<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
zwiazki a niepelnosprawnosc
Moderator: Moderatorzy
- makaveli00
- gawędziarz
- Posty: 79
- Rejestracja: 17 lis 2006, 15:30
- Lokalizacja: z Kątowni
jak laska bedzie normalna to nie bedzie jej przeszkadzlo jesli raz na jakis czas zrobi cos swojemu ukochanemu
milosc nie zna granic
nie macie pojeciaa z jakimi kulawymi wiaza sie fajne dziewczyny ,wykrztalcone,spelnione,ktore maja tez cele w zyciu a nie uzalanie sie nad swoim partnerem...sa to: panie prawnik,bizneswomen,wlascicielki firm.znam takie osoby wiec z kulawymi juz nie jest ttak zle
pozycja jest
Pozdrawiam
Michu
milosc nie zna granic
nie macie pojeciaa z jakimi kulawymi wiaza sie fajne dziewczyny ,wykrztalcone,spelnione,ktore maja tez cele w zyciu a nie uzalanie sie nad swoim partnerem...sa to: panie prawnik,bizneswomen,wlascicielki firm.znam takie osoby wiec z kulawymi juz nie jest ttak zle
pozycja jest
Pozdrawiam
Michu
Zdarzaja się kobiety,które nie chcą być z facetami na wózku.To po części jest wina nieświadomości.Zwyklym ludziom wydaje sie ze zycie z taka osoba to udreka,koszmar.wiele kobiet odchodzi po wypadku bo psychicznie sobie z tym nie radza.bylo fajnie,mialy faceta,skakali na dyskotekach,jezdzili na rowerach,tanczyli,a tu nagle wszystko sie konczy..i odchodza bo chca zyc pelnia zycia a wydaje sie ze z osoba na wozku sie nie da.
Taka jest szara,brudna rzeczywistość,ale zdarzaja sie przypadki , gdzie dla kobiety nie wazne jest czy jej partner chodzi czy nie.czy biega i tanczy czy siedzi na wozku..sa kobiety dla ktorych najwazniejsza jest milosc,taka prawdziwa i silna.i kochaja chlopakow na wozkach,bez rak,nog...i wtedy kazdy dzien,kazda chwila,kazde poswiecenie,kazda lza i smiech niesamowicie wzmacniaja milosc.bo jest wiele trudnych momentow,trudniejszych niz w zwiazku pelnosprawnych ludzi,wiele chwil zwatpienia i wiele dolkow.ale wlasnie wtedy gdy jest zle,mozesz wziac druga osobe za reke i powiedziec "damy rade,kocham Cie,jestem przy Tobie" to problemy jakby nie istnialy,odchodza w niepamiec..
Poczucie bycia potrzebnym drugiej osobie to cos wspanialego..
Mysle,ze jest wiele kobiet dla ktorych niepelnosprawnosc partnera je jest problemem..
Trzeba w to wierzyc i czekac.A w najmniej spodziewanym momencie traficie na te jedyna..
Tego wszystkim zycze i cieplo pozdrawiam
dag.
A tej osobie ktora napisala ze "kobiety nie chca byc z inwalidami bo nie chca robic za pielegniarki i sie meczyc" zycze powodzenia..nie bede tego komentowala bo na takich ludzi poprostu szkoda slow..
Taka jest szara,brudna rzeczywistość,ale zdarzaja sie przypadki , gdzie dla kobiety nie wazne jest czy jej partner chodzi czy nie.czy biega i tanczy czy siedzi na wozku..sa kobiety dla ktorych najwazniejsza jest milosc,taka prawdziwa i silna.i kochaja chlopakow na wozkach,bez rak,nog...i wtedy kazdy dzien,kazda chwila,kazde poswiecenie,kazda lza i smiech niesamowicie wzmacniaja milosc.bo jest wiele trudnych momentow,trudniejszych niz w zwiazku pelnosprawnych ludzi,wiele chwil zwatpienia i wiele dolkow.ale wlasnie wtedy gdy jest zle,mozesz wziac druga osobe za reke i powiedziec "damy rade,kocham Cie,jestem przy Tobie" to problemy jakby nie istnialy,odchodza w niepamiec..
Poczucie bycia potrzebnym drugiej osobie to cos wspanialego..
Mysle,ze jest wiele kobiet dla ktorych niepelnosprawnosc partnera je jest problemem..
