Tetraplegik

Samochód się przydaje jak pracuje. Przykładowo moja żona woli do pracy jeździć tramwajem bo jest szybciej. Poza tym nie musi martwic się gdzie zaparkuje, a o miejsce na parkingu nie chce prosić prezesa. Ja przed pracą odwożę dziecko do dziadków, a potem odbieram więc muszę mieć auto. Sąsiadów dzieci są już w pobliskim przedszkolu więc tez nie mają samochodu. Jak potrzebują gdzieś iść biorą taksówkę, albo samochód z którejś wypożyczalni aleo.com/pl/firmy/logistyka-spedycja-transport . Nowy samochód traci bardzo szybko na wartości. Jak się policzy to wyjdzie co najmniej 1000 zł. miesięcznie przez pierwsze trzy lata. Do tego koszty pożyczki, ubezpieczenie, przeglądy, parking, akcesoria i drobne naprawy. Okaże się że jedna pensja idzie na utrzymanie samochodu. Tego nie wyjeździ się nawet taksówkami.

Ja uważam że jeżeli korzysta się z dobrej firmy to tak. A jeśli szukasz sprawdzonej oferty pożyczkowej, sprawdź, co ma do zaoferowania nowa firma ratalska.pl. Udziela ona pożyczek pozabankowych na korzystnych warunkach. Całe zobowiązanie można rozłożyć nawet na 24 wygodne i niewysokie raty. Złóż wniosek, poczekaj na decyzję pożyczkową i przekonaj się, jak szybko będziesz cieszyć się dodatkową gotówką. Pieniądze trafią na Twoje konto nawet następnego dnia.

po pierwsze ustal ile potrzebujesz po drugie ustal gdzie bedzie najtaniej po trzecie porownaj oferte kredytu samochodowego w banku kontra oferte kredytu gotówkowego sprawdz co bedzie bardziej korzystne.
Ale jak mozesz poczekać i uzbierać brakująca kwotę to będzie najlepsze rozwiazanie
ewentualnie rozejżyj sie za starszym modelem odłuz jeszcze 3-4 tys zna modernizacje i naprawy i jezdzisz bez kredytów i tym podobnych zbednych zobowiązań.

Duzo zalezy od tego na jakich warunkach.

Każdy musi rozważyć swoją sytuację indywidulanie. Wziąć pod uwagę swoje potrzeby, dochody, itp. Dla jednego będzie to dobre rozwiązanie, a dla innego nie.

rysiekk30 pisze: ↑21 lut 2020, 12:52 Każdy musi rozważyć swoją sytuację indywidulanie. Wziąć pod uwagę swoje potrzeby, dochody, itp. Dla jednego będzie to dobre rozwiązanie, a dla innego nie.

Dokładnie tak. Dodam tylko, że te potrzeby to może być czasem przymus np. nie masz ani czym ani jak dojeżdżać na rehabilitacje, prowadzisz działalność gospodarczą i bez samochodu nie ma ona racji bytu czyli w tym przypadku samochód jest narzędziem pracy itp. Stanowczo odradzam kredyty pozabankowe. Szczególnie patrz na RRSO - roczna, rzeczywista stopa oprocentowania. Ale tu też są przekręty. Podają np. RRSO - 0% ale kredyt jest czymś uwarunkowany i powiązany z inną firmą a tam zapłacisz z nawiązką. Przekrętów raczej nie mają banki. Jeśli ktoś mami niską ratą, ale małym druczkiem podaje RRSO - 222% to bez obliczeń wiadomo, że to jest kredyt prawie dożywotni (powszechny śmiech na sali). Ja przez całe swoje życie byłem właścicielem 18 samochodów, z czego 12 było na bankowy kredyt lub lizing.

Co do leasingu, to chyba warto się nad tym zastanowić tylko przy zakupie na firmę, choć ja jakoś bardziej jestem zwolennikiem kredytu niż leasingu. Przy leasingu właścicielem stajesz się dopiero na koniec po wykupie, a może to rodzić pewne komplikacje prawne.

U nas tak często przepisy się zmieniają, że sprawdzać co się bardziej opłaca kredyt czy leasing trzeba tuż przed zakupem. U mnie sprawdza to księgowa. I prawie co roku było inaczej. Przy prowadzeniu firmy leasing czasami (nie zawsze) wychodzi lepiej bo całe raty można wpisać w koszty firmy, a przy kredycie tylko amortyzację. Żadne komplikacje prawne z tytułu leasingu mi się nie przydarzyły, ale wykluczyć nie można. Przy statusie firmy jako "jednoosobowa działalność gospodarcza" i tak samochód firmowy jest rejestrowany na nazwisko i imię właściciela firmy, choć jest dopisek, że właścicielem jest bank.

Tak, na pewno trzeba być na bieżąco z przepisami przed decyzją o zakupie. Leasing jest dobry, jeśli nie przytrafią się jakieś nienormalne okoliczności typu upadłość firmy leasingowej, albo np. wypadek. Płacisz raty przez kilka lat, masz wypadek, auto do kasacji, pozostało ci kilka rat do wykupu i właściwie nic nie masz, nie jesteś właścicielem. Płaciłeś przez lata, a zostajesz na lodzie.