<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Samodzielność
Moderator: Moderatorzy
Samodzielność
Jestem ciekawa czy wielu z was tetraplegików ,odwiedzających to forum jest całkowicie samodzielnych?Ja niestety do samodzielnych nie należę.Często myślę,że to z mojej winy.Pozdrawiam.
A ja jestem samodzielna a jestem tetraplegiczką (c5-c6). Zrobie wszystko kolo siebie i w domku. No w domu to prawie wszystko - nie powiesze firanek i nie umyje okien ale to akurat moze zrobic moj facet.
Kiedyś prawie nic nie umiałam. Jeden wyjazd do Spały na obóz aktywnej rehabilitacji organizowany przez FAR odmienił mnie całkowicie. Zobaczyłam w jaki sposób inni wszystko sami robią, uwierzyłam że ja tez mogę i z m-ca na m-c byłam co raz sprawniejsza. Dziś po kilku latach od obozu a po 8 latach od wypadku mogę z ręką na sercu powiedzieć że mi się udało - jestem samodzielna.
Znam wielu "wózkowiczów" i prawie każdy jest samodzielny. Niekiedy tetra jest w tym lepszy od para. Czasem wyuczenie pewnej czynnosci trwa krótko a czasem wyjatko długo i z wielkim trudem. Ale za to jak satysfakcja jak się już to zrobi bez problemu.
Każy z Was - tetraplegicy- moze w pełni uniezależnić sie od pomocy osób trzecich tylko trzeba trochę wiary w siebie i samozaparcia w dążeniu do celu. Sporą przeszkodą tutaj bardzo często są nadopiekuńczy rodzice. To oni wszystko za was zrobią , pomogą - tylko po co? Mnie bardzo denerwowała sytuacja że wszystko robiła przy mnie i za mnie mama. Zaparłam się w sobie i udowodnilam im a przede wszystkim sobie że tetra też potrafi.
Głowa do góry i do roboty.
Kiedyś prawie nic nie umiałam. Jeden wyjazd do Spały na obóz aktywnej rehabilitacji organizowany przez FAR odmienił mnie całkowicie. Zobaczyłam w jaki sposób inni wszystko sami robią, uwierzyłam że ja tez mogę i z m-ca na m-c byłam co raz sprawniejsza. Dziś po kilku latach od obozu a po 8 latach od wypadku mogę z ręką na sercu powiedzieć że mi się udało - jestem samodzielna.
Znam wielu "wózkowiczów" i prawie każdy jest samodzielny. Niekiedy tetra jest w tym lepszy od para. Czasem wyuczenie pewnej czynnosci trwa krótko a czasem wyjatko długo i z wielkim trudem. Ale za to jak satysfakcja jak się już to zrobi bez problemu.
Każy z Was - tetraplegicy- moze w pełni uniezależnić sie od pomocy osób trzecich tylko trzeba trochę wiary w siebie i samozaparcia w dążeniu do celu. Sporą przeszkodą tutaj bardzo często są nadopiekuńczy rodzice. To oni wszystko za was zrobią , pomogą - tylko po co? Mnie bardzo denerwowała sytuacja że wszystko robiła przy mnie i za mnie mama. Zaparłam się w sobie i udowodnilam im a przede wszystkim sobie że tetra też potrafi.
Głowa do góry i do roboty.
Samodzielność- to bardzo szerokie pojęcie.
Jakby tak rzucić współczesnego mieszczucha w amazońską dżunglę to pewnikiem dość szybko go coś zje. Podobnie z mieszkańcem tejże dżungli, mógłby nie przejść przez ulicę....
Nikt nie jest w 100% samodzielny.
Zresztą mnie irytuje pokazywanie niepełnosprawnych w kategoriach supermana lub ofiary...
Jakby tak rzucić współczesnego mieszczucha w amazońską dżunglę to pewnikiem dość szybko go coś zje. Podobnie z mieszkańcem tejże dżungli, mógłby nie przejść przez ulicę....
