<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
jak się wsiada do samochodu?
Moderator: Moderatorzy
jak się wsiada do samochodu?
Witam! To ja: czołowa i najbardziej niezorientowana ignorantka tego forum.
Czy jak wsiadacie do auta, potrzebujecie pomocy? Czy - jeśli bywacie kierowcami - prosicie o tę pomoc obce osoby? A jeśli podróżujecie jako pasażerowie, to siadacie na przednim siedzeniu? czy wygodniej jest z tyłu? I co się wtedy robi z wózkiem (aktywnym)?
Czy jak wsiadacie do auta, potrzebujecie pomocy? Czy - jeśli bywacie kierowcami - prosicie o tę pomoc obce osoby? A jeśli podróżujecie jako pasażerowie, to siadacie na przednim siedzeniu? czy wygodniej jest z tyłu? I co się wtedy robi z wózkiem (aktywnym)?
Witaj
Agniecha
zapytaj go gdzie woli siedzieć [ chyba ,że po wypadku jeszcze nie jeździł ]
ale pewnie jak już wspomniał ''Lekter'' będzie to z przodu, chociaż kto wie
tylu ilu ''TETRA'' tyle upodobań. Co do wózka Aktywny po rozłożeniu to mieści się nawet w maluchu, a co do pomocy hm, przypadek przypadkowi nie równy jedni nie wymagają jej wcale inni trochę innych trzeba sposobem wsadzić do auta [ na to jest pare sprytnych sposobów ] tylko z opisaniem tego będzie gorzej ale zapewne tam gdzie mieszkasz lub w pobliżu znajdzie się tetra by Ci pokazać to i owo
pozdrawiam
equinox
Agniecha
zapytaj go gdzie woli siedzieć [ chyba ,że po wypadku jeszcze nie jeździł ]
ale pewnie jak już wspomniał ''Lekter'' będzie to z przodu, chociaż kto wie
tylu ilu ''TETRA'' tyle upodobań. Co do wózka Aktywny po rozłożeniu to mieści się nawet w maluchu, a co do pomocy hm, przypadek przypadkowi nie równy jedni nie wymagają jej wcale inni trochę innych trzeba sposobem wsadzić do auta [ na to jest pare sprytnych sposobów ] tylko z opisaniem tego będzie gorzej ale zapewne tam gdzie mieszkasz lub w pobliżu znajdzie się tetra by Ci pokazać to i owo
pozdrawiam
equinox
Ostatnio zmieniony 21 wrz 2004, 23:07 przez equinox, łącznie zmieniany 2 razy.
Jeżeli ma swój samochód i jest jego kierowcą, to pewnie nauczył się już jakoś do niego wsiadać samodzielnie. Jeśli nie to nauczył się mówić, jak mu pomóc. Jeśli jest sam, to zapewne wkłada wózek na siedzenie (trudno, żeby się czołgał z nim do bagażnika )
Jeśli będzie jechał z Tobą, to może poprosić Cię, abyś schowała mu wózek do bagażnika. Na miejscu mu go podasz, żeby mógł wysiąść.
Jeśli nie ma samochodu, to może nie mieć opanowanej umiejętności wsiadania. Wiem, że niektórzy nawet w swoim samochodzie nie potrafią wsiąść od strony pasażera. Są też tacy, których trzeba po prostuwnieść na rękach.
Różnie to bywa
Jeśli będzie jechał z Tobą, to może poprosić Cię, abyś schowała mu wózek do bagażnika. Na miejscu mu go podasz, żeby mógł wysiąść.
Jeśli nie ma samochodu, to może nie mieć opanowanej umiejętności wsiadania. Wiem, że niektórzy nawet w swoim samochodzie nie potrafią wsiąść od strony pasażera. Są też tacy, których trzeba po prostuwnieść na rękach.
Różnie to bywa
Agniecha! Ty chyba żartujesz? Skąd by mu przyszedł do głowy pomysł o szeregu szkoleń???????? A poza tym takich rzeczy raczej się nie uczy na szkoleniach. Ja studiowałam pedagogikę specjalną i przez pięć lat nikt mi nigdy nie udzielił praktycznych wskazówek, jak co zrobić. Tego wszystkiego człowiek uczy się przez działanie.
