<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Życie po urazie:dożywotnia kara śmierci
Moderator: Moderatorzy
Życie po urazie:dożywotnia kara śmierci
Napiszcie coś na ten temat,jak pozbieraliście się po wypadku,bo ja jestem 3 lata po urazie Th12,L1 i do tej pory nie daję rady ze swoją psychą ,od tego nieszczęśliwego dnia nie wychodzę z domu chociaż moja wspaniała żona kiedy byłem jeszcze w szpitalu zamieniła mieszkanie z 2 piętra na parter, a ja ciągle siedzę w domu i tylko papieros,kawa,wóda i komputer.Nie wiem jak to będzie jeszcze długo trwało ale już nie daję rady........
"Serce rozwa?ne szuka m?dro?ci, usta niem?drych syc? si? g?upot?."
Życie po urazie!!!
Chłopie!!! Nie możesz się tak załamywać, bo inaczej się wykończysz!!! Pomyśl o tym, że żyjesz, mogło być gorzej!!! Trzymaj się, pozdrawiam
?ycie jest pi?kne
Drogi Azjo,
muszę powiedzieć, że zdziwiła mnie Twoja wypowiedź.
Nie chodzi mi o to, że każdy z nas czuł by się zszokowany doznając urazu, tylko o to, że nie możesz zaakceptować swojej sytuacji. Tym bardziej jest to dziwne, że jak wspomniałeś masz wspaniałą żonę. Masz chyba wokół siebie życzliwych Ci ludzi?
Nie rozumiem dlaczego zamykasz się w sobie?
Przecież jesteś takim samym facetem jak kiedyś, z niewielka różnicą, masz "kółka". Nawet nie wiesz ile osób chciało by się znaleźć w takiej sytuacji jak TY w tej chwili. Pomyśl na przykład o wszystkich tetraplegikach!! Na pewno wiele by dali, żeby w tej chwili mogli zostać paraplegikami. Przemyśl to! Jakim wielkim szczęściem jest mieć sprawne ręce.
Wyobraź sobie, że mój mąż po urazie C4-C5 nie może zrobić praktycznie nic zrobić sam, a dzień swojego wypadku nie traktuje jak "nieszczęśliwy" dzień swojego życia jak Ty go nazywasz, lecz jako drugi dzień urodzin. Obchodzimy je razem i co roku o nich pamiętamy.
Ten dzień zmienił nasze życie całkowicie, ale nie można powiedzieć, że jesteśmy nieszczęśliwi z tego powodu. Jest inaczej niż kiedyś, ale jesteśmy razem i cieszymy się sobą i życiem, i trzeba być za to wdzięcznym.
Dlatego dość rozczulania się nad sobą, weź się w garść i do pracy, znajdź sobie zajęcie, żebyś nie musiał godzinami przesiadywać bez celu. O ile to jest możliwe pomóż swojej żonie, albo znajdź sobie jakieś hobby. Życie jest zbyt krótkie, żeby go marnować .
Pozdrawiam i głowa do góry
muszę powiedzieć, że zdziwiła mnie Twoja wypowiedź.
Nie chodzi mi o to, że każdy z nas czuł by się zszokowany doznając urazu, tylko o to, że nie możesz zaakceptować swojej sytuacji. Tym bardziej jest to dziwne, że jak wspomniałeś masz wspaniałą żonę. Masz chyba wokół siebie życzliwych Ci ludzi?
Nie rozumiem dlaczego zamykasz się w sobie?
Przecież jesteś takim samym facetem jak kiedyś, z niewielka różnicą, masz "kółka". Nawet nie wiesz ile osób chciało by się znaleźć w takiej sytuacji jak TY w tej chwili. Pomyśl na przykład o wszystkich tetraplegikach!! Na pewno wiele by dali, żeby w tej chwili mogli zostać paraplegikami. Przemyśl to! Jakim wielkim szczęściem jest mieć sprawne ręce.
Wyobraź sobie, że mój mąż po urazie C4-C5 nie może zrobić praktycznie nic zrobić sam, a dzień swojego wypadku nie traktuje jak "nieszczęśliwy" dzień swojego życia jak Ty go nazywasz, lecz jako drugi dzień urodzin. Obchodzimy je razem i co roku o nich pamiętamy.
Ten dzień zmienił nasze życie całkowicie, ale nie można powiedzieć, że jesteśmy nieszczęśliwi z tego powodu. Jest inaczej niż kiedyś, ale jesteśmy razem i cieszymy się sobą i życiem, i trzeba być za to wdzięcznym.
