<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Moderator: Moderatorzy
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Właśnie byłem u lekarza po skierowanie na rehabilitacje.Termin 2013-12-05, tak dokładnie 2013 rok!Więc jak tu się systematycznie rehabilitować?
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
trzeba ćwczyć samemu
samodzielny trening to podstawa - to trochę tak, jak z nauką języków obcych
samodzielny trening to podstawa - to trochę tak, jak z nauką języków obcych
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
[quote="virgiliusz"]Szkoda,że nie wspomniałaś o tym,że mąż też się do tego przyczynił nie ćwicząc przez kilkanaście lat.[/quote
a przepraszam po czym tak wnosisz, że nie ćwiczył? min. 5 godzin ćwiczeń dziennie przez wiele lat to Twoim zdaniem nic? że nie wspomnę o tym, że do obozu przygotowywali go specjaliści - rehabilitanci.
a przepraszam po czym tak wnosisz, że nie ćwiczył? min. 5 godzin ćwiczeń dziennie przez wiele lat to Twoim zdaniem nic? że nie wspomnę o tym, że do obozu przygotowywali go specjaliści - rehabilitanci.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Kolega "virgiliusz" oczywiście błysnął bez kompletu informacji. Prorok... kolego nie znamy się więc nie rzucaj ważko stwierdzeń o moim sposobie życia. Do twojej wiadomości na ćwiczeniach spędziłem lata i setki dni dzięki rodzinie, która dała mi możliwości pracy nad sobą. Moje poczucie obowiązku i systematyka nie pozwalała mi się opierniczać od pierwszych dni po wypadku. Moje zdanie o obozach Far zmieniło się z wiadomych powodów. Oczywiście fundacja pieje pieśni chwalebne na temat swojej działalności, ale opinie niech wydają Ci co na nich byli. Założenia działalności fundacji są dobre, ale trzeba umieć się uderzyć w pierś gdy coś nie wyjdzie. Nie olewa się ludzi którym zrobiło się krzywdę. Wielka Far rodzina... to słowa na pierwszym spotkaniu obozowiczów... rodziny nie zostawia się biedzie!!!
Tak więc piewco Far panie "virgiliusz" najpierw komplet informacji a potem wyroki.
Tak więc piewco Far panie "virgiliusz" najpierw komplet informacji a potem wyroki.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Tak się składa,że też byłem na tym obozie na którym miałeś wypadek więc wiem na jakim byłeś etapie ćwiczeń i odzyskiwania sprawności.Wiem,że jesteś rozżalony na wszystko i na wszystkich ale powinieneś mieć świadomość,że nie można obrzucać błotem innych jeśli sam nie zrobiłeś zbyt wiele by się usprawnić.Oczerniając innych zniechęcasz ludzi którzy na takim właśnie obozie mogli by odzyskać sens życia po wypadku.Czy zdajesz sobie sprawę z tego? Mnie i wielu innym osobom taki właśnie obóz FAR pokazał,że życie nie kończy się z chwilą wypadku ale można się nim cieszyć nawet będąc niepełnosprawnym.Musimy mieć jednak świadomość,że nic samo nie przyjdzie a usamodzielnianie się wymaga od nas wielu miesięcy ćwiczeń i wyrzeczeń.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
A wracając do pomocy po wypadku to z tego co pamiętam to kadra obozowa natychmiast zorganizowała pierwszą pomoc i transport do szpitala.Co było w szpitalu czy w późniejszym okresie-nie wiem ,dlatego nie wypowiadam się na ten temat.Bądź bardziej sprawiedliwy i prawdomówny w swoich ocenach!
