Co się czuje?

Tematy o których trudno rozmawiać.

Moderator: Moderatorzy

gosc1234

Co się czuje?

Post autor: gosc1234 »

Mam takie pytanie. mam nadzieje ze to nikogo nie obrazi w kazdym razie nie w takim zamiarze je zadaje :)
Co się czuje w momencie przerwania rdzenia? Czy to prawda że sztywnieją kończyny?
ror

Re: Co się czuje?

Post autor: ror »

Nic się nie dzieje pod tym względem. W momencie przerwania traci się czucie i tyle. Dzieje się w sferze psychicznej. Szok, strach, milion myśli i pytań...
gosciu

Re: Co się czuje?

Post autor: gosciu »

Nic sie nie czuje. 0 bolu i ogolnie nie wiadomo o co chodzi. No chyba, ze ktos przerwal juz sobie kiedys rdzen to moze to jakos inaczej odczuwac ;)
Awatar użytkownika
Rafi
gawędziarz
Posty: 58
Rejestracja: 18 lut 2012, 17:24

Re: Co się czuje?

Post autor: Rafi »

Nie jest fajnie w każdym razie...
piotr11
cicha woda
Posty: 41
Rejestracja: 11 lut 2013, 09:23

Re: Co się czuje?

Post autor: piotr11 »

nawet nie chce tego wiedziec a tym bardziej poczuc kiedys brrrr
kamon
niemowa
Posty: 5
Rejestracja: 21 lut 2013, 13:46

Re: Co się czuje?

Post autor: kamon »

nie wiem czy bedziecie chcieli na to odpowiedziec jesli nie zrozumiem... pomagaliscie sobie jakas terapia? opieka psychologa? to pomaga?
parast

Re: Co się czuje?

Post autor: parast »

Trzeba być twardym!
Awatar użytkownika
muppet
dozorca
Posty: 201
Rejestracja: 04 lip 2005, 10:53
Lokalizacja: Białystok

Re: Co się czuje?

Post autor: muppet »

kamon pisze:nie wiem czy bedziecie chcieli na to odpowiedziec jesli nie zrozumiem... pomagaliscie sobie jakas terapia? opieka psychologa? to pomaga?
Witam, każdy z nas jest inny a co za tym idzie jeden z nas potrzebuje pomocy inny nie. Niestety żyjemy w kraju, w którym gdy ktoś udaje się do psychologa zostaje mu przypięta stereotypowa łatka z tym, że nie jest normalny. Nie zastanawiaj się nawet chwili, jeżeli czujesz potrzebę pomocy idź po nią do specjalisty. Jest tu dostępny mój prywatny e-mail napisz chętnie porozmawiamy. Pozdrawiam
kamon
niemowa
Posty: 5
Rejestracja: 21 lut 2013, 13:46

Re: Co się czuje?

Post autor: kamon »

wazne jest dla mnie moje zdrowie psychiczne wiec sie nie zastanawiam musze tylko teraz znalezc kogos godnego uwagi bo to jednak nie to samo co dentysta czy dermatolog :)
Awatar użytkownika
muppet
dozorca
Posty: 201
Rejestracja: 04 lip 2005, 10:53
Lokalizacja: Białystok

Re: Co się czuje?

Post autor: muppet »

Tak, rozejrzyj się za kimś polecanym. Pozdrawiam. Wierzę, że uda Ci się wszystko poukładać.
Paula
niemowa
Posty: 2
Rejestracja: 11 kwie 2013, 14:10

Re: Co się czuje?

Post autor: Paula »

Troszke szokujące pytanie , nawet nie wiem jak o tym pomyslec
jozek
gawędziarz
Posty: 70
Rejestracja: 06 lis 2007, 16:37
Lokalizacja: zywiec

Re: Co się czuje?

