<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
udarowcy
Moderatorzy: agusia, Moderatorzy
udarowcy
Cześć wszystkim.√Ö≈°ledzę posty forumowiczów i forumowieczek, czytam o problemach ludzi z urazem kręgosłupa i wiele innych tematów, ale...brakuj mi jeszcze czegoś.Chciałabym nawiązać kontakt z ludźmi, którzy są po udarze mózgu (takim głębszym)bądź żyją z takimi osobami.Mam tatę,który jest 10 miesięcy po udarze, jest prawostronnie sparaliżowany,nie mówi choć wydaje dźwięki, stracił pamięć,mógłby coś odtworzyć w mózgu, ale nie chcę się uczyć.Rehabiitacja foprpwadziłą do tego, że po domu wolno porusza się o kuli, poza pchamy go na wózku, ręka jest nadal niewładna.Był w Sanatorium w Smukale, teraz myślę o wysłaniu go na jakiś oddział rehabilitacyjny,choć on nie chce.Czekam na osoby z podobnym problemem do wymiany poglądów, doświadczeń, pomysłów,ponarzekania i wsparcia.
Szkoda, że nikt sie odpowiedział na mojego posta.Wiem,że jest dużo ludzi po udarze mózgu.Teraz słychać i widać coraz więcej przypadków tej choroby.Może chociaż ktoś ma podobny przypadek i podzieli się jak sobie radzi z osobą, która nie chce ćwiczyć, uczyć się, nie mówi i nie wszystko rozumie.Jak się z taką osobą porozumiewa?Może jakiś nowy pomysł ktoś mi podsunie.Ja też mogę podzielić się tym jak sobie radziliśmy z pampersami,karmieniem,ubieraniem,myciem itp.u osoby początkowo całkowicie leżącej, nie ruszającej się.Choć minął prawie rok i jest o wiele lepiej niż było to i tak ciężko żyć z taką osobą, ale jakoś trzeba sobie radzić.Czsami łatwiej komuś coś poradzić, podpowiedzieć niż sobie samemu.
odpowiedż na wezwanie.
ja również mam tatę po udarze mózgu.08.08.06r.zachorował na udar niedokrwienny,a w nocy z 8 na 9 marca (br.)na udar krwotoczny.masz rację,że bardzo trudno jest żyć z takim człowiekiem,ale musimy się cieszyć,że mamy z kim żyć.ja mam tatę na kredyt od siedmiu miesięcy i dziękuję Bogu,że pozwolił mi z tatą normalnie rozmawiać,prawie normalnie żyć.teraz tatulek jest w stanie bardzo ciężkim,można powiedzieć krytycznym...jak przeczytasz to napisz coś a ja wpadnę.bako
ja również mam tatę po udarze mózgu.08.08.06r.zachorował na udar niedokrwienny,a w nocy z 8 na 9 marca (br.)na udar krwotoczny.masz rację,że bardzo trudno jest żyć z takim człowiekiem,ale musimy się cieszyć,że mamy z kim żyć.ja mam tatę na kredyt od siedmiu miesięcy i dziękuję Bogu,że pozwolił mi z tatą normalnie rozmawiać,prawie normalnie żyć.teraz tatulek jest w stanie bardzo ciężkim,można powiedzieć krytycznym...jak przeczytasz to napisz coś a ja wpadnę.bako
Hejka!!!
Moja babcia jest nieco tydzien po udarze niedokrwiennym. Jest w szpitalu - lekarze mówią że stan jest ciężki ale nie beznadziejny. Przez 1 tydzień prawie cały czas spała..teraz łapie już pomał kontakt i mówi pojedyncze słowa. Ma sparaliżowaną lewą stronę ciała.
Czas pokazę jak będzie...wiem jednak, że udar może spotkać każdego. Babcia pomimo swoich 75 lat tryskala zdrowiem i formą. Nigdy ją nie bolała głowa, kręgosłup czy coś...a to chwila...i...
Moja babcia jest nieco tydzien po udarze niedokrwiennym. Jest w szpitalu - lekarze mówią że stan jest ciężki ale nie beznadziejny. Przez 1 tydzień prawie cały czas spała..teraz łapie już pomał kontakt i mówi pojedyncze słowa. Ma sparaliżowaną lewą stronę ciała.