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Jak na rechabilitacje przywożą człowieka, który 20lat leży na wsi w zapomnieniu przez wszystkich, to pierwsze co robi lekarz rechabilitacji, rechabilitant ocenia stan chorego i dobiera odpowiedni zestaw ćwiczeń a nie łamie nogę! Więc nie zganiaj winy na poszkodowanego, tylko na niekompetentny serwis!virgiliusz pisze:Szkoda,że nie wspomniałaś o tym,że mąż też się do tego przyczynił nie ćwicząc przez kilkanaście lat.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
No właśnie nie wiesz co przeszliśmy po wypadku, że o kosztach nie wspomnę, więc się nie wypowiadaj i nie oceniaj. Zorganizowali pomoc bo taki był ich obowiązek, ale na tym ich pomoc się zakończyła (bo nie mówię tu o wypożyczeniu materaca przeciwodleżynowego na czas pobytu w szpitalu bo to wymogłam na nich). Nie dołożyli ani złotówki do leczenia. Nikt nawet nie zadzwonił spytać jak się czuje Tomek, czy może trzeba w czymś pomóc nic, kompletnie nic. Zero zainteresowania... zero słowa przepraszam... popełniliśmy błąd... mimo, że jak przyjechałam po rzeczy męża to od razu dowiedziałam się od kadry, że to wina rehabilitantki... nawet Robert mi to powiedział, że to Ona popełniła błąd... Ty oczywiście swoje wiesz, w jakim Tomek stanie był... bardzo jestem ciekawa czy niezależnie od Twojego stanu, czy gdyby Tobie zrobili krzywdę, a potem Cię olali to czy byłbyś równie wyrozumiały i czy równie żarliwie byś ich bronił...virgiliusz pisze:A wracając do pomocy po wypadku to z tego co pamiętam to kadra obozowa natychmiast zorganizowała pierwszą pomoc i transport do szpitala.Co było w szpitalu czy w późniejszym okresie-nie wiem ,dlatego nie wypowiadam się na ten temat.Bądź bardziej sprawiedliwy i prawdomówny w swoich ocenach!
Nie twierdzę, że nie pomagają, nie twierdzę, że nie robią dużo dobrego, nikt nie chce ujmować im ich zasług, ale kiedy im się nie uda... to nie potrafią się zachować i pomóc... Wiedziałbyś o czym mówię gdybyś przeszedł to co my przeszliśmy i przechodzimy do tej pory... bo kłopoty z nogą wróciły i to bardzo poważne i kosztowne. Jedna z pracownic FAR kiedy przyjechałam po materac sama powiedziała do mnie... "jak można było zrobić coś takiego... przecież wiedziała, że Pan Tomek jest tyle lat na wózku, proszę Pani to absolutnie błąd naszej rehabilitantki, nie powinna robić takich ćwiczeń, a już na pewno nie w ten sposób"... więc chyba nie wyssałam sobie tego z palca... poza tym do tej pory żaden inny rehabilitant (a było ich trochę) nic mu nie połamał więc chyba - co zauważył również kolega "gościu67" jednak ćwiczenia nie zostały odpowiednio dobrane. Poza tym skoro jak twierdzisz mój mąż był w takim złym stanie to czemu dopiero druga noga się złamała... bo przy pierwszej gdzie postępowała ostrożnie nic się nie stało...
Tobie drogi virgiliuszu życzę samych szczęśliwych finałów na obozach FAR i tego żebyś nigdy nie musiał przechodzić przez to co my...