Trzeba w to wierzyc i czekac.A w najmniej spodziewanym momencie traficie na te jedyna..
Tego wszystkim zycze i cieplo pozdrawiam
dag.
A tej osobie ktora napisala ze "kobiety nie chca byc z inwalidami bo nie chca robic za pielegniarki i sie meczyc" zycze powodzenia..nie bede tego komentowala bo na takich ludzi poprostu szkoda slow..
Dobry wieczór
To nie zawsze jest tak Zdrowa Dziewczyno..., czy rzeczywiście przede wszystkim chodzi o to, aby "w życiu lekko było"? Chyba nigdy tak nie myślałam... Myślałam raczej (i nadal myślę) w takich kategoriach, jak dobro, prawda, piękno, pokonywanie trudu przekraczania samego siebie, pokonywania swoich słabości,... miłość: dawanie i przyjmowanie, wszędzie dokądkolwiek trafi, skądkolwiek nadejdzie.... tu nie ma miejsca na pójście na łatwiznę, połowiczność... Dla mnie życie zbyt cenne jest, by dzielić je ... z samym sobą, swoimi wyobrażeniami, marzeniami, pragnieniami... i wypełniać je tylko tym, co mieści się w tych kategoriach...
"Kocham, nie dlatego, że kogoś potrzebuję, ale potrzebuje dlatego, że kocham"...
Nie chcę nikogo osądzać... każdy ma swoje wartości, priorytety, swoje cele...a także swoje lęki, obawy, niepewności... Tak po prostu jest...
Dobranoc
To nie zawsze jest tak Zdrowa Dziewczyno..., czy rzeczywiście przede wszystkim chodzi o to, aby "w życiu lekko było"? Chyba nigdy tak nie myślałam... Myślałam raczej (i nadal myślę) w takich kategoriach, jak dobro, prawda, piękno, pokonywanie trudu przekraczania samego siebie, pokonywania swoich słabości,... miłość: dawanie i przyjmowanie, wszędzie dokądkolwiek trafi, skądkolwiek nadejdzie.... tu nie ma miejsca na pójście na łatwiznę, połowiczność... Dla mnie życie zbyt cenne jest, by dzielić je ... z samym sobą, swoimi wyobrażeniami, marzeniami, pragnieniami... i wypełniać je tylko tym, co mieści się w tych kategoriach...
"Kocham, nie dlatego, że kogoś potrzebuję, ale potrzebuje dlatego, że kocham"...
Nie chcę nikogo osądzać... każdy ma swoje wartości, priorytety, swoje cele...a także swoje lęki, obawy, niepewności... Tak po prostu jest...
Dobranoc
Takie związki to niestety obarczenie drugiej osoby - zdrowej (z reguły 99% kobiety). Nie należy bać się słowa obarczenie. Nie wolno także napiętnować tych, którzy nie dali rady ciągnąć tego dalej np. po wypadku.
Trzeba pamiętać, że rozpoczynali je jako zdrowi nie mając pojęcia co to wózek.
Gadanie, że miłość, piękno, że wartościowi ludzie ma sens tylko i wyłącznie wtedy gdy chcemy porozmawiać, ale nie podjąć decyzję o stworzeniu związku. Życie choć piękne, jest zawaliście trudne mają z nim problem chodziaki, a co dopiero ktoś kto ciągnie za sobą balast wózka. Ja to wszystko rozumiem, że chciałoby się, że jest się przecież człowiekiem, że się czuje itd., ale co innego uniesienia, zafascynowania, a co innego codzienna walka, zmaganie się z kasą, lekarzami, opłatami, pracą (jeśli jest), dziećmi i wieloma innymi problemami i w dodatku na dokładkę do tego wózek i wiążące się z tym problemy
Wcale się nie dziwię, że nikt zdrowy nie chce się wiązać z kimś na wózku-to jest jakby wbrew logice i naturze człowieka (widzę oburzenie-przepraszam).
Naturalne jest także to, że człowiek ma postawę wyprostowaną, ręce i nogi stworzone do pracy.
To jest tak jakby się chciało oglądać taniec na rurce 60-letniej kobiety z 30 kg nadwagą.
Dlaczego tego nikt nie chce oglądać?