Post autor: jozek »

gosc1234 pisze:Mam takie pytanie. mam nadzieje ze to nikogo nie obrazi w kazdym razie nie w takim zamiarze je zadaje :)
Co się czuje w momencie przerwania rdzenia? Czy to prawda że sztywnieją kończyny?
Witaj ja jak spadłem na głowę, to miałem ino w głowie błysk tak jak by cie piorun poraził.
A resztę ciała już w powietrzu nie czułem i mi się wydawało ze leci dalej, gdy resztkami rąk które czułem dotykałem się to tak jakbym obce ciało dotykał.
jestem jozek a podemną wózek napęd ręczny ale zmotoryzowany
Gość

Re: Co się czuje?

Post autor: Gość »

Dzień dobry.
Pracuję na oddziale krótkoterminowym rehabilitacyjnym. Niby wszystko ok, jednak w 99,7% są
to pacjenci starzy. I ich dotyczy nasza opieka. Geriatria i tylko geriatria(stawianie do pionu po wypadkach-w domu,
szacowanie ich możliwości rehabilitacyjnych, lub lokowanie ich w placówkach na stałe-gdy nie ma szans na poprawę)
Z racji tego, że jest to placówka prywatna(poza granicami kraju pracuję), to od czasu do czasu "strzelą"
numer i przyjmą nam na oddział "coś" odbiegającego od normy.
Tak też stało się i tym razem. Przyjęli na miesiąc chłopaka-bo musi się gdzieś "przechować"
podczas nieobecności lub też niedyspozycji(nie jestem do końca pewna) swoich stałych opiekunów w domu.
Chłopak ma obecnie 24 lata, uraz C6-spadł z balkonu z 9 metrów, na plecy, 1,5 roku temu.

Przepraszam za wyrażenie-chłopak jest świetnie "utrzymany", delikatna spastyka, dobrze rozciągnięty, zero uszkodzeń skóry,
ruchy ramion całkiem niezłe(sam je i rozwija np, kebaba zawiniętego w naleśnik, otwiera butelkę przy pomocy zębów ściskając ją w dłoniach, cienko z balansem gdy siedzi aby mu założyć t-shirt ale radzi sobie) ogólnie dzielny dzieciak. Korzysta z elektrycznego wózka. No i pali jak smok, ale tu się nie czepiam.

Przyznam szczerze,że to jest pierwszy mój przypadek. Nie miałam okazji zajmować się tak młodym człowiekiem, z takim problemem zdrowotnym.
Nie do zmotywowania aby wcześniej wstał i dał sobie chociażby zrobić ćwiczenia bierne mięśni nóg, nie do zmotywowania aby położył się wcześniej-to i nie będzie bąkał,że spać mu się chce rano z racji nocnego kwitnięcia.
I tak już upływa drugi tydzień, a ten kwitnie przed ekranem laptopa i chipsy zażera.
Kwestia jest taka,że w większości pracownikom to pasuje-bo nie musza dupy ruszać i pracować z pacjentem-mają luz. Nie motywują więc. Mnie to nie pasuje, bo zaczęłam już zauważać chociażby przebarwienia na piętach. I czy mu się to podobało czy-nie założyłam mu 2 wieczory temu specjalne nakładki na piety, aby nie doszło do zmian.
Napyskował mi,że co ja z niego robię, że to nie wygodne.
Wkurzyłam się nie na żarty i powiedziałam, żeby przestał się wydurniać,i robił coś abym całego go przypadkiem w gąbki nie ubrała, poza tym to ja mogę jego nogę wziąć i iść i nawet nie poczuje, co dopiero mały napiętnik.
I to był chyba pierwszy raz kiedy zamilknął i się uśmiechnął.
Zapytał czy pracuję jutro, niestety-powiedziałam-miałeś szansę, następna trafi się za dwa dni bo mam wolne.
Posmutniał i dodał :"bo ja już sam nie wiem o co mi chodzi"
Usiadłam koło niego, przytuliłam go(on dla mnie jak dzieciak, ja mam 42 lata)i opowiedział mi trochę.

Była impreza, wygłupy. Spadł. Potem szok, próby odwrócenia nieodwracalnego. Potem przyszło najgorsze-złość rodziców-nie ogarnęli tego za dobrze...i od roku mieszka z ciotką-siostrą jego ojca. W tym czasie rodzice się rozwiedli.
No kanał kompletny
A ja siedzę i czytam wszystko co możliwe, bo jak się okazuje to wcale tak dużo nie wiedziałam o tetraplegii.
Wasze forum jest kopalnią złota dla takich ignorantów jak ja.