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Kolego virgiliusz... mogę tak powiedzieć skoro jesteśmy z jednej "rodziny FAR"co ty możesz ocenić? Moje umiejętności jazdy wózkiem? Owszem były słabe, ale po to pojechałem na obóz by je poprawić... rąk jakoś nie połamałem. Nigdy też jak do tej pory nie złamałem sobie niczego sam!! Nie złamali mi jej też inni rehabilitanci, z którymi pracowałem przez lata-o czym to świadczy? Nie chrzań mi więc o mojej winie kolego virgiliusz. I teraz do wiadomości- nie obrzucam błotem nikogo. Jedynie co to mówię o błędzie za który ktoś powinien wziąć odpowiedzialność. Przy pracy z pacjentami, a takimi byliśmy na obozie jest jedna maksyma "primum non nocere"!!! Jeśli jednak popełni się błąd bierze się odpowiedzialność. Poza tym i chyba tobie tego mówić nie powinienem? Umiejętności i sprawność zależą od rodzaju i wysokości urazu. Ja po wypadku nie ruszałem niczym poza lekkim skręcaniem głowy, a wszystkie moje postępy to była ciężka praca!! Więc nie mów mi, że nie zrobiłem zbyt wiele, bo g...o wiesz!! Nawet uraz na tym samym poziomie dla każdego przypadku może dawać inne objawy i umiejętności. Jedynym zaniedbaniem była jazda wózku, ale jak już wspomniałem po to tam pojechałem. Przyznaję się, że poza domem nie poruszałem się na nim, ale to też z wielu innych przyczyn, o których chyba nie wiesz virgiliuszu? No chyba, że jesteś wszechwiedzącym.
Nie zniechęcam nikogo, kto chce niech jedzie, ale niech nie ufa do końca ludziom, którzy na nas sami się uczą-zdobywają umiejętności, doświadczenie, szkolą się. Zaprzeczysz, że tak jest? Jesli FAR zatrudnia uczniów niech też zadba o profesjonalny nadzór, bo dopóki tak nie będzie przypadki mi podobne będą się zdarzać. Gdyby kogoś utopili też byłaby to wina obozowicza?
Udzielili pomocy...? proszę cię...a co mieli mnie zostawić na materacu i pójść na obiad? Nie znasz tematu więc nie macaj po omacku. Cytuję "Musimy mieć jednak świadomość,że nic samo nie przyjdzie a usamodzielnianie się wymaga od nas wielu miesięcy ćwiczeń i wyrzeczeń"-tak także po takim złamaniu i jego konsekwencjami, których końca nie widać.
Kończąc- intencje fundacji są dobre, odpowiedzialność marna i powie to każdy kto wrócił z obozu poszkodowany. To nie jest ruletka tylko praca z ludźmi niepełnosprawnymi o różnym stanie zdrowia. Nikt poszkodowany nie powinien być brzydko mówiąc olany.
gościu 67-"Jak na rechabilitacje przywożą człowieka, który 20lat leży na wsi w zapomnieniu przez wszystkich, to pierwsze co robi lekarz rechabilitacji, rechabilitant ocenia stan chorego i dobiera odpowiedni zestaw ćwiczeń a nie łamie nogę! Więc nie zganiaj winy na poszkodowanego, tylko na niekompetentny serwis!"-święta prawda i o tym właśnie mówię!!
Nie zniechęcam nikogo, kto chce niech jedzie, ale niech nie ufa do końca ludziom, którzy na nas sami się uczą-zdobywają umiejętności, doświadczenie, szkolą się. Zaprzeczysz, że tak jest? Jesli FAR zatrudnia uczniów niech też zadba o profesjonalny nadzór, bo dopóki tak nie będzie przypadki mi podobne będą się zdarzać. Gdyby kogoś utopili też byłaby to wina obozowicza?
Udzielili pomocy...? proszę cię...a co mieli mnie zostawić na materacu i pójść na obiad? Nie znasz tematu więc nie macaj po omacku. Cytuję "Musimy mieć jednak świadomość,że nic samo nie przyjdzie a usamodzielnianie się wymaga od nas wielu miesięcy ćwiczeń i wyrzeczeń"-tak także po takim złamaniu i jego konsekwencjami, których końca nie widać.
Kończąc- intencje fundacji są dobre, odpowiedzialność marna i powie to każdy kto wrócił z obozu poszkodowany. To nie jest ruletka tylko praca z ludźmi niepełnosprawnymi o różnym stanie zdrowia. Nikt poszkodowany nie powinien być brzydko mówiąc olany.
gościu 67-"Jak na rechabilitacje przywożą człowieka, który 20lat leży na wsi w zapomnieniu przez wszystkich, to pierwsze co robi lekarz rechabilitacji, rechabilitant ocenia stan chorego i dobiera odpowiedni zestaw ćwiczeń a nie łamie nogę! Więc nie zganiaj winy na poszkodowanego, tylko na niekompetentny serwis!"-święta prawda i o tym właśnie mówię!!