Wiem, że porównanie jest idiotyczne i nie chodzi mi tu o estetykę, ale o fakt, że każdy człowiek w życiu dąży do tego, żeby było łatwo, lekko i przyjemnie. Bo życie samo w sobie jest wystarczająco trudne i podświadomie taką postawą dąży do szukania łatwiejszych dróg przejścia przez nie. Gadanie, że związek z osobą na wózku pogłębia miłość itd. należy włożyć między bajki, a jeśli taka osoba twierdzi, że nie - to zapraszam do potwierdzenia tego po 20 lub 30 latach życia z kimś na wózku, kiedy będzie stara bez sił i tego oślepienia na początku każdego związku z bagażem kłopotów i zmartwień, realizacji własnych marzeń, bo ponad wszystko najpierw trzeba było zając się swoją wózkową połówką.
Do tego, że każdy chce, żeby było ładnie, lekko i przyjemnie każdy tutaj wózkowicz dąży (choćby przez pisanie dlaczego zdrowe dziewcz….itd), pytam dlaczego ZDROWE? Widzicie jak podświadomie chcecie tego lekkiego, łatwego i przyjemnego życia, dlaczego więc nie ma zrozumienia dla zdrowej strony, że ona też chce zdrowego partnera/rki?
Takie jest życie i człowiek.
Przepraszam z góry jeśli kogoś obraziłam, albo podcięłam nadzieje itp., sama jestem niby tetra a nie tetra, dalej nie umiem robić opisu.
Nie wtrącaj się do spraw, którymi cię nie obarczono-Konfucjusz
Trzeba pamiętać, że rozpoczynali je jako zdrowi nie mając pojęcia co to wózek.
Gadanie, że miłość, piękno, że wartościowi ludzie ma sens tylko i wyłącznie wtedy gdy chcemy porozmawiać, ale nie podjąć decyzję o stworzeniu związku. Życie choć piękne, jest zawaliście trudne mają z nim problem chodziaki, a co dopiero ktoś kto ciągnie za sobą balast wózka. Ja to wszystko rozumiem, że chciałoby się, że jest się przecież człowiekiem, że się czuje itd., ale co innego uniesienia, zafascynowania, a co innego codzienna walka, zmaganie się z kasą, lekarzami, opłatami, pracą (jeśli jest), dziećmi i wieloma innymi problemami i w dodatku na dokładkę do tego wózek i wiążące się z tym problemy
Wcale się nie dziwię, że nikt zdrowy nie chce się wiązać z kimś na wózku-to jest jakby wbrew logice i naturze człowieka (widzę oburzenie-przepraszam).
Naturalne jest także to, że człowiek ma postawę wyprostowaną, ręce i nogi stworzone do pracy.
To jest tak jakby się chciało oglądać taniec na rurce 60-letniej kobiety z 30 kg nadwagą.
Dlaczego tego nikt nie chce oglądać?
Wiem, że porównanie jest idiotyczne i nie chodzi mi tu o estetykę, ale o fakt, że każdy człowiek w życiu dąży do tego, żeby było łatwo, lekko i przyjemnie. Bo życie samo w sobie jest wystarczająco trudne i podświadomie taką postawą dąży do szukania łatwiejszych dróg przejścia przez nie. Gadanie, że związek z osobą na wózku pogłębia miłość itd. należy włożyć między bajki, a jeśli taka osoba twierdzi, że nie - to zapraszam do potwierdzenia tego po 20 lub 30 latach życia z kimś na wózku, kiedy będzie stara bez sił i tego oślepienia na początku każdego związku z bagażem kłopotów i zmartwień, realizacji własnych marzeń, bo ponad wszystko najpierw trzeba było zając się swoją wózkową połówką.
Do tego, że każdy chce, żeby było ładnie, lekko i przyjemnie każdy tutaj wózkowicz dąży (choćby przez pisanie dlaczego zdrowe dziewcz….itd), pytam dlaczego ZDROWE? Widzicie jak podświadomie chcecie tego lekkiego, łatwego i przyjemnego życia, dlaczego więc nie ma zrozumienia dla zdrowej strony, że ona też chce zdrowego partnera/rki?
Takie jest życie i człowiek.
Przepraszam z góry jeśli kogoś obraziłam, albo podcięłam nadzieje itp., sama jestem niby tetra a nie tetra, dalej nie umiem robić opisu.
