udarowcy

Dział dla osób opiekujących się lub żyjących z tetraplegikiem

Moderatorzy: agusia, Moderatorzy

A?ka

Post autor: A?ka »

cześć wszystkim.Dawno ni odzywałam się-przepraszam.jak wspominałam miałam bardzo ważny egzamin,który zajął mi mnóstwo czasu,nocy,energii i nerwów.ale jestem już po,cieszę się ze zdaniem i dzielę się tym z wami.Byłam też z moją rodzinką nad morzem i na działce.Teraz już jestem w domu i obiecuję zaglądać,no chyba,że wszyscy wyjechali.A co u mojego taty?W sumie bez zmian nie jest nic lepiej,ale z drugiej strony nie jest też nic gorzej.Nadal nie mówi tylko wydaje dżwięki,pomimo,że to już prawie póltora roku od udaru nadal próbujemy.Przychodzi rehabilitant prywatnie dwa razy w tygodniu i raz w tygodniu z przychodni logopedka.Nadal bywają dni,że jest okropny.Zaczyna stronić od ludzi gdy ktoś przychodzi to ucieka do kuchni i tam siedzi sam nie chce być z gośćmi,nawet siedzieć i słuchać gdy do niego mówią.
agrafka

udar

Post autor: agrafka »

mój brat jest po operacji tętniaka i udarze mózgu który po niej nastąpił, niestety stracił mowę i częściowo poczucie rzeczywistości. Nie chce się leczyć a każde wyjście z domu to udręka i kłótnie jedyna rzecz która mu sprawia przyjemność to jedzenie. Nie wiemy co robić jak go przekonać że bez fachowej pomocy nie wróci do prawdziwego życia :( ?
Awatar użytkownika
Anioł
papla
Posty: 152
Rejestracja: 12 cze 2006, 17:06
Lokalizacja: Krosno

Post autor: Anioł »

Agrafka skad jestescie???

Brat rozmawiał juz z psychologiem???
Anulka

Post autor: Anulka »

Witam przeczytałam wszystkie wasze posty. Mojego tatę dzisiaj zabrała karetka stwierdzono udar mózgu.Ehhh i nie jest za dobrze
Bako1

Odpowiedź-Anulka

Post autor: Bako1 »

Cześć!
Aniu najważniejsza jest wiara w to,że będzie dobrze.Wiem co piszę bo ja przed rokiem też byłem w bardzo trudnej sytuacji,ba wręcz beznadziejnej,ale dzięki Bogu udałło się i jeszcze mogłem przez kilka miesięcy pożyć z moim Aniołkiem.
A u Twego taty jaki jest ten udar(krwotoczny czy niedokrwienny)?Przy tym drugim jest myślę bardzo duża szansa na normalne życie-znowu źle piszę,ja to wiem,moja ciotka miala już ich aż 3,a jeszcze nawet do nie dawna pracowała w swoim zakładzie jako fryzjerka.Jeżeli chodzi o u.krwotoczny to krew zalewająca mózg wyrządzi szkody można powiedzieć w zupełności nie odwracalne-tylko minimalnie może się polepszyć,ale co najważniejsze trzeba się cieszyć z obecności taty przy swoim boku,m.in. ja juyż nie mam tego szczęścia.
Aniu postaraj się myśleć pozytywnie,chociaż wiem jakie to trudne.
W poniedziałek znowu odwiedzę tę stronę(w niedzielę nie mam dostępu do neta) i mam nadziję,że napiszesz coś więcej,a co najważniejsze życzę Tobie byś mogła pisać OPTYMISTYCZNIE.Powodzenia!!!
A?ka

Post autor: A?ka »