Dlatego dość rozczulania się nad sobą, weź się w garść i do pracy, znajdź sobie zajęcie, żebyś nie musiał godzinami przesiadywać bez celu. O ile to jest możliwe pomóż swojej żonie, albo znajdź sobie jakieś hobby. Życie jest zbyt krótkie, żeby go marnować .
Pozdrawiam i głowa do góry
Witam.
Tak samo jak trudno jest by najedzony zrozumiał głodnego tak i trudno jest osobie sprawnej zrozumieć osobę niepełnosprawną. Ja akurat rozumiem doskonale ''azja'' bo jestem w takiej samej sytuacji no może po za tym że nie mam żony jeszcze nie mam i nie dziwię się że jesteś załamany ale okres jaki minął od jego wypadku jest jeszcze okresem krótkim i trudno byś się nagle przestawił na poruszanie się na wózku ale na pewno nie można powiedzieć tak jak "Ola "że gorzej być nie może bo zawsze może być gorzej niż jest obecnie ale właśnie trzeba robić wszystko by gorzej nie było a jak przełamiesz się i wyjdziesz z żoną z domu na spacer czy na wspólne zakupy to zobaczysz że dużo spraw ,które wydają Ci się nie do pokonania będą zwykłymi błahymi problemami z ,którymi poradzisz sobie bez problemu , ja też myślałem że poruszanie się będzie dużym problemem że ludzie będą odbierali Cię jako innego człowieka i tu następuje miła niespodzianka bo ludzi są pomocni wystarczy powiedzieć proszę pomóc w tym czy innym ( przytrzymani drzwi , dodaniu gazety z półki która jest wysoko ) tak więc zrób ten pierwszy krok i wyjdź a zobaczysz że wiele się zmieni w Twoim życiu na lepsze.
Pozdrawiam cześć.
Tak samo jak trudno jest by najedzony zrozumiał głodnego tak i trudno jest osobie sprawnej zrozumieć osobę niepełnosprawną. Ja akurat rozumiem doskonale ''azja'' bo jestem w takiej samej sytuacji no może po za tym że nie mam żony jeszcze nie mam i nie dziwię się że jesteś załamany ale okres jaki minął od jego wypadku jest jeszcze okresem krótkim i trudno byś się nagle przestawił na poruszanie się na wózku ale na pewno nie można powiedzieć tak jak "Ola "że gorzej być nie może bo zawsze może być gorzej niż jest obecnie ale właśnie trzeba robić wszystko by gorzej nie było a jak przełamiesz się i wyjdziesz z żoną z domu na spacer czy na wspólne zakupy to zobaczysz że dużo spraw ,które wydają Ci się nie do pokonania będą zwykłymi błahymi problemami z ,którymi poradzisz sobie bez problemu , ja też myślałem że poruszanie się będzie dużym problemem że ludzie będą odbierali Cię jako innego człowieka i tu następuje miła niespodzianka bo ludzi są pomocni wystarczy powiedzieć proszę pomóc w tym czy innym ( przytrzymani drzwi , dodaniu gazety z półki która jest wysoko ) tak więc zrób ten pierwszy krok i wyjdź a zobaczysz że wiele się zmieni w Twoim życiu na lepsze.
Pozdrawiam cześć.
Witam.
Akurat z tym siedzeniem w domu i zamykaniem się na świat to się zgadzam , ale takiej osobie , która sama nie może się pozbierać trzeba pomóc i tu jest duża rola bliskich i nie mówię tu by rozczulać się nad ON jaki to jest biedny i pokrzywdzony tylko złapać mocno za " mordę " i wyciągnąć z domu , a najlepiej znaleźć jakąś pasję i udowodnić że można ją dalej kontynuować będąc także na wózku a w dużym stopniu usamodzielniać taką osobę oczywiście wedle jej możliwości.
Akurat z tym siedzeniem w domu i zamykaniem się na świat to się zgadzam , ale takiej osobie , która sama nie może się pozbierać trzeba pomóc i tu jest duża rola bliskich i nie mówię tu by rozczulać się nad ON jaki to jest biedny i pokrzywdzony tylko złapać mocno za " mordę " i wyciągnąć z domu , a najlepiej znaleźć jakąś pasję i udowodnić że można ją dalej kontynuować będąc także na wózku a w dużym stopniu usamodzielniać taką osobę oczywiście wedle jej możliwości.