Nie wtrącaj się do spraw, którymi cię nie obarczono-Konfucjusz
- marcin tetra
- gaduła
- Posty: 409
- Rejestracja: 19 lut 2005, 11:28
- Lokalizacja: kaszuby
- Kontakt:
- marcin tetra
- gaduła
- Posty: 409
- Rejestracja: 19 lut 2005, 11:28
- Lokalizacja: kaszuby
- Kontakt:
Dobry wieczór,
Dziwne Gościu (przepraszam, ale nie znam Twojego imienia), ale ja czuje zupełnie co innego... I nawet dwa razy przeczytałam Twoja wypowiedz, żeby lepiej zrozumieć... Ale nadal nie jest to dla mnie łatwe. Bo ja czuje i myślę zupełnie inaczej... Nie odnajduje w sobie tych wszystkich lęków, wątpliwości, o których Ty piszesz. Jak i nie jest dla mnie logiczne i oczywiste, jak piszesz, to, że chodziak, nie chce się związać z osobą na wózku...
Życie nie jest dla mnie ani tak bardzo trudne, jak piszesz, ani moim celem nie jest to, aby było ono "lekkie, łatwe i przyjemne". Może dzięki temu nie muszę się tak miotać pomiędzy obiema tymi skrajnościami.
Przepraszam, ale jakoś trudno jest mi się bardziej uzewnętrznić, dlatego tak może trochę obchodzę temat dookoła...
Ja po prostu widzę osobę siedząca na wózku, a nie wózek. I jest to dla mnie tak oczywiste i normalne, że aż nie wiem, jak o tym pisać...
Dobranoc
Dziwne Gościu (przepraszam, ale nie znam Twojego imienia), ale ja czuje zupełnie co innego... I nawet dwa razy przeczytałam Twoja wypowiedz, żeby lepiej zrozumieć... Ale nadal nie jest to dla mnie łatwe. Bo ja czuje i myślę zupełnie inaczej... Nie odnajduje w sobie tych wszystkich lęków, wątpliwości, o których Ty piszesz. Jak i nie jest dla mnie logiczne i oczywiste, jak piszesz, to, że chodziak, nie chce się związać z osobą na wózku...
Życie nie jest dla mnie ani tak bardzo trudne, jak piszesz, ani moim celem nie jest to, aby było ono "lekkie, łatwe i przyjemne". Może dzięki temu nie muszę się tak miotać pomiędzy obiema tymi skrajnościami.
Przepraszam, ale jakoś trudno jest mi się bardziej uzewnętrznić, dlatego tak może trochę obchodzę temat dookoła...
Ja po prostu widzę osobę siedząca na wózku, a nie wózek. I jest to dla mnie tak oczywiste i normalne, że aż nie wiem, jak o tym pisać...
Dobranoc
A ja swiadomie decyduje sie na bycie z osoba na wozku,trwanie przy niej i kochanie jej. i powiem Ci gosciu,ze nie zgadzam sie z Twoja wypowiedzia. mam zupelnie inne podejscie do sprawy.
ja wierze,ze taki zwiazek wzmacnia milosc a leki,obawy i watpliwosci pokonuje sie w mgnieniu oka..bo jest obok ktos kto kocha i potrzebuje byc kochanym..bo osoba na wozku tez ma uczucia i jest czlowiekiem.zasluguje na szczescie tak samo jak ty czy ja.
no ale coz, masz prawo miec swoje zdanie..
zycze ci powodzenia i wspanialego,wychudzonego modela z wybiegu,
ja wierze,ze taki zwiazek wzmacnia milosc a leki,obawy i watpliwosci pokonuje sie w mgnieniu oka..bo jest obok ktos kto kocha i potrzebuje byc kochanym..bo osoba na wozku tez ma uczucia i jest czlowiekiem.zasluguje na szczescie tak samo jak ty czy ja.
no ale coz, masz prawo miec swoje zdanie..
zycze ci powodzenia i wspanialego,wychudzonego modela z wybiegu,
O rany! A juz myslalam, ze temat sie skonczyl
Ale dzieki Wam - zdrowe dziewczyny - wiem dlaczego moj ukochany (tetra) mnie nie chce. Ja mam : okulary, nieco krzywe zeby, jedna plaska stope, jestem przyglucha na jedno ucho - no jednym slowem same koszta i problemy ze mna. No bo jak mam na przyklad prowadzic samochod jesli szkla mi sie zachlapia albo drugie ucho wypelni brudem?
