<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Prawko poza prawem?
Moderator: Moderatorzy
Prawko poza prawem?
Byłam dziś w wydziale komunikacji odbierać swoje "nowe prawo jazdy" i przy okazji zapytałam o wymianę dokumentów mojego tetruska.
Kiedy powiedziałm paniom w biurze, że nie będzie mógł złożyć własnoręcznego podpisu na formularzu, panie zdębiały .
Nie potrafiły mi wytłumaczyć, czy ja, jako prawomocny pełnomocnik będę mogła podpisać się za męża.
Od wielu lat robię tak w róznych instytucjach, ponieważ mamy stosowne upoważnienie sporządzone przez notariusza i właściwie nie było z tym dotąd większych problemów.
Panie stwierdziły, że nigdy nie spotkały się z takim przypadkiem i muszą się skonsultować z radcą prawnym, a najlepiej to chyba zadzwonią do Warszawy, bo nie wiedzą co z tym fantem robić.
Ciekawa jestem czy ktoś z Was miał takie kłopoty i jak z nich wybrnęłiście?
Swoją drogą to panie w wydziale komunikacji troche mnie zburzyły (delikatnie mówiąc), bo po moim stwierdzeniu, że mąż jest niepełnosprawny i ma niesprawne dłonie, zapytały ze zdziwieniem tu cytuję" to po co mu prawo jazdy??!!"
Zagotowało się we mnie dokładnie, ale grzecznie odpowiedziałam, że przecież może kiedyś będzie miał samochód przystosowany do swojej niepełnosprawności, więc chyba jest to niezbędne, na co panie pokiwały głową.
Jak widać daleko nam jeszczedo standartów europejskich i wogóle, jakaś dziwna znieczulica panuje na tym świecie.
Myślę, że czas to zmienić.
Kiedy powiedziałm paniom w biurze, że nie będzie mógł złożyć własnoręcznego podpisu na formularzu, panie zdębiały .
Nie potrafiły mi wytłumaczyć, czy ja, jako prawomocny pełnomocnik będę mogła podpisać się za męża.
Od wielu lat robię tak w róznych instytucjach, ponieważ mamy stosowne upoważnienie sporządzone przez notariusza i właściwie nie było z tym dotąd większych problemów.
Panie stwierdziły, że nigdy nie spotkały się z takim przypadkiem i muszą się skonsultować z radcą prawnym, a najlepiej to chyba zadzwonią do Warszawy, bo nie wiedzą co z tym fantem robić.
Ciekawa jestem czy ktoś z Was miał takie kłopoty i jak z nich wybrnęłiście?
Swoją drogą to panie w wydziale komunikacji troche mnie zburzyły (delikatnie mówiąc), bo po moim stwierdzeniu, że mąż jest niepełnosprawny i ma niesprawne dłonie, zapytały ze zdziwieniem tu cytuję" to po co mu prawo jazdy??!!"
Zagotowało się we mnie dokładnie, ale grzecznie odpowiedziałam, że przecież może kiedyś będzie miał samochód przystosowany do swojej niepełnosprawności, więc chyba jest to niezbędne, na co panie pokiwały głową.
Jak widać daleko nam jeszczedo standartów europejskich i wogóle, jakaś dziwna znieczulica panuje na tym świecie.
Myślę, że czas to zmienić.
Witam..
Nie mogę się z tym do końca zgodzić choć też miałem kilka problemów z wydziałem komunikacji ale to było spowodowane problemami z interpretowaniem naszego nie poukładanego prawa ale wracając do sprawy podpisów to ostatnimi czasy troszkę bym musiał ich na stawiać bo sprowadzałem samochód więc akcyza, urząd skarbowy ,rejestracja i przy żadnej z tych spraw nie byłem osobiście a załatwiała to mi siostra i nie potrzebowaliśmy żadnych upoważnień za potwierdzeniem notariusza jedynie napisane upoważnienie na komputerze ( lub ręcznie ) i podpisane prze zemnie oraz dołączenie kopii dokumentów mojego stanu zdrowia i w każdym miejscu to wystarcza .Jak widać daleko nam jeszczedo standartów europejskich i wogóle, jakaś dziwna znieczulica panuje na tym świecie.
ja niestety mogę tylko potwierdzić problemy z "dostosowaniem" wydziałów komunikacji. Aby wymienić prawo jazdy musiałam osobiście złozyć potrzebne dokumenty jak je również odebrać. O ile mogę zrozumieć jeszcze konieczność osobistego odbioru prawa jazdy, to wymóg osobistego skladania dokumentów jest dla mnie zupełnie niejasny. Oczywiście poinformowano mnie, że może to zrobić za mnie ewentualnie osoba upoważniona notarialnie. Jakby tego było mało, w formularzu który się składa jest opcja, w której zaznaczyć można, czy dokumenty będą odbierane osobiście, czy mają zostać odesłane pocztą. W praktyce jednak takiej możliwości nie ma, bo o to pytalam (przynajmniej w wydziale komunikacyjnym, w którym byłam).