To prawda napisz oś więcej.Z tego na razie niewiele wiadomo.Pewnie teraz każdą chwilę spędzacie w szpitalu, ale gdy znajdziesz ochotę podzielić się z kimś i odrobinkę czasu to napisz.Ja zaglądam tu bardzo często choć nie piszę po prostu sprawdzam co słychać nowego i wychodzę.Mam neostradę na godzin i ni bardzo mam czas,by siedzieć i pisać,jak przejdę na stałą będzie lepiej,sae jeszcze parę miesięcy.Jestm wdzięczna wszystkim, którzy jednak piszą tu,ja mało ostatnio odzywam się choć sama zakładałam to. :oops:
Bako1

Post autor: Bako1 »

Cześć!
Alu, a jak Twój TATO?
A?ka

Post autor: A?ka »

No właśnie co u mojego taty?Było w miarę ok, nie mówił,ale czasami udawało nam się z nim porozumieć, kuśtykał sobie o kuli, a na spacer na wózku do......do poniedziałku.Miał 2 udar, doszła padaczka, cukrzyca i horror na nowo.Po 1,5 roku znowu na nowo nauka chodzenia, bo noga okropnie, nie umie nawet na niej stanąć wygina się.Jest w szpitalu, znowu cewnik, pampersy,ma wciąż biegunkę. Koszmar już mi się żyć odechciewa, szpital,dom,praca i w kółko.Od poniedziałku dziś zjadła dopiero obiad o 18 i nie mam siły na nic,A trzeba zająć się dzieckiem, ma 4 latka + obowiązki domowe itd wiecie o co chodzi i co i jak.Nie chcę się użalać nad sobą. Chętnie jdan przeczytam od was słowa zrozumienia i pocieszenia.
Bako1

ALU!

Post autor: Bako1 »

Ucieczka przed walką jest czymś najgorszym, co może się nam przytrafić. Jest o wiele gorsza od przegranej, ponieważ klęska zawsze może stać się dla nas źródłem doświadczenia i nauką, a ucieczka daje nam tylko jedną możliwość: głosić zwycięstwo naszego wroga.
Najważniejsze spotkania odbywają się w duszy, na długo przed tym, nim spotkają się ciała. Zwykle do takich spotkań dochodzi wówczas, gdy dotykamy dna, gdy mamy ochotę umrzeć i narodzić się ponownie.
P.Coelho Jedenaście minut




Alu,nie będę nic pisał, bo wiem, że słowa mało pomagają...Życzę powrotu do zdrowia,jakie by ono nie było dla Twojego TATY, dla Twojej całej rodziny siły i nadzei-uwierz mi, wiem co piszę.
Zawsze, gdy słyszę, że ktoś znajomy(ostatnio mój ksiądz z parafii) zachorował na tę straszną chorobę dostaję gęsiej skórki i zawsze współczuję. Także w tym momencie uzmysławiam sobie jakie miałem szczęście w nieszczęściu, że mój ANIO√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£EK żył z nami jeszcze kilka miesięcy po pierwszym udarze...
Alu,Ty i Twoja rodzina jesteście napewnobardzo silni,doskonale wiemy dlaczego,poradzicie sobie! Przyszedł mi teraz do głowy wątek z nie dalekiej przeszłości(to odnośnie Twojej niechęci do życia-dobrze odczytaj mój przekaz): kobieta z okolicznej miejscowości, 28 lat, trójka
maluszków, mąż...niestety mąż-podobno ją bił...Pewnego wieczora położyła dzieci spać, a sama za sznurek i...I co dobrego zzrobiła???!!!!
Ja wiem, że łatwo osądzać, ale ja też miałem tatulka, bardzo się kochaliśmy(chyba wiesz o tym po moich wywodach, czasami bardzo osobistych), czasami też nie miałem siły z różnych powodów, ale wiesz co wtedy mnie przywoływało do porządku? Zachowanie mojego Skabeczka, zawsze wieczorem, gdy kładł się spać podchodził do mnie i mnie całował, szukał pojednania, przebaczał wszystko i sam prosił o przebaczenie, czuł się że jest dla nas ciężarem-my wszyscy dalibyśmy wszystko co mamy by tylko zdobyć ponownie taki ciężar...Jesteś dorosła, masz swoją rodzinę, dzieci musisz dawać im przykład jak mają sobie radzić w takich sytuacjach, oni też cierpią, ale muszą mieć gdzieś oparcie...A mama? Jej chyba najbardziej jest ciężko,więc nie przytłaczaj jej swoim zachowaniem...POSTARAJ SIę BYć SILNIEJSZĄ OD TEGO NIESZCZę√Ö≈°CI, OD TEJ CHOROBY I OD WSZYSTKICH S√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£ABO√Ö≈°CI, które dopadają.