A te nogi....i te zeby....
Kiedy Wy wreszcie zrozumiecie, ze chodzace kobiety widza w was facetow - atrakcyjnych, inteligetnych, ciekawych, seksownych...bogatych(?) . No- po prostu ludzi. I ze nie ma dla nas znaczenia czy wy na dwoch (nogach), czy na czterech (kolkach).
Sciskam - 4-listna (na szczescie!!!).
Ale dzieki Wam - zdrowe dziewczyny - wiem dlaczego moj ukochany (tetra) mnie nie chce. Ja mam : okulary, nieco krzywe zeby, jedna plaska stope, jestem przyglucha na jedno ucho - no jednym slowem same koszta i problemy ze mna. No bo jak mam na przyklad prowadzic samochod jesli szkla mi sie zachlapia albo drugie ucho wypelni brudem?
A te nogi....i te zeby....
Kiedy Wy wreszcie zrozumiecie, ze chodzace kobiety widza w was facetow - atrakcyjnych, inteligetnych, ciekawych, seksownych...bogatych(?) . No- po prostu ludzi. I ze nie ma dla nas znaczenia czy wy na dwoch (nogach), czy na czterech (kolkach).
Sciskam - 4-listna (na szczescie!!!).
- marcin tetra
- gaduła
- Posty: 409
- Rejestracja: 19 lut 2005, 11:28
- Lokalizacja: kaszuby
- Kontakt:
Droga Elwiro, masz oczywiście rację-SWOJĄ, a swoją ok.?
Bardzo dobrze, że nie odnajdujesz w sobie lęków, wątpliwości itp., życzę trzymaj tak dalej, oby jak najdalej, choć… Nie chcę być złośliwa, ale często punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, skoro napisałaś:
Powiedz to tej zdrowej połówce, która nie mieszka w W-wie, Krakowie lecz gdzieś tam w lasach augustowskich (nie chce nikogo obrażać, nie w tym rzecz) i nie ma pracy żadna ze stron, ani zdrowy, ani jego wózkowicz, wsparcia i zrozumienia ze strony bliskich, nawet netu, żeby z kimś o podobnych problemach porozmawiać, chyba dalej nie muszę tłumaczyć co się z tym wiąże – wszystko. Często zdrowe związki padają w takiej sytuacji… Jeśli zgodne jest to co napisałaś, że jesteś z Krakowa to bardzo wiele tłumaczy. Ja też mogę się dziwić, że tetra nie może skończyć studiów, cwana jestem bo jest u mnie uczelnia dostosowana i w dodatku państwowa z dotacjami. Rozumiesz Elwiro ekonomia.
Ekonomia o wszystkim decyduje, a jeśli twierdzisz, że nie to spróbuj żyć z tetra za samą rentę. Z drugiej strony tetra a tetra też się różnią, nie chcę być brutalna, ale są tacy co pracują i tacy co…niestety.
Jakiego tetrę masz na myśli ?
Tak jak sama napisałaś nie miotasz się bo płyniesz sobie przez życie w „miarę bezpiecznie”. Życzę Ci tego naprawdę z całego serca, żebyś tak miała dalej, ale życie lubi zaskakiwać…
Z tym, ze widzisz człowieka, a nie osobę na wózku – zgadzam się. Moi znajomi też tego nie dostrzegają itd., ale życie to nie rozmowa i patrzenie.
Droga dagello
Jeśli wcześniej przeczytałaś mój post to jest tam zdanie o 20 latach. Ok?
A co do problemów, które pokonujesz w mgnieniu oka- to powiedz dagello jak w mgnieniu oka bliska mi osoba może mi załatwić schodołaz, podnośnik i wózek(ten co mam już mi nie pomaga, ale ustawowy czas do wymiany jeszcze nie minął)?
Tylko tak w mgnieniu oka dagello-dobrze? Jak te problemy rozwiązać ? To są te lęki czy ktoś pomoże zejść, wnieść itd. Mało rozumiesz i wiesz.
Nie zrozum mnie źle, nie chcę być złośliwą, ale Twoje lęki i problemy, które masz na myśli są chyba tylko i wyłącznie natury emocjonalnej (NA RAZIE) wtedy rzeczywiście jeszcze jakoś można je pokonać, ale życie oprócz aspektu psychicznego ma wymiar czysto fizyczny.
