jak się wymigac od rodzinnych świąt?

Tu można pisać na każdy temat.

Moderator: Moderatorzy

smutek

jak się wymigac od rodzinnych świąt?

Post autor: smutek »

Bo ja bym najchętniej.. zwiewal gdzie pieprz rosnie, gdybym mógl. to gapienie się na mnie wszytskich, ta litość w oczach, to że jestem pocieszeniem dla wielu depresjonistow wiecznie użalających sie nad sobą ( dzialam na nich jak lekarstwo - na zasadzie porownania z tym co ma gorzej). No ale rodzicie umyślili, że z pewnością to czego potrzebuję to wlaśnie świeta spędzone z rodziną, którą spraszają do nas do domu. Jak powiedziec ze nie mam na to ochoty, że to dla mnie bardzo cieżkie przeżycie? Nigdy nie mialem zbyt dobrego kontaktu z moją dalszą rodziną, ludzie zazdrościli mi wszystkiego, studiow, perspektyw itp, bo sami niewiele w życiu osiagnęli, a teraz... juz widzę tę falszywa litość w ich oczach.
Do rodzicow nic nie dociera, można grochem o ścianę rzucać, oni WIEDZą że ja chce wspolnych świat ( ba, i Sylwestra) i że mi to dobrze zrobi. Najgorsze ze sam nie wyjdę z domu, sam nie zrobię tak naprawdę nic.
Moze znacie jakieś argumenty, coś co podziala bo ja mam dośc :szubienica:
mariola rudakowska

Post autor: mariola rudakowska »

:roll: ja mam podobnie a co najgorsze to ta rodzina to brat rodzony matki,i jego szurnieta zona zwana dalej moja ciocia.zazdroszcza nam wszystkiego.nawet tych moich marnych kilkuset zlotych renty. :cry: smutku nic ci nie poradze ja tez nie moge wyjsc z domu jak mam ich wizyty w naszym domu.sama niewiem czy ci pomoglam ale wiedz ze z tego typu problemem sam nie jestes na pewno :wink:
Peteterek

Post autor: Peteterek »

Macie chyba problem z akceptacja wlasnej niepelnosprawnosci temu odbieracie wszystkich jakby sie litowali...
mariola rudakowska

Post autor: mariola rudakowska »

:( nie.poprostu mowimy jakie jest nasze zycie a jezeli ci sie to nie podoba to idz na jakies rozrywkowe forum :|
Plankton

Post autor: Plankton »

racja bycie z rodziną na siłe w ten dzień to musi być koszmar. Niestety musisz przez to przebrnąć, przecież nie wyjdziesz sobie na dwór, albo na balkon.
Dla pociechy powiem Ci, że jak się sprężysz i dojdziesz do własnego mieszkania, te koszmary się skończą - ja tak miałam 5, 6 lat po wypadku, wieczne uwagi, dziwaczna litość etc, a sukcesy raczej odbierane były jako...."no tak..bo ona na wózku, to jej dali". Nie wierzyłam w to szczęście, że będę mieć własną chatę z dala od domu i tych..uwag.
Pozazdrościć tym, co mają normalne rodziny, a tym co nie mają nie ma też co współczuć, bo przecież na tym życie się nie kończy.
Nie wierzę w boga, nie odchodzę świąt, a żyję i mam się naprawdę całkiem dobrze. Głowa do góry :) CZas pomoże przetrwać to wszystko co najgorsze...
maja1

Post autor: maja1 »

:D bardzo fajnie to napisalas,bo duzo w tym racji.u mnie jest tak ze zonie mego wuja wydaje sie ze niepelnosprawni wszystko maja za darmo ze wszystko wszyscy daja nam ot tak bo chcemy...ech brak slow
Peteterek

Post autor: Peteterek »

Widze ze nie wina tu Swiat lecz ludzi z którymi je spedzamy... Tez nie jestem wierzacy lecz do wspulnej kolacji fajnie jest usiadz a dalszej rodzinie jak sie zachce docinac ze ktos mi cos dal czy jak to mi nie jest ciezko to sie to nie oplaci bo uslyszy kilka cietych ripost... Nie dajcie sobie wejsc rodzinie na glowe kontrujcie kazdy glupi tekst co wam sie nie spodoba, osobiscie to zastosowalem dawno temu i mam teras swiety spokoj :)
Gość

Post autor: Gość »

Peterek napisales ze jak dojdzie juz do wlasnego mM, tylko najpierw trzeba miec nie dosc ze na to kase to jeszcze mozliwosci mieszkania samemu, czego ja nigdy nie osiagne bo zycie w lozku bym spedzila.
mariola rudakowska

Post autor: mariola rudakowska »

