Ciągly wstyd! Nie daję rady :(

Tematy o których trudno rozmawiać.

Moderator: Moderatorzy

ja

Ciągly wstyd! Nie daję rady :(

Post autor: ja »

Witajcie, mam taki problem...
Jestem 3 m-ce po wypadku, tetra, wiem ze prawdopodobnie nigdy nie będę chodzic.
Zawsze bylam osobą bardzo wstydliwą i zamknietą w sobie i teraz to jest mój horror.
Czynności takie jak przewijanie, mycie, ubieranie to dla mnie koszmar.
W szpitalu nie moglam wytrzymać ze względu na całkowity brak intymności, brak parawanow w czasie zmiany pieluch czy ubierania... :cry:
Nawet najbliższych osob się wstydzę, nie moge sobie z tym poradzic, najchętniej pocięlabym się, na myśl ze czeka mnie takie życie jak teraz, odarcie z wszelkiej prywatności, godności i czlowieczeństwa.
Oczywiście to nie jest jedyny problem, ale siedzenie w domu jako umiem zaakceptować, w czym moj charakter typowego domatora bardzo pomaga.
Ale nie wiem, czy kiedykolwkiek zaakceptuję ten brak intymności.
Czy tylko ja jestem taka, czy Wam to nie przeszkadza bo nigdy ta kwestia nie byla tu poruszana.
Czy do tego da sie jakos przywyknąć...pomocy :cry:
dfvyh

Post autor: dfvyh »

DZIEWCZYNO DASZ RADE. CO CIE NIE ZABIJE TO CI WZMOCNI. KAZDY TO PRZECHODZIL. MOJA KOLEZANKA URODZILA DZIECKO JAKO TETRUSKA. TEZ SIE NIE UMIALA UBIERAC A TERAZ DZIECKO ,JAZDA AUTEM ITP
Ona

Post autor: Ona »

Witaj!
Nie dziwię się, że ogarnia Cię ogromny wstyd podczas czynności higienicznych, a tym bardziej ,że do momentu wypadku byłaś samodzielna w tych sprawach. Ja jestem paraplegiczką od urodzenia i starałam się w miarę możliwości o nieproszenie nikogo o pomoc, nawet mamę. Bardzo irytowalo mnie podczas pobytu w szpitalach wszechobecny brak intymności. Trudno później zapomnieć przeżycia towarzyszące " publicznemu" poddawaniu się higieny.
Domyślam się, że w czasem nabierzesz wprawy przy samoobsłudze, może nie stuprocentowej, ale chęć bycia niezależną napewno zdopinguje Cię do pokonywania przeszkód. Nie od razu tak się stanie, ale bądz ciepliwa i uwierz w swoje możliwości. To banalne słowa, ale nie załamuj się- musimy żyć z naszą niepełnosprawnością. Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście.
Nie myślasłaś o jakimś obozie lub turnusie rehabilitacyjnym Aktywnej Rehabilitacji. Tam uczą osoby po wypadkach radzenia sobie w nowej sytuacj życiowej.
Pozdrawiam, powodzenia :)
Dorota Bucław
gaduła
Posty: 356
Rejestracja: 10 sty 2005, 15:52
Lokalizacja: Planeta ziemia

Post autor: Dorota Bucław »

Napisze Tobie jako osoba tetra
Za jakis czas przywykniesz do tego. Stanie sie to dla Ciebie normalne poniewaz bedziesz skazana na pomoc osob drugich. U mnie tak jest ze nie zawsze jedna osoba dala rade , potrzebne byly dwie np kapiel, wtedy ktoras z sasiadek musiala pomoc. Trwalo u mnie to jakis rok, a po roku przyzywyczailam sie do tego ze widza mnie naga itd. Mysle ze przejdzie to dla Ciebie do jakies normalnosci, tylko potrzebujesz czasu, za ktorko jestes zalezna od innych, bo bylas calkowicie samodzielna, nie wymagalas pomocy niczyjej, wiec Twoja reakcja jest jak najbardziej normalna, ale zobaczysz za jakis czas ta pomoc wlasnie bedzie taka dla Ciebie. jakbys chciala pogadac to pisz , ja juz troche siedze na wozku, a kobiet tetra jest malo. Jesli bede mogl Tobie w czyms pomoc to bardzo chetnie.
dorota@netcafe.pl
Kaleb , Colours - Boing na ramie L-frame
Awatar użytkownika
Monikai
gaduła
Posty: 343
Rejestracja: 10 cze 2008, 18:03
Kontakt:

Post autor: Monikai »

cześć ja, jeśli chodzi o ubieranie w szpitalu to faktycznie trzeba brać poprawkę na fakt, że osoby ktore tam Ci pomagają- najczęściej pielęgniarki- zdają się nie myśleć naturalnymi ludzkimi kategoriami i zapominają nawet o zamknięciu otwratych na ościez drzwi na korytarz, wtedy nalezy je zwyczajnie poprosić o zamknięcie tych drzwi, jeśli na sali leżą nie tylko kobietki ale i faceci - bo i tak bywa - przypomnieć o parawanie, gdy są osoby postronne - prosić o wyjście z sali i tp., a jeśli chodzi o zwyczajne ubieranie się czy mycie, już pomijam pampersy, to pomyśl sobie w chwili gdy jesteś w negliżu, że wszystkie jesteście babeczkami i w końcu w szatni babskiej czy przebieralni na basenie też tak bywa.
nie przejmuj się kochana, to są trudne sprawy a wstyd jest naturalny i dobrze, że jest, należy go uszanować.
z mojego punktu widzenia - wysoka tetraplegia, prawie dwa lata od wypadku i dobre połtora roku w szpitalach - mogę Ci powiedzieć, że dla mnie zawsze ważna była samodzielność, niezależność, jestem typem indywidualisty i fakt, że po wypadku stałam się całkowicie zależna od dobroci innych ludzi, był i jest wielką probą.

najważniejsze to się nie nakręcać, dasz radę bo musisz dać, tylko musisz być cierpliwa, trzy miesiące to niedużo, jeszcze wiele może się zmienić

i pamiętaj wstyd nie jest zły, to właściwie oznaka szacunku do samego siebie;) a że nam trzeba go czasem przełamywać, z czasem rzeczy staja się bardziej naturalne i wyrabia się jakaś własna praktyka.