Nikt nie jest w 100% samodzielny.
Zresztą mnie irytuje pokazywanie niepełnosprawnych w kategoriach supermana lub ofiary...
...Doświadczenie to to co zdobywamy po fakcie, a czego potrzebujemy przed jego wyst?pieniem....
MaY samodzielność o której tutaj wspominamy to poradzenie sobie samemu bez pomocy osób trzecich w zwykłych czynnościach życia codziennego. Samodzielność to samemu wstanie i położenie się na łóżku, samemu ubranie i rozebranie się, umycie sie, ugotowanie obiadu, pranie, sprzątanie, robienie zakupów (w dostosowanym sklepie),wyjscie na spacer itp. Bardzo szybko tetrapelgik sprawdzi to czy jest samodzielny gdy zostanie sam w domu na parę dni. Wtedy wiadomo co umie a co nie.
MaY samodzielność to nie przeżycie za wszelką cenę w ekstremalnych warunkach jakich jest dżungla która tutaj dajesz za przykład. W dżunglii mało kto przezyje a już tetraplegik na wóżku to ma dżunglę na ulicy. A w takiej "dżunglii" to sobie dobrze tetraplegik radzi. No może nie kazdy ale dlatego ze jeszcze dużo nauki przed nim.
[ Dodano po 2 min. ]
A jeszcze jedno. Zgadzam się z tobą - nikt nie jest w 100% samodzielny ale to nie znaczy że jest ofiarą. Nie spotkałam się z pokazywaniem tetraplegików według kategorii supermen - ofiara.
MaY samodzielność to nie przeżycie za wszelką cenę w ekstremalnych warunkach jakich jest dżungla która tutaj dajesz za przykład. W dżunglii mało kto przezyje a już tetraplegik na wóżku to ma dżunglę na ulicy. A w takiej "dżunglii" to sobie dobrze tetraplegik radzi. No może nie kazdy ale dlatego ze jeszcze dużo nauki przed nim.
[ Dodano po 2 min. ]
A jeszcze jedno. Zgadzam się z tobą - nikt nie jest w 100% samodzielny ale to nie znaczy że jest ofiarą. Nie spotkałam się z pokazywaniem tetraplegików według kategorii supermen - ofiara.
Samodzielni i nie w pełni samodzielni nie znaczy lepsi i gorsi. Na szczęście. Samodzielność w czynnościach dnia codziennego jest cenna, ale nie jest - moim zdaniem - wartościująca. Nie do końca też mozna ją rozpatrywać w kategorii winy (bo ktoś nie wyćwiczył czynności codziennych) i zasługi (bo ktoś się starał być samodzielny, ciężko na to pracował i osiągnął cel, może teraz, dajmy na to, zostać sam kilka dni w domu i sobie poradzi). Czasem po prostu się nie da.
Jeśli samodzielności zdobyć sie nie da i po prostu trzeba korzystać z pomocy cudzych rąk, można chyba mimo wszystko zachować niezależność (przejawiającą się w możliwości podejmowania decyzji, w możliwości samostanowienia, w pragnieniu, aby cudze ręce robiły tak jak ja bym zrobił, a nie po swojemu). Ta sztuka imponuje mi najbardziej i absolutnie niezmiennie.
Jeśli samodzielności zdobyć sie nie da i po prostu trzeba korzystać z pomocy cudzych rąk, można chyba mimo wszystko zachować niezależność (przejawiającą się w możliwości podejmowania decyzji, w możliwości samostanowienia, w pragnieniu, aby cudze ręce robiły tak jak ja bym zrobił, a nie po swojemu). Ta sztuka imponuje mi najbardziej i absolutnie niezmiennie.