Chciałem pomóc...współczuję Wam wszystkim, jeżeli zdenerwowałem Cię, napisałem coś nie tak to przyjmij moje przeprosiny.
A?ka

Post autor: A?ka »

Nie ma sprawy,czasami potrzeby jest człowiekowi przysłowiowy kopniak.Oczywiście to są też moje osobiste odczucia i wyżalenie się. Idę do taty i opowiadam mu,jestem wesoła,pełna życia,przy mamie tak samo.Tylko w domu już gorzej po całym dniu,ale..............na szczęście Pan Bóg daje nowy dzień,nowe siły,myśli,pomysły i co znowu trzeba wstać,lecieć z synkiem do przedszkola, potem biegiem do pracy, po pracy szybko do szpitala,potem dom i ...........padam,wtedy właśnie nie mam już na nic siły. Na szczęście jest już nadzieja,bo jest nie najgorzej w porównaniu do poprzedniego razu. Bł drugi udar, jest padaczka, cukrzyca,ale nie leży tylko tak jak przedtem.Umie nadal wydać głos, zjeść,może usiąść,a nawet z dwoma osobami idzie na malutki spacerek.Więc jest nadzieja,że może znowu nauczy się chodzić powoli o kuli chociaż do ubikacji.Niestety trzeba na to sporo czasu,ale mamy już pewne doświadczenia.Pozdrawiam i czekam na wieści od was.
Awatar użytkownika
Anioł
papla
Posty: 152
Rejestracja: 12 cze 2006, 17:06
Lokalizacja: Krosno

Post autor: Anioł »

Witajcie Kochani!!!

Alu dużo siły Ci życzę!!!!
Wierz?ca

Post autor: Wierz?ca »

KOCHAM TWOJĄ WOLę PANIE
Kocham Twoją wolę Panie, jeszcze bardziej drzazgi małe,
których przyjąć sercem nie potrafię.
Moje łzy na rzęsie przyjmij, ręce złożone złącz na zawsze,
niech życie moje wielbić Ciebie zacznie.

Znów wstaję i biegnę do Ciebie, kolana zdarte krwawią jeszcze.
Ach, Panie, płacze serce me, wszak ranić Twej miłości nie chcę (x 2)

Znajdź mnie Boże w nocy serca, w labiryncie myśli moich,
których nie mam siły związać w uśmiech.
Pomnij na nieufność moją, pomóż mi uprzątnąć wnętrze,
Czy już odpocząć możesz Panie we mnie?

Znów wstaję i biegnę do Ciebie, naciskam klamkę wszak z mej strony.
Ach, Panie, tak wierzyłem, że przyjdziesz i biło serce moje (x 2)

W niepewności mnie zostawiasz, potem nagle wznosisz serce,
aż na szczyt milczenia tajemnicy.
Potem nagle zbijasz z tropu i wyciskasz z serca wszystko,
jestem coraz słabszy lecz tak blisko.

