<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Rehabilitacja duchowa
Moderator: Moderatorzy
Rehabilitacja duchowa
Własciwe to nie wiem jak potoczy sie ten wątek ...
Jak wypadek lub niepełnosprawnosc wpłynęly na Twoją duchowosć ....
A może bedziemy tu umieszczac swiadectwa ?Ciekawe czy ten temat bedzie miał w ogóle wzięcie ......
Jak wypadek lub niepełnosprawnosc wpłynęly na Twoją duchowosć ....
A może bedziemy tu umieszczac swiadectwa ?Ciekawe czy ten temat bedzie miał w ogóle wzięcie ......
ach, Nadira, temat ciekawy i trudny, może poczekaj parę lub kilka dni na dość trudne wypowiedzi; to jest chyba troszkę na granicy spowiedzi,
- o przepraszam za niezamierzony rym -
a to wymaga może przygotowania (niekoniecznie rachunku sumienia )
Pozdrawiam
Odys
- o przepraszam za niezamierzony rym -
a to wymaga może przygotowania (niekoniecznie rachunku sumienia )
Pozdrawiam
Odys
... ?wiat?o z kolejnym ?witem,
ci?gle nazywam ?yciem,
kt?re spokojnie toczy,
sw? nieuchronno?c nocy .....
ci?gle nazywam ?yciem,
kt?re spokojnie toczy,
sw? nieuchronno?c nocy .....
Chodzi ci o rheabilitację umysłu w sensie psyche czy raczej w sensie religijnym. Bo duchowość to bardzo ogólne pojęcie.
Zapraszam na portal tylko dla osób na wózkach założony i prowadzony przeze mnie http://www.wozkowicze.pl
Re: Rehabilitacja duchowa
Odarły mnie całkowicie z duchowości /jeśli coś takiego istnieje /godności i resztek człowieczeństwa.Nadira pisze: Jak wypadek lub niepełnosprawnosc wpłynęly na Twoją duchowosć ....
I całkowicie się wszystko zmaterializowało i sprowadziło do zadań czysto cielesnych jak podnieść rękę, jak się wymyć, jak usiąść na tę kupę żelastwa itd. Cielsko się na maksa we mnie rozpanoszyło i już od dawna ducha we mnie nie ma, choć ktoś z boku powiedziałby, że zrzędzę bo żyje mi się całkiem dobrze i w miarę ciekawe, ale to jest tylko spojrzenie z zewnątrz, a duch był wewnątrz ... i tylko czasem jeszcze się żarzy.
Teraz moja "duchowość" to marzenia, które dla zwykłego zjadacza są chlebem powszednim, a dla mnie ....maybe next karma... to tak pół żartem pól serio /choć akurat nie o ten film chodzi, a szkoda/
Idę na motolotni się przelecieć to może gdzieś na górze ducha złapię, wiem że na pewno na jakiś czas wtedy we mnie zamieszka...
fajny temat
ciekawy temat duchowość mnie duzo pomagło po prostu tracąc nadzieje na wyzdrowienie od lekarzy ze mi pomagą zaczolem myslec o bogu o duchowosci no i przetrwałem na wozku juz 34 lata bo tyle mi zostalo i przez to stawałem sie nie zalezny pod kazdym wzgledem a ze nie chodze czy to jest problem do normalnego funkcjonowania nie tylko trzeba miec wiare w siebie i tez nie tracic w boga mnie to pomogło a wam podzielcie sie swoimi opiniami
Ostatnio zmieniony 18 lip 2009, 06:52 przez jozek, łącznie zmieniany 1 raz.
jestem jozek a podemną wózek napęd ręczny ale zmotoryzowany
Rozmawiałem z kilkoma kolegami i było rożnie. Czasem dziewczyna (żona) od razu stawiała sprawę jasno i "czar pryskał" a czasem mówiła ze jej to nie przeszkadza ze jest się na wózku. Dopiero po jakimś czasie docierało do niej z czym się musi zmierzyć i wtedy się wszystko kończyło. Niektórzy nawet mówili ze rozstawali się w przyjaźni i nadal się czasem odwiedzają.
Ja tez uważam ze z tym zmuszaniem to Marcin be ma racje. W ogóle kościół według mnie bardzo dużo rzeczy dopasowuje do siebie. Weźmy np celibat. Co komu szkodziło ze księża brali śluby. Teraz tez tylko może 5% żyje w celibacie a reszta ma na boku jakaś babkę lub zadowalają się nawzajem. Znalem nawet takiego co miał kilka babeczek . Nie był przez to według mnie wcale gorszym człowiekiem i do niektórych spraw podchodził bardziej rozsądnie niż jego "koledzy". Może się nie znam ale księdzem tez chyba nie był złym tzn ciekawie odprawiał msze itp. Tylko że po jego śmierci cały jego dobytek przejmie kościół i właśnie o to chyba w tym chodziło. Aha żeby nie było, nie jestem ateista tylko niepraktykującym katolikiem tak jak przedmówca. A co do przysięgi małżeńskiej to myślę ze działa wtedy kiedy nam wygodnie. Tak jest chyba w większości przypadków. Ja tez teraz stoję na "rozdrożu" i się zastanawiam odejść czy może męczyć dalej ta druga osobę? Jestem na wózku a życie z kaleka to niestety dla większości męczarnia. Dla nich samych niestety tez