Azja, Ty masz dla kogo zyc, dla kogo sie starac.. masz zone, ktora pewnie cierpi patrzac, jak tracisz cenne chwile, jak Twoje zycie przecieka przez palce. Wiem, ze jest okrutnie ciezko przyzwyczaic sie do nowej sytuacji, nauczyc sie zyc w "nowej" rzeczywistosci.. sama stracilam ponad rok swojego zycia, kiedy ze szpitala wrocilam do domu i nie wstawalam w ogole z lozka, nie moglam patrzec na wozek, nie chcialam na niego usiasc. Ale Ty masz bliska osobe, dla ktorej warto pokonywac swoje leki, slabosci. Pomysl o niej, pomysl, jak jej musi byc przykro, widzac Ciebie zalamanego. Swiat pomimo wielu przeszkod, rowniez tych architektonicznych, jest naprawde piekny, a zycie zbyt cenne, aby pozwolic mu tak po prostu bezwiednie plynac bez Twojego udzialu. Kiedys sam pozalujesz tych straconych lat, w ciagu ktorych mogles np. poznac wielu nowych ludzi, zdobyc sporo nowych doswiadczen, przezyc wiele pieknych chwil.. Wez sie w garsc, facet jestes a facet powinien byc twardy, nie "mietki" I, jak wspomniala Agusia, ciesz sie tym, co masz.. docen to, ze jestes paraplegikiem, masz sprawne rece i mozesz byc samodzielny:!:
Pozdrawiam i zycze powodzenia
Bebe
Pozdrawiam i zycze powodzenia
Bebe
-
- gaduła
- Posty: 356
- Rejestracja: 10 sty 2005, 15:52
- Lokalizacja: Planeta ziemia
Widzę, że powrócił stary temat. Przeczytałam dokładnie wszystkie posty jeszcze raz, aby nic mi ne umknęło. Kiedy czytałam odpowiedzi na temat postu, ktory napisał " azja" wszystko wydaje się być łatwe, nie do niepokonania, ale gdyby tak było to wiele osób nie miałoby podobnych problemów. wszyscy wiemy przynajmniej w teorii, że użalanie się nad sobą niczego nie zmieni, nic nie pomoże, ale chyba nie w tym rzecz jest tzn w użalaniu ile w niemozności zaakceptowania swojej nowej sytuacji, nie najlepszej i raczej mało perspektywicznej. Ktoś napisze, że trzeba znaleść sobie nowe pasje itd, ale trzeba je najpierw znaleść a w dużej mierze mozliwośc ich znalezinia bedzie wiązała się z zyciem jakie ktoś prowadził będąc zrowym, od rodzaju uszkodzenia, a co za tym stoi mozliwości fizycznych. Jest wiele osób, które radzą sobie doskonale w rzeczywistości jakiej przyszło zyc, ale jest także gro osób, które nie potrafią się odnaleść i nie sądzę, aby terapia " krótko za pysk" miała komuś pomóc. To takie moje subiektywne odzucie gdyby mnie ktoś próbował w ten sposób nauczyć i przystosować do życia na wózku. Każdy chyba ma swoj czas jaki musi upłynąć, aby wyciągnąc jakieś wnioski, nauczyć się żyć na nowo, ale każdy ma też swoj niepowtarzalny charakter, jeden lepszy, jeden gorszy, turdniejszy( czyt. ja- wymyślam sobie zadania, niemożliwe do zrealizowania ze względów fizycznych, potem gdy nie wychodzi jestem zła na sytuację w jakiej jestem , a nie potrafię zmienić jednak swojeo sposobu myślenia, że nie wszytsko jest teraz dla mnie)
Nie wiem czy niektórzy z Was zauwazyli jak czesto osoby na wózku siegają po alkohol, nawet te które niby sobie radzą, które nauczyły się zyć, radzić sobie. Kiedy czasmi się temu przyglądam zastanawiam się czy to nie maski, skoro tyle piją. Być może jestem bładzie a jesli tak to proszę o sprostowanie
Nie wiem czy niektórzy z Was zauwazyli jak czesto osoby na wózku siegają po alkohol, nawet te które niby sobie radzą, które nauczyły się zyć, radzić sobie. Kiedy czasmi się temu przyglądam zastanawiam się czy to nie maski, skoro tyle piją. Być może jestem bładzie a jesli tak to proszę o sprostowanie
Kaleb , Colours - Boing na ramie L-frame
Re: Życie po urazie:dożywotnia kara śmierci
Szczerze mówiąc to kiedy leżałem w szpitalu to najbardziej załamała mnie rodzina bo uznali ze to koniec, że jak ja sobie poradzę i tak dalej. No to wtedy faktycznie było źle ale jak zaczalem chodzic na rehabilitacje, kupilem aktywny wozek i robilem wszystko zeby bylo jak przed wypadkiem to calkowicie zmienilo mi sie myslenie. Moze nie wszystko jest tak samo ale jest dobrze. Nie zalamuje sie i to wcale nie jest dozywotnia kara smierci. Tak juz jest i jak na razie sie tego nie zmieni wiec trzeba do tego przywyknac i zyc dalej
Re: Życie po urazie:dożywotnia kara śmierci
Witam,
Czy życie na wózku to dożywotna śmierć, ja tak nie uważam.
