ona pisze:
Zgadam się z tym co napisałeś, bo nie oszukujmy się tak zazwyczaj jest. Rozumiem, że osoba niepełnosprawna potrzebuje zrozumienia, troski, ze tak powiem zachety do życia od "sprawnej" połówki. Jednak nie można zapomnieć, że ta "sprawna" osoba, też ma swoje granice i może jej być cięzko. Nie raz czytałam tu na forum wypowiedzi w stylu "ona/on nigdy mnie nie zrozumie, bo to ja jestem na wózku", owszem nigdy nie zrozumie a czy wy rozumiecie ją? Ile raz osoba zdrowa musi grac dobra mine do złej gry, pocieszać, starać się, walczyć o miejsca w ośrodkach rehabilitacyjnych, przekonywać do wszystkiego. To wymaga nielada siły, poświęcenia i napewno miłości. Walka w pojedynke o druga osobe bez jakiej kolwiek pomocy z jej strony to jak walka z wiatrakami. Dajesz z siebie wszystko a gówno dostajesz. Nie mówie, ze jest tak zawsze!! Osoba na wózku musi pokazać tej sprawnej, że docenia jej starania. Nikt nie lubi robić coś dla kogoś jeśli ten ktoś tego nie docenia, nie oszukujmy się.
O to właśnie chodzi, że wzajemna troska, szacunek i uczciwość obowiązuje dwie strony tak samo i gdy zmienia się sytuacja jednej osoby, zmienia się też i drugiej. A większość ludzi tutaj potrafi się rozczulać tylko nad ON i ich potrzebami. Raz chcą, żeby traktować ich normalnie a raz jak święte krowy. Albo albo.
Wielu ON zupełnie nie docenia pewnych rzeczy, tak bardzo chcą żyć w ułudzie, że nic się nie zmieniło (a się zmieniło).
Brakuje im pewnych rzeczy i są przez chwilę w stanie dla tych rzeczy oddać wszystko pozostałe, jak każdy kto coś ma i chce jeszcze więcej, ale musi zaryzykować wszystkim co ma. Tylko gdy już tą rzecz zdobędą to potem chcą powrotu do sytuacji wcześniejszej, bo stwierdzają, że nie było jednak warto.
Generalnie człowiek po wypadku jest zły na cały świat, chce, żeby wszystko było jak dawniej i miota się od niechęci do siebie (a nawet specjalnego prowokowania swoim zachowaniem wszystkich wokół do ataków na siebie, taka zakamuflowana autoagresja) po skrajny egoizm, egocentryzm i przekonanie, że skoro spotkał go taki los to ma prawo sobie to odbić w jakiś sposób i że stoi ponad wszelkimi normami bo mu się należy rekompensata za to co go spotkało a inni mają mu to bezinteresownie dać. Koło się zamyka, bo egoiście nieliczącemu się z potrzebami innych, zdrowych ludzi nikt nie chce pomagać, bo egoista i tak tego nie doceni. Brak zainteresowania i pomocy powoduje z kolei zamykanie się w swoim świecie i skupienie na tylko swoich problemach i oczywiście egoizm i przesadne walczenie o swoje, bo przecież ON musi walczyć o swoje bo nikt mu nie pomoże, a nie pomoże, bo walczy tylko o swoje i innych ma gdzieś itd.