązanie, bo masz możliwość odpocząć, wyjść na miasto, pojechać na "plotki" do koleżanki itp.
Nigdy nie można sie odizolować zupełnie, bo nie będziesz w stanie normalnie funkcjonować, a co najgorsze różne sprzeczki i fustracje moga zrujnować nawet najlepszy związek.
Jeżeli masz możliwość, poproś kogoś z rodziny lub bliskich przyjaciół o pomoc, i bardzo Cię proszę NIE WSTYD√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ® SIę !!!!
Jeżli nikt bliski nie może CIę zastąpić na 2-3 godziny dziennie to postaraj sie o opiekę, czy to pielęgniarkę, czy panią z opieki.
: 06 sty 2007, 22:07
autor: Gość
bliscy.... róznie z nimi bywa. jeżeli chodzi o opiekunkę to mąż nie chce obcej osoby. wiec dalej zostaję sama. a co z pracą? pracuje pani? ps; to do agusi