Słowa, słowa-jakże łatwo wyklikać, ale jak to na życie przełożyć, na szary dzień?
P.s.
4-listna koniczynko
Młodą kobietką jesteś i cóż, może tylko tyle.
A męża-partnera tego na dłuższą metę mieć będziesz na 100% chodziaka.
Przepraszam jeśli kogoś obraziłam mam taki styl dziwny pisania, że taki wydźwięk może się pojawiać w moich postach, ale z całego serca nie mam zamiaru nikogo obrażać. Nie umiem pięknie pisać.
Po drugie każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, a ja takie mam i tyle.
Pozdrawiam Was serdecznie (Ola)
Bardzo dobrze, że nie odnajdujesz w sobie lęków, wątpliwości itp., życzę trzymaj tak dalej, oby jak najdalej, choć… Nie chcę być złośliwa, ale często punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, skoro napisałaś:
to wiele tłumaczy.Życie nie jest dla mnie ani tak bardzo trudne, jak piszesz
Powiedz to tej zdrowej połówce, która nie mieszka w W-wie, Krakowie lecz gdzieś tam w lasach augustowskich (nie chce nikogo obrażać, nie w tym rzecz) i nie ma pracy żadna ze stron, ani zdrowy, ani jego wózkowicz, wsparcia i zrozumienia ze strony bliskich, nawet netu, żeby z kimś o podobnych problemach porozmawiać, chyba dalej nie muszę tłumaczyć co się z tym wiąże – wszystko. Często zdrowe związki padają w takiej sytuacji… Jeśli zgodne jest to co napisałaś, że jesteś z Krakowa to bardzo wiele tłumaczy. Ja też mogę się dziwić, że tetra nie może skończyć studiów, cwana jestem bo jest u mnie uczelnia dostosowana i w dodatku państwowa z dotacjami. Rozumiesz Elwiro ekonomia.
Ekonomia o wszystkim decyduje, a jeśli twierdzisz, że nie to spróbuj żyć z tetra za samą rentę. Z drugiej strony tetra a tetra też się różnią, nie chcę być brutalna, ale są tacy co pracują i tacy co…niestety.
Jakiego tetrę masz na myśli ?
Tak jak sama napisałaś nie miotasz się bo płyniesz sobie przez życie w „miarę bezpiecznie”. Życzę Ci tego naprawdę z całego serca, żebyś tak miała dalej, ale życie lubi zaskakiwać…
Z tym, ze widzisz człowieka, a nie osobę na wózku – zgadzam się. Moi znajomi też tego nie dostrzegają itd., ale życie to nie rozmowa i patrzenie.
Droga dagello
Jeśli wcześniej przeczytałaś mój post to jest tam zdanie o 20 latach. Ok?
Podtrzymasz to?ja wierze,ze taki zwiazek wzmacnia milosc a leki,obawy i watpliwosci pokonuje sie w mgnieniu oka..
A co do problemów, które pokonujesz w mgnieniu oka- to powiedz dagello jak w mgnieniu oka bliska mi osoba może mi załatwić schodołaz, podnośnik i wózek(ten co mam już mi nie pomaga, ale ustawowy czas do wymiany jeszcze nie minął)?
Tylko tak w mgnieniu oka dagello-dobrze? Jak te problemy rozwiązać ? To są te lęki czy ktoś pomoże zejść, wnieść itd. Mało rozumiesz i wiesz.
Nie zrozum mnie źle, nie chcę być złośliwą, ale Twoje lęki i problemy, które masz na myśli są chyba tylko i wyłącznie natury emocjonalnej (NA RAZIE) wtedy rzeczywiście jeszcze jakoś można je pokonać, ale życie oprócz aspektu psychicznego ma wymiar czysto fizyczny.
Słowa, słowa-jakże łatwo wyklikać, ale jak to na życie przełożyć, na szary dzień?
P.s.
Jestem kobietą i to raczej o orientacji hetero-jeśli już o coś mnie podejrzewaszzycze ci powodzenia i wspanialego,wychudzonego modela z wybiegu,
4-listna koniczynko
Młodą kobietką jesteś i cóż, może tylko tyle.
A męża-partnera tego na dłuższą metę mieć będziesz na 100% chodziaka.
Przepraszam jeśli kogoś obraziłam mam taki styl dziwny pisania, że taki wydźwięk może się pojawiać w moich postach, ale z całego serca nie mam zamiaru nikogo obrażać. Nie umiem pięknie pisać.