Można żyć aktywnie lub wegetować, aktywnie brać życie takie jakie jest starać się dostosować do nowej rzeczywistości, im prędzej tym lepiej. A jeśli się tylko wegetuje to czeka się za zamkniętymi drzwiami i narzeka jaki to ja jestem biedny
Czy życie na wózku to dożywotna śmierć, ja tak nie uważam.
Można żyć aktywnie lub wegetować, aktywnie brać życie takie jakie jest starać się dostosować do nowej rzeczywistości, im prędzej tym lepiej. A jeśli się tylko wegetuje to czeka się za zamkniętymi drzwiami i narzeka jaki to ja jestem biedny
-
- gawędziarz
- Posty: 77
- Rejestracja: 17 kwie 2013, 19:53
Re: Życie po urazie:dożywotnia kara śmierci
HEJ WSZYSTKIM CO PŁACZĄ, ŻE URAZ RDZENIA TO JUŻ KONIEC ŚWIATA, ALE KAŻDEMU Z NAS JEST NIE ŁATWO NA TYM ŚWIECIE I TYM CO CHODZĄ I TYM CO JEŻDŻĄ, JA JAK CHODZIŁEM TO NIE MIAŁEM CZASU NA NIC NAWET DLA RODZINY I NA PRZYJEMNOŚCI CZY URLOP BO TYLKO POGOŃ ZA KASĄ BYŁA, A TERAZ MOŻE NIE JEST LEPIEJ NIŻ NA NOGACH ALE MOŻNA SIĘ PRZESTAWIĆ A NA WETY TRZEBA I ZACZĄĆ ŻYĆ ODNOWA NIE WOLNO DOŁOWAĆ SIEBIE ANI TYCH OBOK CO NAS KOCHAJĄ TRZEBA DAWAĆ IM I SOBIE NA WZAJEM NADZIEJE ŻYCIA, ZACZĄĆ UPRAWIAĆ SPORT LUB JAKIEŚ INNE HOBBY PODJĄĆ PRACĘ OBOJĘTNIE JAKĄ LUB IŚĆ DO SZKOŁY MOŻNA ROBIĆ WSZYSTKO WIELE RZECZY, KTÓRE CI SPRAWIĄ PRZYJEMNOŚĆ I NAJBLIŻSZYM............
Re: Życie po urazie:dożywotnia kara śmierci
wyłącz ten CapsLock!! gosciu nie wiesz co mowisz nie wiesz co przeżywa ten człowiek! jesli zawsze byłes lamusikiem to kozystanie z wozka wiele nie zmieni i łatwiej ci sie przyzwyczaic do tego bo i tak za wiele nie robiłes tyle co było trzeba a jak ktos zył bardzo aktywnie robił w tydzien rzeczy ktorych ty w rok nie zrobisz a teraz nogi sie go nie słuchaja to prawda jest taka ze mozliwosci ktorymi dysponowal zostały delikatnie mowiąc ograniczone zeby nie powiedziec stan faktyczny całkowicie zblokowane dla takiego człowieka to załamka! ale z chałupki trzeba wychodzic bo muł mieszkasz na parterze to masz łatwo i odstaw wóde jebie sie w głowie od tego świństwa a kawy prawdziwi mężczyźni nie piją bo im nie potrzebna zółte zęby też a energia wrodzona jest o wiele kożystniejsza:) (oczywiscie pomijajac koniecznosc picia jej z przyczyn zdrowotnych)