Tutaj masz racje. Nie ma dla mnie znaczenia czy ktoś jest samodzielny czy też musi korzystać z pomocy osób trzecich. Po prostu nie każdy jest w stanie wszystko sam zrobić. Poprosić o pomoc to nie wstyd.agniecha pisze:Samodzielni i nie w pełni samodzielni nie znaczy lepsi i gorsi. Na szczęście. Samodzielność w czynnościach dnia codziennego jest cenna, ale nie jest - moim zdaniem - wartościująca. Nie do końca też mozna ją rozpatrywać w kategorii winy (bo ktoś nie wyćwiczył czynności codziennych) i zasługi (bo ktoś się starał być samodzielny, ciężko na to pracował i osiągnął cel, może teraz, dajmy na to, zostać sam kilka dni w domu i sobie poradzi). Czasem po prostu się nie da.
Tutaj się z tobą nie zgodzę. Nie wyobrazam sobie całe życie prosić kogoś żeby wszystko za mnie robił, i mówić mu zeby zrobil to tak nie nie po swojemu. Jak już wspomniałam byłam w stanie kiepskim, nie moglam /nie umialam nic koło siebie zrobić. Zawsze jednak był ktoś kto to za mnie zrobił. Takie wysługiwanie się czyimiś rękoma bylo z czasem wygodne a czasem irytujące. Wściekałam się na siebie kiedy musiałam prosić się zeby mnie ktoś posadził, położył, umył, ubrał itp. Ta bezradność mnie dobijała ale wychodzilam z założenia ze skoro jestem tetra to nie jestem w stanie się nauczyć czegokolwiek zrobić. Nic bardziej mylnego. Pojechałam na obóz , zobaczyłam jak inni wszystko sami robią a ja muszę czekać aż ktoś z obsługi chodzącej mi pomoże np położyc się do łózka. Było mi wstyd że nie robię tego sama. Zaparłam się i się nauczyłam. Trwało to troche czasu ale warto było powalczyć.agniecha pisze:Jeśli samodzielności zdobyć sie nie da i po prostu trzeba korzystać z pomocy cudzych rąk, można chyba mimo wszystko zachować niezależność (przejawiającą się w możliwości podejmowania decyzji, w możliwości samostanowienia, w pragnieniu, aby cudze ręce robiły tak jak ja bym zrobił, a nie po swojemu). Ta sztuka imponuje mi najbardziej i absolutnie niezmiennie.
Ja nikogo nie neguje za to że nie jest samodzielny. Mówię tylko że wszystkiego można się nauczyć. Czasem warto uwierzyć w siebie i swoje możliwości.
Nie mogę się z tym zgodzić. Wszystko zależy od wysokości złamania i od porażenia, jakie w wyniku tego złamania nastąpiło. Niektórzy tetraplegicy nigdy nie będą w stanie samodzielnie zjeść posiłku chyba, że nastąpi jakiś przełom w medycynie. Nie można od tych ludzi wymagać by próbowali się samodzielnie ubrać itp. bo to jest niemożliwe.marcia pisze:Każy z Was - tetraplegicy- moze w pełni uniezależnić sie od pomocy osób trzecich tylko trzeba trochę wiary w siebie i samozaparcia w dążeniu do celu.
Prawdą jest jednak, że bez względu na wysokość porażenia zawsze trzeba dążyć do tego by osiągnąć jak największą sprawność. Niestety wielu z nas doskonale potrafi się ukryć pod swoją niepełnosprawnością skutecznie wmawiając najbliższym a co najgorsze sobie, że nie potrafią danej rzeczy zrobić. Nie mogę zrozumieć takich ludzi i już nawet tego nie próbuję. Dla mnie priorytetem było osiągnięcie jak największej niezależności w życiu codziennym od osób trzecich i to mi się udało. Doskonale sobie jednak zdaję sprawę ze stać mnie na wiele więcej, ale w tej chwili sytuacja życiowa nie wymaga tego ode mnie. A moje lenistwo skutecznie tłumi zapały do nadmiernego wysiłku Wiem że gdy będę musiał to nauczę się nawet firanki wieszać Potrafimy naprawdę wiele, tylko nie wierzymy w to, lub brak nam wytrwałości w dążeniu do celu.