Po drugie każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, a ja takie mam i tyle.
Pozdrawiam Was serdecznie (Ola)
Dzień dobry
Wybacz Olu, ale Twoja ekonomiczno - geograficzno - społeczna argumentacja, choć dała mi wiele do myślenia, za co Ci dziękuję, nie zmieniła mojego zdania, ani moich uczuć.
Mój punkt patrzenia, to punkt patrzenia krakowskiej studentki pedagogiki terapeutycznej...
Od kilku lat poznaję wiele osób z różnymi trudności (psychicznymi lub/i fizycznymi) i dzięki tym spotkaniom przekonałam się, że świat jest także dla mnie, z moim niedosłuchem, zaburzoną koordynacja polisensoryczną, trudnościami z zapamiętywaniem i jeszcze z paroma innymi "przywarami" równie mało atrakcyjnymi, a także z moja historią...
Olu, piszac, że życie nie jest dla mnie tak bardzo trudne, miałam na myśli mój stosunek do życia. Po prostu nie chcę usprawiedliwiać życia (mojego?) tym, że ono trudne jest, bo... jest i już. To w końcu moje życie ! ("Co jest dane, to jest zadane..."). I ja napotykam na różne trudności, przeszkody nie do przeskoczenia, i ja wiem, co to znaczy cierpieć i upadać... i potem, kiedy nie chce sie juz nawet wstawać...
Każdy ma swój wątek Olu, ale to wszystko wciąż ta sama opowieść... A każdy bohater jest tak samo ważny... (dla mnie na pewno).
Wiem, że takie hasła jak: dobro, piękno, prawda mogą brzmieć jak slogany, ale ja wierzę w ich istnienie i staram się być praktykiem... nie jest to łatwe, ale na szczęście nie jestem sama
Oczywiście, to wszystko to tylko punkt patrzenia krakowskiej studentki... co ona moze wiedzieć... ? Wciąż za mało, ale...
Pozdrawiam Ciepło Ciebie Olu i Wszystkich
P.S. Przepraszam za styl mojej wypowiedzi (chyba jakichś pseudofilozoficzo - refleksyjno - wynurzjący ) Ale jakoś tak wyszło, dziś o poranku
Wybacz Olu, ale Twoja ekonomiczno - geograficzno - społeczna argumentacja, choć dała mi wiele do myślenia, za co Ci dziękuję, nie zmieniła mojego zdania, ani moich uczuć.
Mój punkt patrzenia, to punkt patrzenia krakowskiej studentki pedagogiki terapeutycznej...
Od kilku lat poznaję wiele osób z różnymi trudności (psychicznymi lub/i fizycznymi) i dzięki tym spotkaniom przekonałam się, że świat jest także dla mnie, z moim niedosłuchem, zaburzoną koordynacja polisensoryczną, trudnościami z zapamiętywaniem i jeszcze z paroma innymi "przywarami" równie mało atrakcyjnymi, a także z moja historią...
Olu, piszac, że życie nie jest dla mnie tak bardzo trudne, miałam na myśli mój stosunek do życia. Po prostu nie chcę usprawiedliwiać życia (mojego?) tym, że ono trudne jest, bo... jest i już. To w końcu moje życie ! ("Co jest dane, to jest zadane..."). I ja napotykam na różne trudności, przeszkody nie do przeskoczenia, i ja wiem, co to znaczy cierpieć i upadać... i potem, kiedy nie chce sie juz nawet wstawać...
Każdy ma swój wątek Olu, ale to wszystko wciąż ta sama opowieść... A każdy bohater jest tak samo ważny... (dla mnie na pewno).
Wiem, że takie hasła jak: dobro, piękno, prawda mogą brzmieć jak slogany, ale ja wierzę w ich istnienie i staram się być praktykiem... nie jest to łatwe, ale na szczęście nie jestem sama
Oczywiście, to wszystko to tylko punkt patrzenia krakowskiej studentki... co ona moze wiedzieć... ? Wciąż za mało, ale...
Pozdrawiam Ciepło Ciebie Olu i Wszystkich
P.S. Przepraszam za styl mojej wypowiedzi (chyba jakichś pseudofilozoficzo - refleksyjno - wynurzjący ) Ale jakoś tak wyszło, dziś o poranku