<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
dosc ze inwalida to teraz bez oka
Moderator: Moderatorzy
- makaveli00
- gawędziarz
- Posty: 79
- Rejestracja: 17 lis 2006, 15:30
- Lokalizacja: z Kątowni
Re: dosc ze inwalida to teraz bez oka
To nie pech, to już klątwa
- makaveli00
- gawędziarz
- Posty: 79
- Rejestracja: 17 lis 2006, 15:30
- Lokalizacja: z Kątowni
a tak mi sie nasunelo, ze ludzie pokladaja w nim nadzieje i ze on poprzez nasze krzywdy ma nas wzmocnic, a wydaje mi sie, ze juz wyjatkowo ma zycie trudne osobnik na wozku elektrycznym a tu bach kolejne kalectwo - brak oka i wizualnie to szpeci i na zdrowiu mu sie odbije, dlatego masz racje bog nie ma nic do tego, bo go nie ma, ale gdyby ktos zaczal gadac, ze bog da mu sile na przetrwanie tego nieszczescia...to tak mi sie nasunelo..po prostumax pisze:A co tu do rzeczy ma Bóg ......
Wszystko co złego nam się przydarza to wina Boga lub brak Boga takie jest twoje zdanie .ok niech i tak będzie (twoja sprawa )ale pamiętaj że są tu ludzie na tym forum co nie zwalają wszystko na boga .Za większość przypadków nieszczęśliwych ludzie są sami sobie winni .A tak na marginesie trudno jest zrozumieć Boga i jego dopuszczeń losu ,bez wiary w niego samego ,po prostu życie .Ja w jednym roku straciłem nogę ,Matkę jedyną opiekunkę i nie uważam że winny za to jest Bóg .Moja wiara w Boga nie jest na zasadzie nadziei że będzie mi błogosławił .Jego myśli nie są naszymi myślami a jego drogi nie są naszymi drogami .Trudno Ci to zrozumieć dlatego że nie wierzysz w Boga i sens cierpienia .Takie jest moje zdanie .
np: zbawienie pod warunkiem że swoje cierpienie ofiarujesz Bogu lub za kogoś ......ale Ty i tak w to nie wierzysz......... a jeśli byś się mnie zapytał jakie wielkie ,znaczenie ma cierpienie, to tego prócz boga nikt nie wie .ale musi być ogromnie wielkie skoro swego syna wydał na mękę za nas by nam otworzyć bramy niebios .Głębszy sens cierpienia jest przed nami zakryty ,a reszta jest kwestia wiary ...albo się ją ma albo nie
nie bede sie licytowac i wymieniac swoich nieszczesc, mimo iz zdecydowanie jak bylby wybor, wole TWOJE nieszczescia no ale tak serio, nigdy nie mam zamiaru winic boga o to co mnie spotkalo, to chyba raczej taki los, jedni maja wszystko drudzy nic a jeszcze inni po srodku, nie uwazam, ze mam najgorzej, szczescie mnie tez nie opuszcza i to tez zaluga losu, zwyklego losu. szanuje twoja wiare i przepraszam, jesli cie urazilo moje myslenie, wybacz.max pisze:Wszystko co złego nam się przydarza to wina Boga lub brak Boga takie jest twoje zdanie .ok niech i tak będzie (twoja sprawa )ale pamiętaj że są tu ludzie na tym forum co nie zwalają wszystko na boga .Za większość przypadków nieszczęśliwych ludzie są sami sobie winni .A tak na marginesie trudno jest zrozumieć Boga i jego dopuszczeń losu ,bez wiary w niego samego ,po prostu życie .Ja w jednym roku straciłem nogę ,Matkę jedyną opiekunkę i nie uważam że winny za to jest Bóg .Moja wiara w Boga nie jest na zasadzie nadziei że będzie mi błogosławił .Jego myśli nie są naszymi myślami a jego drogi nie są naszymi drogami .Trudno Ci to zrozumieć dlatego że nie wierzysz w Boga i sens cierpienia .Takie jest moje zdanie .
nikogo nie obwiniam o to co mu sie stalo a juz na pewno nie boga.
Nie no coś Ty ,nie uraziłeś mnie wszystko jest Ok ,w końcu po to jest forum by każdy mógł się wypowiedzieć i przedstawić swoje zdanie .Fakt czasami mnie drażni że ludzie za swoje nieszczęścia obwiniają Boga--- zamiast do niego się zwrócić i poprosić o siły by to ziemskie bytowanie było w miarę znośne .W moim przypadku wiara daje mi siły jestem c4 c5 ---16 lat w wyrku (odpukać ) nie wiem co to jest depresja ...pozdrawiam...
gratuluje zatem max, moze jestes zwyczajnie silniejszy ode mnie
u mnie po wypadku wiara byla bardzo mocna, w 2006 sie skonczyla. 15 lat na wozku. ale wiara raczej nie znikla przez wozek, traktuje go jako ..przypadek...raczej inne rzeczy.
ciesze sie ze nie poczules sie urazony, nie mam nic do ludzi wierzacych, ale tez bylo by mi milo jakby przestali mnie gnoic za to ze jestem niewierząca osoba. a czesto tak się niestety zdarza, szczegolnie w rodzinie. jak to? jak mozna? jak mozesz? i takie tam...
zdrowia zycze i podziwiam zapal do zycia
u mnie po wypadku wiara byla bardzo mocna, w 2006 sie skonczyla. 15 lat na wozku. ale wiara raczej nie znikla przez wozek, traktuje go jako ..przypadek...raczej inne rzeczy.
ciesze sie ze nie poczules sie urazony, nie mam nic do ludzi wierzacych, ale tez bylo by mi milo jakby przestali mnie gnoic za to ze jestem niewierząca osoba. a czesto tak się niestety zdarza, szczegolnie w rodzinie. jak to? jak mozna? jak mozesz? i takie tam...
zdrowia zycze i podziwiam zapal do zycia