Kiedyś znałem tetraplegika, który twierdził, że sam nie jest w stanie zrobić nic. To był palacz podobnie zresztą jak ja, a zaskoczyło mnie to jak świetnie odpala papierosy zapałkami. Ja mimo tego, że praktycznie jestem samodzielny, to zapałkami mogę sobie tylko w zębach podłubać. Powiedział mi, że bardzo chciał moc sam sobie odpalać papierosa i dlatego się nauczył. Pewnie to nienajlepszy przykład, ale uważam iż doskonale pokazuje że można naprawdę dużo jeżeli bardzo bardzo się tego chce. Zawsze można zrobić coś by było jeszcze lepiej.
Pozdrawiam serdecznie
Tetr
Tutaj to akurat się z Tobą zgodzę, nie jest to zbyt szczęśliwy przykład, tym bardzej, że tetra mają porażone mięśni międzyżebrowe i palenie nie wpływa na nich korzystnie .Zresztą każdy jest kowalem własnego życia i właściwie chyba każdy wie co jest dla niego dobre.Tetr pisze:Kiedyś znałem tetraplegika, który twierdził, że sam nie jest w stanie zrobić nic. To był palacz podobnie zresztą jak ja, a zaskoczyło mnie to jak świetnie odpala papierosy zapałkami. Ja mimo tego, że praktycznie jestem samodzielny, to zapałkami mogę sobie tylko w zębach podłubać. Powiedział mi, że bardzo chciał moc sam sobie odpalać papierosa i dlatego się nauczył. Pewnie to nienajlepszy przykład
Tetr ma rację , każdy jest samodzielny w miarę swoich mozliwości. Myślę, że trafne było by tu powiedzenie, potrzeba jest matką wynalazku. Jeśli tetraplegik coś sobie postanowi, to na pewno tego dopnie. A swoja drogą to straszne z Was "uparciuchy" .
To faktycznie nie najlepszy przykład ale za to bardzo obrazowyTetr pisze:Kiedyś znałem tetraplegika, który twierdził, że sam nie jest w stanie zrobić nic. To był palacz podobnie zresztą jak ja, a zaskoczyło mnie to jak świetnie odpala papierosy zapałkami. Ja mimo tego, że praktycznie jestem samodzielny, to zapałkami mogę sobie tylko w zębach podłubać. Powiedział mi, że bardzo chciał moc sam sobie odpalać papierosa i dlatego się nauczył. Pewnie to nienajlepszy przykład
Z powodu ograniczeń ciała spowodowanych wysokością urazu większość tetra nie jest wstanie się usamodzielnić i uniezależnić od osób trzecich. Więc moim zdaniem te słowa Agusi powinny być mottem tetrusów. Jednym zdaniem, nie sama rehabilitacja usprawnia ludzi ale i technika ma kolosalny wpływ na samodzielność. Prosty przykład:agusia pisze: potrzeba jest matką wynalazku
mam wiotkie dłonie (i w życiu pewnie nie zacisne ich w pięść:( ) więc i nie utrzymam sztućców ale po odpowiednich ich przeróbkach posługuję się nimi jak zdrowy człowiek.
agusia pisze:Tutaj to akurat się z Tobą zgodzę, nie jest to zbyt szczęśliwy przykład, tym bardzej, że tetra mają porażone mięśni międzyżebrowe i palenie nie wpływa na nich korzystnie .Zresztą każdy jest kowalem własnego życia i właściwie chyba każdy wie co jest dla niego dobre.
Agusia dziękuję za wykład na temat porażonych mięsni, ale nie o to mi chodziło. Ten człowiek bardzo chciał palić i bardzo chciał móc robić to samodzielnie. Gdyby tak samo mocno zależało mu na samodzielnym jedzeniu to jestem pewny, że potrafiłby to zrobić. Ten przykład nie miał zachęcać do palenia tylko pokazać, że jeśli czegoś bardzo się chce i uparcie do tego dąży to jest to wykonalne.
Pozdrawiam