<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
wypadek z własnej winy!
Moderator: Moderatorzy
wypadek z własnej winy!
Jak to u was jest,pytam się tych którzy skakali tak jak ja,lub wypili i jadąc samochodem wpadli na drzewo,czy mają wyrzuty sumienia,lub czy ktoś
ich sie ciągle pyta czemu,i przez to nie lubią mówić czemu są na wózku.
Bo nieraz "czyt ciągle" myślę jak to dobrze byłoby winić za to kogoś innego,np. byłem tylko pasażerem samochodu,wypadek zdarzył się z winny kierowcy.
Znowu ktoś powie że pierdoły pisze ,ale już tak mam,że nieraz pytam się,i drążę pewne bolesne tematy.
ich sie ciągle pyta czemu,i przez to nie lubią mówić czemu są na wózku.
Bo nieraz "czyt ciągle" myślę jak to dobrze byłoby winić za to kogoś innego,np. byłem tylko pasażerem samochodu,wypadek zdarzył się z winny kierowcy.
Znowu ktoś powie że pierdoły pisze ,ale już tak mam,że nieraz pytam się,i drążę pewne bolesne tematy.
Jeste?my Sk?adakami! sk?adniki: my i w?zki
2 wersja: le?ymy lub siedzimy
2 wersja: le?ymy lub siedzimy
welski ja ciągle zadaję sobie to pytanie, a siedzę nie ze swojej winy bo jechałam jako pasażer, ale nie mam też żadnych pretensji czy jakichkolwiek negatywnych uczuć wobec osoby, która prowadziła, ponieważ wiem, że ta osoba nie zrobiła tego umyślnie. Przy okazji jechały 4 osoby a tylko ja tak skończyłam, ale takie jak Ty pytanie dlaczego ja, i też nie lubię odpowiadać na oytania dlaczego siedzę bo to za bolesne. Dopiero gdy komuś na prawdę zaufam to powiem ale inaczej to nie.
To ja Dorota nie zalogowałam się.
To ja Dorota nie zalogowałam się.
najlepsze jest to że kumpel ostrzegał mnie że to niebezpieczne,ale później jakoś tak wyszło,czy ktoś to powiedział,czy ja to źle zrozumiałem,że wcale nie skaczę na główkę tylko na ręce,pomyślałem że na główkę skaczą ci,co skaczą trzymając ręce przy ciele ,głupie nie,a ja jeszcze głupi wpadłem na to,że jakby co,zatrzymam się na rękach,poprostu się odbije,co to dla mnie
ALE OKAZAłO SIE żE DEDUKCJA NIE JEST JEDNą Z MOICH CNUT.
ALE OKAZAłO SIE żE DEDUKCJA NIE JEST JEDNą Z MOICH CNUT.
Jeste?my Sk?adakami! sk?adniki: my i w?zki
2 wersja: le?ymy lub siedzimy
2 wersja: le?ymy lub siedzimy
Problemy tego tematu mnie też mocno męczą,... krążą po głowie, ...męczą sumienie i nie daja spokoju.
Z tym, że to ja sam do siebie mogę mieć pretensje, wyrzuty sumienia.
"uważaj, uważaj, ! żebyś przypadkiem nie nadepnął na pomalowaną płaszczyznę dachu, bo można się łatwo poślizgnąć i spie........, a to niebezpieczne !!!"
Niedługo po tych moich (mądrych i odkrywczych ?) wskazówkach , sam nadepnąłem na pomalowane i...... błyskawiczny ślizg dupą do krawędzi dachu i >>>>
żegnaj zdrowie- ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie..
Głupie te moje dywagacje, ale czyżbym na siebie (czyt Rodzinę) wyrok sam napisał ?....
a może zamiast innych pouczać - sam powinienem być mądrzejszy ?....
a może tak musiało być ? i nie ma sensu na siłę tworzyć spiskowej teorii dziejów......
.......ale na pewno OSTROŻNO√Ö≈°ć NIE BY√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£A TU MOJĄ CNOTĄ
Z tym, że to ja sam do siebie mogę mieć pretensje, wyrzuty sumienia.
W moim przypadku, to ja ostrzegałem kumpla:najlepsze jest to że kumpel ostrzegał mnie że to niebezpieczne,ale później jakoś tak wyszło
"uważaj, uważaj, ! żebyś przypadkiem nie nadepnął na pomalowaną płaszczyznę dachu, bo można się łatwo poślizgnąć i spie........, a to niebezpieczne !!!"