A w ogóle to wygląda mi na to, że On jest bardziej samodzielny, niż Tobie się wydaje. Popatrz, On ma luzik - zachowuj się podobnie, a będzie ok
Aha! Jeszcze pytasz, czy wyobrażamy sobie sytuację, w której ktoś obcy instruuje co zrobić, jak chwycić itd. Oczywiście, że sobie wyobrażam. Bo tak to właśnie się dzieje. Jakby każdy chodziak próbował pomagać po swojemu, to byśmy pozabijali tych wózkowiczów . A szkoda by było
A w ogóle to wygląda mi na to, że On jest bardziej samodzielny, niż Tobie się wydaje. Popatrz, On ma luzik - zachowuj się podobnie, a będzie ok
Aha! Jeszcze pytasz, czy wyobrażamy sobie sytuację, w której ktoś obcy instruuje co zrobić, jak chwycić itd. Oczywiście, że sobie wyobrażam. Bo tak to właśnie się dzieje. Jakby każdy chodziak próbował pomagać po swojemu, to byśmy pozabijali tych wózkowiczów . A szkoda by było
Tetrus, mam nadzieję, że pytasz o wsiadanie do samochodu? Nie wiem czemu, ale jakoś dwuznacznie to zabrzmiało. Pewnie jestem zbereźna z natury i wszystko mi się kojarzy... Szczegółowo całe przedsięwzięcie mógłby opisać Darek (może by Pan opisał, panie Darku?), bo ja jestem tylko mało pojętną wykonawczynią jego poleceń. Całe szczeście, że są to wskazówki bardzo klarowne, bo inaczej zabiłabym chłopaka moją pomocą, jak nic. Ogólnie rzecz biorąc procedura jest następująca: wózek blisko progu, nogi na ziemię, tyłek do auta (w tym momencie przydaje sie mój mocny chwyt), nogi do auta i już. W fazie eksperymentu jest przesiadanie się z deską, które wymaga od Darka mniej wysiłku i wydaje się przydatne w gorsze dni, ale trochę długo trwa (a ja jestem niecierpliwa).
W ogóle głupia byłam, że tak się bałam. Okazuje się bowiem, że nic nie muszę umieć ani nic nie musze wiedzieć. Darek wie. To wystarczy. Niewątpliwie jednak Wasze wskazówki pomogły mi przetrwać czas lęków największych. Dzięki.
W ogóle głupia byłam, że tak się bałam. Okazuje się bowiem, że nic nie muszę umieć ani nic nie musze wiedzieć. Darek wie. To wystarczy. Niewątpliwie jednak Wasze wskazówki pomogły mi przetrwać czas lęków największych. Dzięki.
Tutaj mnie jeszcze nie było Choć sam nie mam auta i najczęściej (jak do tej pory) przemieszczałem się karetką(hihi) to kilka razy "wrzucano" mnie do samochodu dzięki temu wypracowałem swój sposób i zawsze to było na przednie siedzenie. Odbywało to się tak:
wózkiem podjeżdzałem prostopadle do progu auta wzdłuż szeroko otwartych przednich prawych drzwi. Odpinałem podnóżki i boczek (bo mam pokojowy wózek), przekładano mi nogi przez próg, łapano pod pachy, unoszono do góry i zarzucano tyłek na siedzenie auta. Osoba, która to robi lekko popycha kolanem mój tyłek tak, abym jak najgłębiej usiadł. Nstępnie pochylam się do przodu aby nie uderzyć głową i opieram się na fotelu auta. Następnie układam nogi ewentualna korekta ułozenia ciała wewnątrz auta, pasy no i w droge.
Nigdy nie jechałem sam więc problem pakowania wózka nie stanowił problemu bo zawsze robił to kierowca.
Aha, jeszcze jedno zawsze odsuwam fotel na max do tyłu bo robi się więcej miejsca na nogi
I zimny łokieć w lecie
wózkiem podjeżdzałem prostopadle do progu auta wzdłuż szeroko otwartych przednich prawych drzwi. Odpinałem podnóżki i boczek (bo mam pokojowy wózek), przekładano mi nogi przez próg, łapano pod pachy, unoszono do góry i zarzucano tyłek na siedzenie auta. Osoba, która to robi lekko popycha kolanem mój tyłek tak, abym jak najgłębiej usiadł. Nstępnie pochylam się do przodu aby nie uderzyć głową i opieram się na fotelu auta. Następnie układam nogi ewentualna korekta ułozenia ciała wewnątrz auta, pasy no i w droge.
Nigdy nie jechałem sam więc problem pakowania wózka nie stanowił problemu bo zawsze robił to kierowca.
Aha, jeszcze jedno zawsze odsuwam fotel na max do tyłu bo robi się więcej miejsca na nogi
I zimny łokieć w lecie
-
- gawędziarz
- Posty: 50
- Rejestracja: 10 maja 2005, 09:50
- Lokalizacja: Kiełpino k/Kartuz
- Kontakt:
przyglądam się tej dyskusji fachowców z zaciekawieniem (sam nie jestem osobą niepełnosprawną) bo tyle w niej życiowych porad, dlatego z wielką dozą nieśmiałości chcę Wam zaproponować wizytę na stronie http://www.rewalidacja.org.pl/index.html z którą zapoznałem się przy okazji zbierania materiałów do serwisów dla kierowców ON, nie znam się na tym ale chyba warto tam zajrzeć, sprawdźcie. Przynajmniej na niektóre z waszych pytań znalazłem tam odpowiedź
Krzysiek "Autopol-Serwis"