<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Jak żona pomaga wam przy potrzebach fizjologicznych?
Moderator: Moderatorzy
Jak żona pomaga wam przy potrzebach fizjologicznych?
Czy i jak żona pomaga wam przy potrzebach fizjologicznych? Na ile jesteście samodzielni? Mnie ta pomoc żony strasznie zawstydza. Jak jest u was?
Ja jestem 17 lat po wypadku. Mam częściowo sprawne ręcę (tułów i nogi - kaput). Na początku była tragedia - sranie na ligninkę i do łózka i konieczna pomoc mamy (miałem wtedy 19 lat). Bardzo mnie to krępowało. Całymi dniami obmyślałem strategię np. jak samemu ubrać spodnie. Jakie uchwyty i gdzie w kiblu. Jak ubrać lewego buta (prawego od razu umialem). Cała inteligencja była nastawiona na nauczenie się samodzielności. Po trzech latach od wypadku pojechałem na obóz FAR - dużo umiałem, ale okazało się, że jest pełno myków, których nie znam Chłonąłem od nich wiedzę wszystkimi zmysłami - dużo pytałem, dużo obserwowałem. Przyjąłem następującą zyciową zasadę kaleki:
Wszystko co możesz zrobić sam - zrób sam
Opanowałem sprawy kiblowe, opanowałem samodzielne mycie się i ubieranie. Od 8 lat mieszkam z kobietą. Ani razu jej nie poprosiłem o pomoc przy sprawach fizjologicznych - owszem myła mi plecy, ale to bardziej dla przyjemności niż z musu .
Ja Ci chochlik napiszę tak:
Dużo można samemu - a jak czegoś nie można to trzeba przyjąć pomoc osoby bliskiej, pod warunkiem jednak, że się SAMEMU 50 razy sprawdziło, że się nie da tego zrobić, że się nie da problemu rozwiązać inaczej - obejść, że sie zapytało innych kulawych i oni powiedzieli: "to niemozliwe".
Wszystko co możesz zrobić sam - zrób sam
Opanowałem sprawy kiblowe, opanowałem samodzielne mycie się i ubieranie. Od 8 lat mieszkam z kobietą. Ani razu jej nie poprosiłem o pomoc przy sprawach fizjologicznych - owszem myła mi plecy, ale to bardziej dla przyjemności niż z musu .
Ja Ci chochlik napiszę tak:
Dużo można samemu - a jak czegoś nie można to trzeba przyjąć pomoc osoby bliskiej, pod warunkiem jednak, że się SAMEMU 50 razy sprawdziło, że się nie da tego zrobić, że się nie da problemu rozwiązać inaczej - obejść, że sie zapytało innych kulawych i oni powiedzieli: "to niemozliwe".
Tak jak powiedział Malcolm - do wszystkiego idzie przywyknąć, sytuacja z początku jest ciężka dla obu stron, ale jeśli ludzie się kochają i wcześniej dbali o siebie wzajemnie to wspólnymi siłami dadzą radę. Bernadeta zaznaczyła, że to jest zupełnie naturalne i podchodzą do tego z humorem - no i właśnie to najlepsza metoda by obie strony sie rozluźnily. Uśmiechać się do siebie, śmiać i wspierać się psychicznie to większość sukcesu. Jeśli jest szczerość, otwartość i ciepło nie musi to wyglądać tak źle jakby sie wielu wydawało.