Niedługo po tych moich (mądrych i odkrywczych ?) wskazówkach , sam nadepnąłem na pomalowane i...... błyskawiczny ślizg dupą do krawędzi dachu i >>>>
żegnaj zdrowie- ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie..
Głupie te moje dywagacje, ale czyżbym na siebie (czyt Rodzinę) wyrok sam napisał ?....
a może zamiast innych pouczać - sam powinienem być mądrzejszy ?....
a może tak musiało być ? i nie ma sensu na siłę tworzyć spiskowej teorii dziejów......
.......ale na pewno OSTROŻNO√Ö≈°ć NIE BY√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£A TU MOJĄ CNOTĄ
... ?wiat?o z kolejnym ?witem,
ci?gle nazywam ?yciem,
kt?re spokojnie toczy,
sw? nieuchronno?c nocy .....
ci?gle nazywam ?yciem,
kt?re spokojnie toczy,
sw? nieuchronno?c nocy .....
jaki wyrok a co jesli bys nie przezyl myslisz ze wtedy inni by sie cieszyli?? wile rzeczy zaczyna sie rozumiec wlasnie przy duzym szoku (u nas to akurat wypadek) ale czy zyjac na wozku nie mozna byc szczesliwym?? pewnie ze mozna Wiem ze jest ciezko tez jestem na wozku ale wiem ze jesli sie bardzo chce i ma sie kogos dla kogo sie zyje mozna duzo. Te zycie ie jest i nie bedzie juz tym samym zyciem ale mowi sie trodno i zyje sie dalej. Nie mozna obwiniac siebie za cos co juz sie stalo. Chcesz zeby twoja mama czy tata czy zona zaczela sie obwiniac za twoj wypadek?? Przeciez mogla cie w ten dzien nie wypuszczac z domu , nie chce wymieniac przygladow typu mogl...Głupie te moje dywagacje, ale czyżbym na siebie (czyt Rodzinę) wyrok sam napisał ?....
Bo mogles nie przezyc albo nastepnego dnia mogles miec inny wypadek Najwazniejsze to zaakceptowac sytuacje stalo sie trudno zyje sie dalej. Jesli ktos mysli moglem nie skakac moglem nie jechac tak szybko nie che zacznie jeszcze myslec moglem wczoraj wyslac totolotka i pewnie bym wygral Zawsze moze byc gorzej zawsze wiec cieszmy sie tym co mamy>
Po prostu nie daj mu odczuć, że jest sam. Wózek - to nie koniec życia i nie musi od razu oznaczaćrezygnacji ze wszystkiego. Syn nie może się teraz wycofać i zamknąć w 4 ścianach - a Wy musicie byc razem z nim. Może znasz w swojej okolicy jakać młodą os. po urazie rdzenia - czasami taka os. może najlepiej pomóc, która doświadczyła tego co on.
Witam.
W moim przypadku to mogę winić tylko chyba Boga za to, co mnie spotkało. Przez całe życie starałem się na siebie uważać, nigdy nie skoczyłem na główkę do wody, nigdy nie uprawiałem sportów ekstremalnych, może coś przeczuwałem?? Sam nie wiem. Faktem jest ze od 10 miesięcy jestem na wózku przez glejaka, który zamiast w głowie (znaczy się teraz sobie i tam rośnie, ale juz nie długo radioterapia mu dokopie) urósł sobie na rdzeniu i doprowadził do jego uszkodzenia. Złośliwość losu czy co?? Wiec nikogo nie mogę winić, no może siebie ze trzeba było zrobić sobie rezonans kilka lat wcześniej jak pojawiły się sie bóle pleców?? Nie wiem może miesiąc przed utratą czucia powinienem sie zgłosić do lekarza, gdy ból był już nie do wytrzymania i może wtedy radioterapia nie pozwoliłaby na to żeby tak się rozrósł, może nie potrzebnie sie modliłem żeby przestał czuć ból, bo następnego dnia juz nie czułem nóg, a może nie trzeba było wyjeżdżać w poszukiwaniu nowego lepszego życia po ukończeniu studiów do GB, bo 2 miesiące po opuszczeniu kraju to sie stało, może jestem jak Nikoś Dyzma i co nie polskie mi szkodzi?? Naprawdę nie wiem. A teraz jest jak jest, uczę sie tego mojego "lepszego życia”, po które tu przyjechałem, chociaż wyobrażałem je sobie „troszkę” ineczej. Tak los bywa złośliwy a czyja to wina, nie mam pojęcia.