Ogólnie to mam wrażenie, że jest nienajgorzej. Ostatnio zaprzyjaźniony tetrus załatwiał coś w banku (ja występowałam w roli popychacza, więc stałam obok) i pani w okienku sama go zapytała - uprzejmie i z lekkim wahaniem, wskazując na mnie - "pan sam podpisze, czy ustnie pan upoważni panią?". Fakt, że zwróciła sie bezpośrednio do niego (a nie na przykład do mnie) jest niby normalny, ale w moim odczuciu dobrze świadczy o bystrości owej pani (bo często w takich sytuacjach ludzie zachowują się zupełnie inaczej).
W wydziale komunikacji (zadzwoniłam i zapytałam z ciekawości) przepisy dotyczące włąsnoręcznych podpisów są co prawda dość rygorystyczne, ale zupełnie wystarczy zaświadczenie notarialne albo ustne wyrażenie woli przez osobę niepełnosprawną, aby wskazana przez nią osoba złożyła podpis (urzędnik zobowiazany jest sporządzić notatkę o ustnym wyrażeniu woli i dołączyć ją do dokumentów). W pierwszym przypadku (zaświadczenie notarialne) obecność zainteresowanej osoby jest zbędna, w drugim - konieczna (bo wyrażnie woli przez telefon na przykład jest niewiarygodne). Oba rozwiązania wydają mi się dość satysfakcjonujące. Agusiu, chyba trafiłaś na jakieś skrajnie niekompetentne urzędniczki. Mam nadzieję, że ich przełożony jest mądrzejszy i już rozstrzygnął ich wątpliwości.
Pozdrawiam z nadzieją na rozwój urzędniczej wyobraźni.
W wydziale komunikacji (zadzwoniłam i zapytałam z ciekawości) przepisy dotyczące włąsnoręcznych podpisów są co prawda dość rygorystyczne, ale zupełnie wystarczy zaświadczenie notarialne albo ustne wyrażenie woli przez osobę niepełnosprawną, aby wskazana przez nią osoba złożyła podpis (urzędnik zobowiazany jest sporządzić notatkę o ustnym wyrażeniu woli i dołączyć ją do dokumentów). W pierwszym przypadku (zaświadczenie notarialne) obecność zainteresowanej osoby jest zbędna, w drugim - konieczna (bo wyrażnie woli przez telefon na przykład jest niewiarygodne). Oba rozwiązania wydają mi się dość satysfakcjonujące. Agusiu, chyba trafiłaś na jakieś skrajnie niekompetentne urzędniczki. Mam nadzieję, że ich przełożony jest mądrzejszy i już rozstrzygnął ich wątpliwości.
Pozdrawiam z nadzieją na rozwój urzędniczej wyobraźni.
Obawiam się, że nie wszyscy będą mogli pognać do urzędu osobiście. Ja też była bym za tym żeby każdy sam załatwiał swoje sprawy, ale mojego męża na 2 pietro po schodach nie zaciągnę, za żadne skarby.
Pomijam niedogodności, ważne żeby każdy z nas wiedział do czego ma prawo i co może wymagać w urzędach.
Na dobrą sprawę, to urzędnik ma obowiązek zejść na dół do osoby niepełnosprawnej i załatwić wszystkie formalności bez żadnego gadania.
Pomijam niedogodności, ważne żeby każdy z nas wiedział do czego ma prawo i co może wymagać w urzędach.
Na dobrą sprawę, to urzędnik ma obowiązek zejść na dół do osoby niepełnosprawnej i załatwić wszystkie formalności bez żadnego gadania.
witajcie wszyscy.
jestem paraplegikiem. jeżdżę samochodem z automatyczną skrzynią biegów. Prawo jazdy już oczywiście wymieniłam, ale ostatnio słyszałam że w prawie jazdy osoby niepełnosprawne muszą mieć wpisany jakiś KOD, nadanz przez lekarza, dotyczcy stopnia niepelnosprawnosci. Wiecie cos na ten temat?
jestem paraplegikiem. jeżdżę samochodem z automatyczną skrzynią biegów. Prawo jazdy już oczywiście wymieniłam, ale ostatnio słyszałam że w prawie jazdy osoby niepełnosprawne muszą mieć wpisany jakiś KOD, nadanz przez lekarza, dotyczcy stopnia niepelnosprawnosci. Wiecie cos na ten temat?
udało mi się "coś nie coś" ustalić na temat tych kodów. Każdy niepełnosprawny powinien prowadzić samochód dostosowany do swojej niepełnospawności. Z jakiego "osprzętu" powinien korzystać okresla to lekarz (taki od praw jazdy). Kody są w Rozp. Min.Infrastruktury w sprawie wzorów druków ... (Dz.U. z 2004 nr 89 poz.855). W trakcie kontroli policja ma podobno możliwość zatrzymać prawko jesli nie będzie tego kodu i skoerować na badania lekarskie, ale nie tam gdzie się chce, tylko np. do Instytutu Medycyny Pracy a tam podobno nawet zdrowi mają trudności z przejściem tych badań. Jest też pewna furtka: można zrobić takie badania i zaświadczenie wozić ze sobą bez wymieniania prawka. Myślę że najlepiej pogadać z uprawnionym lekarzem - on będzie zorientowany (przynajmniej powinien być).