Chcę małemu pomóc-bo mam serce po prawidłowej stronie, ale ręce mi opadają. Jego opór i niechęć jest tak ogromna do jakiegokolwiek ruchu,że szelki opadają.
Jedyne o co dba to o czas brania medycyny(chwali się to)
Wygrywam tym,że lubi rozmawiać, sprzeczać się-no więc kłócimy się na tematy religijne, polityczne i wszelkie społeczne.
Raz nawet rzuciłam w niego dla żartu-kulką z papieru-bo mi argumentów zabrakło.
Tylko tu się angażuje. Werbalnie.
Reszta ni cholery.
A do teraz siedzę i dumam co za idiota przysłał nam na taki oddział chłopaka.
Widać kasa wygrywa, i prywaciak ma w nosie kogo przyjmuje.

Dlatego czytam Was, może coś mi rozjaśni w głowie:-)

Pozdrawiam Was Dzielni Ludzie, z wyrazami szacunku Wioletta
Awatar użytkownika
muppet
dozorca
Posty: 201
Rejestracja: 04 lip 2005, 10:53
Lokalizacja: Białystok

Re: Co się czuje?

Post autor: muppet »

Cześć Wioletta, hmmm może warto skontaktować opisywanego człowieka z kimś, kto porusza się na wózku. Piszcie na mój prywatny mail. Zapraszamy do odwiedzin oraz zabierania głosu na forum. Tu nie ma "głupich pytań". Pozdrawiam
Gość

Re: Co się czuje?

Post autor: Gość »

muppet pisze:Cześć Wioletta, hmmm może warto skontaktować opisywanego człowieka z kimś, kto porusza się na wózku. Piszcie na mój prywatny mail. Zapraszamy do odwiedzin oraz zabierania głosu na forum. Tu nie ma "głupich pytań". Pozdrawiam
W to, że on zna innych ludzi na wózkach-nie wątpię.
Wiem, że stara brygada, ta w towarzystwie której spadł z balkonu, rozpierzchła się już.
Ma jakieś sporadyczne kontakty-ale albo on, albo oni unikają częstrzych. Cóż, dzieciaki nie poradziły
sobie z ogromem wydarzenia. Trauma dotyczy obu stron.

Ja za wiele nie mogę, jest on moim pacjentem zaledwie od kilkunastu dni, i będzie jeszcze
zaledwie przez kilkanaście dni. Jednak spokoju mi to nie daje. Niby przyzwyczaiłam się już
do bólu, cierpienia, a nawet śmierci innych...jednak jego wiek mnie rozwala.
Młody, przystojny, inteligentny chłopak-i wszystko poszło w diabły przez jeden wygłup.

Pomijam już to wszystko, bo każdy z Was tutaj miał właśnie takie jednorazowe
wydarzenie,które posadziło go w wózku.
Mnie chodzi o to, że nie umiem przemówić mu do rozumu w żaden sposób,
ani zmobilizować do większej aktywności niż klikanie kostkami palców w klawisze...
Gdy tylko zaczynam się "za niego zabierać" to już słyszę ten monotonny, znudzony głos
i masę wymówek: ból głowy, zmęczenie, ból mięśni, niewyspanie etc
Kończy się więc tylko na rozmowie. O wszystkim co akurat przyjdzie mu do głowy.
Dużo muszę opowiadać mu o Polsce, o mieście z którego pochodzę, nawet o moje dzieciństwo mnie wypytuje.
Sam też dużo mówi. Cóż-przynajmniej nie nastąpi atrofia mięśni języka ;) Jednak żarty żartami, wyprasza z pokoju każdego
kto miałby zamiar w jakiś sposób poćwiczyć z nim. Jedynie czynności około higieniczne, i związane z wypróżnianiem
akceptuje.
PS: wiem,że ma ojca, matkę, ciotkę, babkę i siostrę....ani jedna z tych osób nie odwiedziła go
do tej pory. Porażka jakaś....
ODPOWIEDZ