:( ja mieszkam niestety z rodzicami po pierwsze dlatego poniewaz sama nie dalabym rady finansowo a po 2 dlatego poniewaz sama nie dalabym sobie rady...fizycznie.rodzice sa dla mnie jesdnak duza pomoca. :roll: na mieszkanie samotnie mnie nigdy chyba stac nie bedzie :(
Gość

Post autor: Gość »

mariola rudakowska pisze::( ja mieszkam niestety z rodzicami po pierwsze dlatego poniewaz sama nie dalabym rady finansowo a po 2 dlatego poniewaz sama nie dalabym sobie rady...fizycznie.rodzice sa dla mnie jesdnak duza pomoca. :roll: na mieszkanie samotnie mnie nigdy chyba stac nie bedzie :(
no ale piszesz, że rodzice są dl aCiebie pomocą, to wspaniałe! Doceń to, moi rodzice zabierali mi 5 lat rentę, zabrali odszkodowanie i mówili mi, że przecież mam co jeść. Dlatego nie widzę sensu mieszkania z nimi. Było mi ciężko i jest jak diabli, nikt mi nie pomógł, zapracowałam sobie, pomyślałam, że zgniję z nimi z takimi toksynami.
Nie za bardzo mnie stać na ten kredyt co miesiąc 1000zł i nie ma że boli.
Wszystkiego sobie odmawiam, nigdzie nie jeżdżę, nie podróżuję, ale mam swoje m2 i spłacać je będę do śmierci. Coś za coś.
Nie ukrywam jednak, że mam męża, ale znamy się od dawna, 4 lata po wypadku go poznałam i to on mnie nauczył jak się szanować i nie dawać sie okradać własnej rodzinie.

Trzeba bardzo mocno chcieć, napradę bardzo mocno. A to już wiele. Przynajmniej w moim przypadku.
mariola rudakowska

Post autor: mariola rudakowska »

:cry: latwiej jest jak 2 rodzicow pracuje.u mnie jest inaczej.mama dopiero stara sie o jakas emeryture rente cokolwiek.daje kase bo niestety nie starcza nam.ojciec ma 1 grupe inwalidzka ze wzgledu na to ze jest po przeszczepie nerki...jest ciezko nawet jak daje im te pieniadze.ojciec dostaje drogie leki przeciw odrzutowe.kto nie ma podobnej sytuacji to tego nie pojmie :cry:
smutek
niemowa
Posty: 6
Rejestracja: 19 gru 2008, 21:19

Post autor: smutek »

Ech, u mnie sytuacja niby troche inna bo rodzice pomagaja jak moga, problem w ty ze nie umieja zrozumiec czego ja naprawde potrzebuje. Mysla ze ja tak naprawde czegos chce, tylko mi sie wydaje, nieotrzebnie tak sie zamykam, ze rodzina jest najwazniejsza itp, a to niekoniecznie prawda. Owszem ta najblizsza jak najbardziej, ale z dalsza nigdy nie mialem dobrego kontaktu i wcale mi go nie brakuje, raczej zawsze nam wszytskiego zazdroscili ( mimo ze nie bylo czego tak obiektywnie patrzac). To samo jesli chodzi o terapie, mamy malo pieniedzy ale na co jak na co, na bioenergoterapeutow musi starczyc, cholera :evil: jak ja mam im wytlumaczyc ze wiem lepiej co jest dla mnie dobre. Nie chodzi juz nawet o te swieta bo trudno, pozapraszani to musza juz przyjsc. Ale tak w ogole, przeciez musi byc jakis sposob zebym nadal byl pelnoprawnym obywatelem a nie osoba, za ktora sie podejmuje wszelkie decyzje.
tetrus
gaduła
Posty: 652
Rejestracja: 24 mar 2004, 13:34
Lokalizacja: N 52?15'00" E 15?31'42"
Kontakt:

Post autor: tetrus »

A nie mozecie poudawac,ze zle sie czujecie. Ciezko wam sie oddycha, brzuch boli, czy kluje cos w sercu. Kazac wezwac pogotowie i kilka dni spedzic w szpitalu. Prosta sprawa :)
Peteterek

Post autor: Peteterek »

Lecz czy to jest rozwiazanie tetrus? raczej ucieczka od problemu.
mariola rudakowska

Post autor: mariola rudakowska »

:P ech ja marzylam sobie kiedys ze tak zrobie.i omal tak sie nie stalo tego roku ale o miesiac za pozno :oops: a scislej rzecz miala sie tak;wykryto u mnie w kwietniu torbiel jajnika i czekalam na operacje az do 19czerwca.marzylam sobie ze pojde do szpitala 17 maja na dzien przed urodzinami corki brata ciotecznego.tak sie nie stalo ale ze wzgledu na moj wtedy zly stan zdrowia nie poszlismy nigdzie :D
ODPOWIEDZ