W moim przypadku to mogę winić tylko chyba Boga za to, co mnie spotkało. Przez całe życie starałem się na siebie uważać, nigdy nie skoczyłem na główkę do wody, nigdy nie uprawiałem sportów ekstremalnych, może coś przeczuwałem?? Sam nie wiem. Faktem jest ze od 10 miesięcy jestem na wózku przez glejaka, który zamiast w głowie (znaczy się teraz sobie i tam rośnie, ale juz nie długo radioterapia mu dokopie) urósł sobie na rdzeniu i doprowadził do jego uszkodzenia. Złośliwość losu czy co?? Wiec nikogo nie mogę winić, no może siebie ze trzeba było zrobić sobie rezonans kilka lat wcześniej jak pojawiły się sie bóle pleców?? Nie wiem może miesiąc przed utratą czucia powinienem sie zgłosić do lekarza, gdy ból był już nie do wytrzymania i może wtedy radioterapia nie pozwoliłaby na to żeby tak się rozrósł, może nie potrzebnie sie modliłem żeby przestał czuć ból, bo następnego dnia juz nie czułem nóg, a może nie trzeba było wyjeżdżać w poszukiwaniu nowego lepszego życia po ukończeniu studiów do GB, bo 2 miesiące po opuszczeniu kraju to sie stało, może jestem jak Nikoś Dyzma i co nie polskie mi szkodzi?? Naprawdę nie wiem. A teraz jest jak jest, uczę sie tego mojego "lepszego życia”, po które tu przyjechałem, chociaż wyobrażałem je sobie „troszkę” ineczej. Tak los bywa złośliwy a czyja to wina, nie mam pojęcia.
To podobnie jak u mnie. Mam naczyniaka na rdzeniu który objawił sie w wieku 7 lat. Nastąpił wówczas silny ból brzucha i nagły niedowład nóg. Ponieważ w latach 80-tych nie było jeszcze diagnostyki na takim poziomie jak dziś, podejrzewano zapalenie rdzenia kręgowego. Prawidłową diagnoze postawiono dopiero 13 lat temu .Również jestem po radioterapii która nieiele dała. Rok temu trafiłam do Instytutu psychatrii i neurologi w W-wie gdzie dokonano pierwszej embolizacji naczynika. [wcześniej podobno wg lekarzy nie było to mozliwe].Chcę ratować to co mi jeszcze pozostało. Obecnie chodzę słabo o balkoniku.
17 maja czeka mnie kolejna wizyta w Instytucie wiec trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów!
17 maja czeka mnie kolejna wizyta w Instytucie wiec trzymajcie kciuki!
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów!
JA POK√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫CI√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AM SIę Z MęŻEM, KT√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫RY ZABRA√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£ MI KLUCZE OD MIESZKANIA I GDZIE√Ö≈° ZNIKNĄ√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£. OCZYWI√Ö≈°CIE CHCĄC MU ZROBIć NA Z√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£O√Ö≈°ć, ŻE NIBY I TAK JESTEM LEPSZA I PORADZę SOBIE BEZ NIEGO, WESZ√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AM NA DACH U SIEBIE W BLOKU I CHCIA√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AM WEJ√Ö≈°ć NA BALKON. MIESZKAM NA OSTATNIM CZWARTYM PIęTRZE. JAKO√Ö≈° PRZELICZY√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AM SWOJE ZDOLNO√Ö≈°ćI ALPINISTYCZNE I RUNę√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AM W D√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£ PROSTO NA PLECY ( TH8, TH11, TH12). ROK WCZE√Ö≈°NIEJ WYREMONTOWA√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AM MIESZKANIE, MIESIĄC PRZED WYPADKIEM √¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AZIENKę ZA 9 TYS. TERAZ PO ROKU MUSZę SIę PRZEPROWADZIć BO NIE MA WINDY. MOJA WINA ALE JAK POMY√Ö≈°LE ILU PIJAK√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫W SPADA NAWET Z SI√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫DMEGO PIETRA I √¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£AMIĄ TYLKO NOGI TO SZLAG MNIE TRAFIA. DZI√Ö≈° MAM DO√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£A BO BOLĄ MNIE NOGI I JAKO√Ö≈° REHABILITACJA S√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£ABO POSZ√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£A. UCZę SIę CHODZIć NA RAZIE Z MIEDNICY. SUPER WYCHODZI PRZY PORęCZACH GORZEJ PRZY WYSOKIM BALKONIKU. CZASAMI MY√Ö≈°Lę, ŻE B√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫G NAS NIE KOCHA, ALE ZA CO? TAKĄ MA√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£Ą CHWILę GUPOTY??