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
raz bylem wiecej nie pojade,trafilem na nieprofesjonalna opieke.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Tomek-niepotrzebnie się unosisz.Ja nie chcę wybielać FAR-u bo mam świadomość ,że można było uniknąć wypadku,ale do tego potrzebne by było:
1.odpowiednie skompletowanie i prześledzenie dokumentów z twojego urazu i rehabilitacji pourazowej przez kadrę obozową
2.twoja rzetelna informacja o faktycznym stanie zdrowia i rehabilitacji lub jej braku
3.bardziej skrupulatne prześledzenie umiejętności rehabilitantki-czyli osoby asystującej podczas ćwiczeń
Te niedopełnienia to po prostu błędy ludzkie-choć szkoda,że tak bolesne w skutkach.
Mam nadzieję, że wiele osób-w tym również FAR -wyciągnęło odpowiednie wnioski i taka sytuacja się już nie przydarzy.
Reasumując: na przestrzeni 25 lat FAR-u tysiące osób dzięki obozom aktywnej rehabilitacji odzyskało sens życia i nauczyło się od nowa życia po urazie-nie można o tym zapominać i odbierać szansy-zniechęcać nowych uczestników,warto jednak stale pracować nad poprawą szkolenia kadry by nie było już więcej wypadków.Uczestnikom zaś radzę by rzetelniej informowali informowali kadrę o wszystkim co mogło by mieć wpływ na ich urazy.
1.odpowiednie skompletowanie i prześledzenie dokumentów z twojego urazu i rehabilitacji pourazowej przez kadrę obozową
2.twoja rzetelna informacja o faktycznym stanie zdrowia i rehabilitacji lub jej braku
3.bardziej skrupulatne prześledzenie umiejętności rehabilitantki-czyli osoby asystującej podczas ćwiczeń
Te niedopełnienia to po prostu błędy ludzkie-choć szkoda,że tak bolesne w skutkach.
Mam nadzieję, że wiele osób-w tym również FAR -wyciągnęło odpowiednie wnioski i taka sytuacja się już nie przydarzy.
Reasumując: na przestrzeni 25 lat FAR-u tysiące osób dzięki obozom aktywnej rehabilitacji odzyskało sens życia i nauczyło się od nowa życia po urazie-nie można o tym zapominać i odbierać szansy-zniechęcać nowych uczestników,warto jednak stale pracować nad poprawą szkolenia kadry by nie było już więcej wypadków.Uczestnikom zaś radzę by rzetelniej informowali informowali kadrę o wszystkim co mogło by mieć wpływ na ich urazy.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Na obozy FAR warto jechac.Każdy kto się czuje na silach powinien pojechac! Wpadki zdazja sie wszedzie niestety.Ludziska nie bojcie sie i spokojnie jedzcie.