Znów wstawać mi każesz Chryste, zlituj się, sił już braknie mi,
przecież kochasz swe stworzenia. Od nowa wdrapać się na szczyt? Zgoda!
Znów wstaję i biegnę do Ciebie, kolana zdarte krwawią jeszcze.
Ach, Panie, płacze serce me, wszak ranić Twej miłości nie chcę.
Gość

Post autor: Gość »

Witam!
Pierwsze to co przyszło mi do głowy, gdy zerknąłem na tę stronę to smutek i przede wszystkim wspomnienia...Smutek z dwoch powodow, ta stona, te forum jest dla mnie szczegolne-jedno wyplywa z drugiego-i jest mi przykro ze nikt juz tej strony nie odwiedza:( Traktuje to jako zakonczenie znajomosci po smierci nam bliskich osob.Szkoda!
Jutro jest bardzo trudny dla mnie dzien.Przed rokiem podczas rozmowy ze znajomym mowilem: bylem dzisiaj na cmentarzu z tata, jakie to szczescie ze nie u taty Jutro jade wlasnie do mojego ANIOLKA. Jaki zal jest w sercu, jaki smutek gdy kupuje sie znicze-znicze sa przeciez dla zmarlych, dla tych co juz oseszli, no wlasnie-dlatego kupuje je dla swojego TATULKA.
"[...]Jestem tu Trzymam na kolanach Twój kapelusz Stary, wyświechtany I zaraz złapię Cię za rękę A Ty upewiesz się, że mnie masz I jestem tu Niegrzeczny Z bałaganem w pokoju w głowie duszy Ale kochający Najmocniej na świecie I zawsze już będę ..."
Bako1

Post autor: Bako1 »

to ja napisalem jako Gość
A?ka

Post autor: A?ka »

Witam po długiej przerwie.Choć widzę,że nie jestem najgorsza,bo inni również coś rzadko tu piszą.Z mojej strony to niestety tylko zwykły brak czasu.Jestem u rodziców albo w pracy-a dają nam teraz tak do wiwatu,że nie ma na nic czasu ani chwili wolnej,jeszcze zostaje po pracy by coś dokończyć.Potem dom,rodzina i ....tak jak wszyscy,zawsze jest coś do roboty.Zaglądam do mojego taty i idąc tam zastanawiam się jaki będzie.Ma niestety różne dni.Bywa jest wesoły,uśmiechnięty,czasami coś go boli wtedy jest zły,nerwowy,są też dni smutne wtedy płacze,nie chce jeść,wstać z łózka,żyć mu się nie chce.Czasami ma takie przebłyski,wtedy rozumie,że jest chory,bije tą swoją chorą rękę,że jest do niczego i nie będzie już zdrowa.Stan jego na szczęście na gorsze raczej się nie zmienił.Nadal nie mówi w marcu to już będą 2 lata,powoli chodzi o kuli po domu i do toalety,ręka nie działa, głowa tak w miarę.Na szczęście nie było 3 udaru i ataku padaczki.Cukrzyca -poziom cukru obniżył się na tyle,że nie podajemy mu insuliny,ale codziennie badamy cukier.Często nietsty boli go ta noga,jest zimna.Mama rozgrzewa mu,kupiłam im ta\ki masażer wodny,moczy w tym,masuje,wkłada do buta elektrycznego.Lekarze nic nie chcą nam pomóc,bo już ma dosyć leków.My boimy się o słyszeliśmy o wielu przypadkach amputacji kończyny niedokrwinej,stąd już próbujemy coś działać póki nie jest za póóóźno.Musimy chyba znowu wezwać laryngologa,bo to ucho z tej sparaliżowanej strony coś mu dokucza,wciąż drapie,chlupie mu tam,pokazuje nam na nie.Jeszcze dermatolog by się przydał,bo ma takie zmiany skórne,nieraz drapie się aż do krwi,a maści nie pomagają.Niestety to wszystko prywatne wizyty do domu.Tak więc widać,że nie nudzimy się i spokojnie nie śpimy.Ale cieszymy się,że jest wciąż wśród nas.Pozdrawiam i oczekuję wieści od was.
ODPOWIEDZ