Dlaczego?
Dlaczego jestem kaleką?
Dlaczego tak mocno mnie połamało?
Dlaczego wsiadłam do tego auta?
Dlaczego nie zapięłam pasów?
Dlaczego nie operowali mnie od razu?
....
Takich pytań jest jeszcze dużo więcej, ale są to pytania bez odpowiedzi.
Każdy świadomy człowiek, który przeżył coś takiego zastanawia się
ZA CO? PO CO? DLACZEGO? CZY TO KARA?...
Jest to szok, dla samej osoby poszkodowanej, ale i dla najbliższych, cała rodzina jest "niepełnosprawna". Pokrzywdzone są dzieci, rozpadają się małżeństwa (jak w moim przypadku).
Ale czy jest sens zadawać sobie pytania? Rozdrapywać to?
A tym bardziej obwiniać siebie, czy kogoś? Pielęgnować żal, który powoduje zamykanie się w sobie? Co to da? Trzeba jakoś dalej żyć bo skoro przeżyłam, to po CO√Ö≈°! Wszystko jest po coś... może gdyby nie moje kalectwo zrobiłabym coś bardzo złego?.. i nasuwa się kolejne pytanie, na które nikt nie odpowie. Może nie potrafiłabym docenić takich prostych rzeczy... jak słońce, lato, czyjś uśmiech, życzliwe słowo, czyjąś pomoc.... nie poznałabym tylu ciekawych ludzi- także niepełnosprawnych. Każdy z nas ma do opowiedzenia niesamowitą historię, czasem sytuacje w jakich staliśmy się ON są tak nie typowe, że aż głupie. Ale poznałam osoby, które przez wypadek, przewartościowały swoje życie, po wypadku zrobiły więcej niż przed...
Ja sama uważam, że bardzo dużo czasu zmarnowałam bezpowrotnie (...)
i chciałabym coś dobrego w "takim stanie" i" mimo wszystko"- przeżyć...
Nie chcę się już zastanawiać, dlaczego...
G.
Dlaczego jestem kaleką?
Dlaczego tak mocno mnie połamało?
Dlaczego wsiadłam do tego auta?
Dlaczego nie zapięłam pasów?
Dlaczego nie operowali mnie od razu?
....
Takich pytań jest jeszcze dużo więcej, ale są to pytania bez odpowiedzi.
Każdy świadomy człowiek, który przeżył coś takiego zastanawia się
ZA CO? PO CO? DLACZEGO? CZY TO KARA?...
Jest to szok, dla samej osoby poszkodowanej, ale i dla najbliższych, cała rodzina jest "niepełnosprawna". Pokrzywdzone są dzieci, rozpadają się małżeństwa (jak w moim przypadku).
Ale czy jest sens zadawać sobie pytania? Rozdrapywać to?
A tym bardziej obwiniać siebie, czy kogoś? Pielęgnować żal, który powoduje zamykanie się w sobie? Co to da? Trzeba jakoś dalej żyć bo skoro przeżyłam, to po CO√Ö≈°! Wszystko jest po coś... może gdyby nie moje kalectwo zrobiłabym coś bardzo złego?.. i nasuwa się kolejne pytanie, na które nikt nie odpowie. Może nie potrafiłabym docenić takich prostych rzeczy... jak słońce, lato, czyjś uśmiech, życzliwe słowo, czyjąś pomoc.... nie poznałabym tylu ciekawych ludzi- także niepełnosprawnych. Każdy z nas ma do opowiedzenia niesamowitą historię, czasem sytuacje w jakich staliśmy się ON są tak nie typowe, że aż głupie. Ale poznałam osoby, które przez wypadek, przewartościowały swoje życie, po wypadku zrobiły więcej niż przed...
Ja sama uważam, że bardzo dużo czasu zmarnowałam bezpowrotnie (...)
i chciałabym coś dobrego w "takim stanie" i" mimo wszystko"- przeżyć...
Nie chcę się już zastanawiać, dlaczego...
G.
Pamiętaj mnie...bo nie będzie Nas drugi raz...