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
virgiliusz otóż to. Niestety mając do czynienia z ludźmi z różnym stażem na wózku trzeba brać pod uwagę wszystkie ewentualności. Jeśli jednak popełni się błąd nie można po prostu zbyć, zasłaniać profesjonalizmem skoro osoby zajmujące się nami dopiero się uczą. Gdybyś poszedł oddać krew i zarazili cie HIV lub innym dziadostwem nie powiedziałbyś- zdarza się. Gdyby zrobiła to przyszła pielęgniarka przez swoje niedopatrzenie nie usprawiedliwiałbyś jej. Gdybym ja kogoś uszkodził pewnie zostałbym pociągnięty do odpowiedzialności raz dwa Na obóz jechałem przygotowany- rehabilitacja w ośrodku przygotowań sportowych, a także z rehabilitantami w domu. Sam też nie oszczędzałem się. Obóz i uczenie nas polega na tym, że mówię ci próbuj uda cię, mamy czas itd. Wreszcie po kilku dniach zaczynasz ufać nawet nie wiesz kiedy i zdajesz się na umiejętności kadry. Powierzasz im siebie, bo skoro nie utopili cię na basenie, nie zastrzelili z łuku, nie wywalili z wózka, dbali żebyś czasem nie podrapał się przy przenoszeniu z wózka na łózko czy z powrotem to cóż może się stać? Niestety może... a ja sobie pluję w brodę, że nie powiedziałem basta przy ćwiczeniach tylko ślepo ufałem w TE DWUDZIESTO PIĘCIOLETNIE DOŚWIADCZENIE I UMIEJĘTNOŚCI. Głupio to może powiedzieć, ale wolałbym być na miejscu innych obozowiczów i piać z zachwytu po zakończeniu w zdrowiu obozu choćbym pożegnał innego kolegę z myślą "dobrze, że to nie ja"
Reasumując- na obóz jedźcie można się wiele nauczyć, ale bez ślepej wiary. Jeśli nic ich nie nauczyło pamiętajcie, że z kłopotem zostaniecie sami i nikt wam w tym nie pomoże tak jak my...
Reasumując- na obóz jedźcie można się wiele nauczyć, ale bez ślepej wiary. Jeśli nic ich nie nauczyło pamiętajcie, że z kłopotem zostaniecie sami i nikt wam w tym nie pomoże tak jak my...
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Odradzam FAR w wiśle, ja miałam to niemiłe doświadczenie z chlejącą kadrą (nie wszyscy) nie mogłam spać w nocy bo robili sobie libacje a jak kolega zgłosił to organizatorce to nic nie dało a na zajęciach słyszałam rozmowę kadrowiczów że ten i ten wykapował jolce... Ponadto ta kadra to jacyś ludzi z łapanki - jeżdzi na wózku 10 lat to ok weźmy go na instruktora... Powinni to lepiej zorganizować jakoś.
Co do tłumaczenia że nie ćwiczył x - lat i dlatego się przyczynił do złamania nogi jest chore. Jabyście byli profesjonalni to byście to mogli ocenić żeby mu nogi nie złamać, ale jak instruktorem zostaje jakiś gienek ze złamanym kręgosłupem to tak jest. Jednak jakieś kawalfikacje są potrzebne...
Co do tłumaczenia że nie ćwiczył x - lat i dlatego się przyczynił do złamania nogi jest chore. Jabyście byli profesjonalni to byście to mogli ocenić żeby mu nogi nie złamać, ale jak instruktorem zostaje jakiś gienek ze złamanym kręgosłupem to tak jest. Jednak jakieś kawalfikacje są potrzebne...
Re: Jade na obóz FAR,mam sie bać !?
Szczerze nie polecam .Jest tam taki kulawy na wózku ale powinien chodzić sam bo staje na nogach-Broda niejaki.
Kompletny św....r .Kiedyś na obozie w Spale zrzucił z 6 stopni schodów dziewczynę z wózka ,ponieważ zawahała się zjechać z nich na balansie. Wiecie jakie w Spale są podesty? Spadła na plecy do tyłu tam gdzie nie było stopni. Z Ciechocinka też od niego wracają ludzie poobijani z odleżynami ,po upadkach z konia. Każe samemu zsiadać z konia na wózek np: para, tetra.
Kompletny św....r .Kiedyś na obozie w Spale zrzucił z 6 stopni schodów dziewczynę z wózka ,ponieważ zawahała się zjechać z nich na balansie. Wiecie jakie w Spale są podesty? Spadła na plecy do tyłu tam gdzie nie było stopni. Z Ciechocinka też od niego wracają ludzie poobijani z odleżynami ,po upadkach z konia. Każe samemu zsiadać z konia na wózek np: para, tetra.