Bardzo Cię pozdrawiam,
M
4-listna koniczynka

Post autor: 4-listna koniczynka »

Monika - moja odpoweidz nie ma moze bezposredniego zwiazku z opisywanym tutaj poczuciem wstydu, ale , czasami spontanicznie chce wtracic moje "trzy grosze"...

Bycie zaleznym jest sprawa wzgledna i zaleznosc od innych mozna definiowac w roznoraki sposob. Rowniez bez tetraplegii jest czlowiek - jako istota stadna - zalezny od obecnosci innych...Bez innych ludz wokol nas - umieramy...Jesli chodzi o Ciebie - uwazam, ze jestes jedna z najbardziej NIEZALEZNYCH osob na jakie udalo mi sie "napatoczyc" na tym forum...Twoja wypowiedz swiadczy o tym...Nawet jezeli fizycznie nie zawsze mozesz sie obyc bez asysty innych ludzi, Twoj duch jest nadal niepodlegly i nalezy jedynie do Ciebie. Gratuluje i pozdrawiam - 4-ro... :carrot:
Awatar użytkownika
Monikai
gaduła
Posty: 343
Rejestracja: 10 cze 2008, 18:03
Kontakt:

Post autor: Monikai »

dzięki 4-ro;)
Awatar użytkownika
welski
gaduła
Posty: 785
Rejestracja: 18 lis 2006, 12:45

Post autor: welski »

jak jestem w domu to nawet przez myśl by mi nie przyszło, żeby mnie ktoś na golasa zobaczył z sąsiadów i itp.
ale jak jestem w szpitalu czy na turnusie, to automatycznie sie nie wstydzę, może dla tego że to osoby których pewnie więcej już nie zobaczę.

jeśli chodzi o cewniki to nie wiem czy to ukrywać przed ludzmi
za bardzo, dla przyszłych skoczków i nieostrożnych kierowców byłby to dobry
sposób by sie zastanowili troszkie, czy warto ryzykować.
Jeste?my Sk?adakami! sk?adniki: my i w?zki
2 wersja: le?ymy lub siedzimy ;)
misia

Post autor: misia »

ja jestem na wózku praktycznie od zawsze (mialam 6 lat) poprzeczne porażenie rdzenia kręgowego ( błąd lekarza ) . Największy mój problem to pampers , moja zmora. Jest to dla mnie sprawa strasznie wstydliwa i nikomu o tym nie mówię aż sama się dziwie sobie że o tym tu piszę. No jest to problem szczególnie w kontaktach z facetami , nikogo do siebie nie dopuszczam ... czy też macie ten problem ? jak sobie z tym radzicie?
Druga sprawa ze mieszkam w małej wiosce , zero przystosowania do potrzeb niepełnosprawnych, nawet nie ma autobusów niskopodłogowych , mimo że mam wózek elektryczny to jedynie miejsce do którego mogę pojechać to sklep. Paranoja bo
- nie mogę ani podjąć pracy , bo nie mam jak dojechać,
- nie moge iśc do szkoły bo nie mam jak dojechać,
- nie mogę iść do kona bo nie mam jak dojechać
i tak się wkoło , nie ma wyjścia z tego przeklętego koła
Gość

Post autor: Gość »

aż taki teren tam? i pewnie błotnisto piasczysty.
jaki masz wózek, może na drugi raz składaj o elektryczny i weź na przykład skuter elektryczny albo terenowy bardziej elektryczny, ewentualnie handbike na terenowych kołach jeśli jesteś mocna w łapkach.

No też nie mówię o tym jak i co gdzie i jak sikam, ale nie wiem czy to dobrze czy żle. Ja nawet kuzynkom nie mówie o cewnikach a co dopiero znajomym kobietkom.
Judash

Post autor: Judash »

:!:
Ostatnio zmieniony 19 sty 2012, 19:03 przez Judash, łącznie zmieniany 1 raz.
Gość

Post autor: Gość »

robię tak samo, od wielu lat działa niezawodnie :)
misia

Post autor: misia »

nie chodzi o to że błotnisty teren tylko zwyczajnie nie ma dokąd pójść , bo to dziura i tyle
Lekter
gaduła
Posty: 211
Rejestracja: 12 wrz 2004, 10:21

Post autor: Lekter »

misia pisze:(...)- nie mogę ani podjąć pracy , bo nie mam jak dojechać, (...)
To poszukaj pracy w internecie, w formie "telepracy", do takiej pracy nie trzeba dojeżdzać.
misia

Post autor: misia »

Tak właśnie sobie dorabiam, tylko w ten sposób nie ma kontaktu z ludźmi. Kasa to najmniejszy problem w sumie .... staram nie myśleć tym wszystkim ale często łapie doły . Kończe już bo marudzę ,
ODPOWIEDZ