Czas pokazę jak będzie...wiem jednak, że udar może spotkać każdego. Babcia pomimo swoich 75 lat tryskala zdrowiem i formą. Nigdy ją nie bolała głowa, kręgosłup czy coś...a to chwila...i...
hej!do ANIO√¢ÀÜ≈°√ɂİ√Ǭ¨√Ǭ£A.mój tato w sierpniu też miał u.niedokrwienny,a lat miał 66.objawy pojawiły się ok.dwóch tygodni przed pójściem do szpitala,ale ja wraz z rodziną nie wiedzieliśmy,że to może być ta choroba.a szkoda!!!teraz dużo czytam,w zasadzie każda wolna chwila jest spędzona na lekturze.wróce do sierpnia:tato,gdy trafił 08.08.06r.do szpitala miał następujące objawy:obniżony lewy kącik ust,słabo zrozumiała mowa(afazja),sprawiał wrażenie zdezorientowanego...09.08.wydawało sie mi,że jest lepiej niż dzień wcześniej,różnica była ta,że tato w środę(09.08)nie mógł chodzić-zabronione mał od lekarzy.10.08-było tragicznie....,zamówiliśmy mszę św.pomogło.od 10.08.stan zdrowia systematycznie się poprawiał,by od 13.08.można było mówić,że stał się cud.dwa i pół tygodnia na neurologii,potem trzy tygodnie na odziale rehabilitacyjnym i do domku.w domku łatwo nie było,ale byliśmy największymi szczęśliwcami na ziemi.tatuś powrócił do nas!wszystko nabierało innego znaczenia,wszystko było i jest nadal inne niż przed 08.08.zminiło się nasze życie diametralnie,ale byliśmy szczęśliwi,bo Jezus Chrystus dał nam jeszcze jedną szansę,a to było i jest najważniejsze.
08(!!!!).03.07r.nastąpił kolejny udar,tym razem grożniejszy i trudniejszy w leczeniu-udar krwotoczny.po trzech dniach stanu ogólnego dosyć dobrego nastąpił ogromny krok w tył...stan był znowu krytyczny,tato złapał coś na płuca(ale nie zapalenie-to zostało wykluczone),wysoko gorączkował przez trzy-cztery dni.obecnie stan jest ciężki i powoli zaczynamy tracić nadzieję,chociaż mamy świadomość,że to właśnie nadzieja umiera ostatnia.ciężko jest patrzeć,gdy ktoś tak bliski tak straszliwie cierpi-jesteś bezradny,ciągle się modlimy,to na serio pomaga,ale bardzo nam brakuje tatulka.liczymy się z tym,że każda chwila spędzona z nim,bądż bez niego,może być naszą ostatnią wspólną.chcę jednak potarzać za P.Coelho:"zadrzyło się wszystko co miało się zdarzyć,a jednocześnie nie zdarzyło się nic."pozdrawiam!czekam na Wasze historie.
08(!!!!).03.07r.nastąpił kolejny udar,tym razem grożniejszy i trudniejszy w leczeniu-udar krwotoczny.po trzech dniach stanu ogólnego dosyć dobrego nastąpił ogromny krok w tył...stan był znowu krytyczny,tato złapał coś na płuca(ale nie zapalenie-to zostało wykluczone),wysoko gorączkował przez trzy-cztery dni.obecnie stan jest ciężki i powoli zaczynamy tracić nadzieję,chociaż mamy świadomość,że to właśnie nadzieja umiera ostatnia.ciężko jest patrzeć,gdy ktoś tak bliski tak straszliwie cierpi-jesteś bezradny,ciągle się modlimy,to na serio pomaga,ale bardzo nam brakuje tatulka.liczymy się z tym,że każda chwila spędzona z nim,bądż bez niego,może być naszą ostatnią wspólną.chcę jednak potarzać za P.Coelho:"zadrzyło się wszystko co miało się zdarzyć,a jednocześnie nie zdarzyło się nic."pozdrawiam!czekam na Wasze historie.
Witaj bako
Dziękuję za obszerną wypowiedź. Ja też już trochę zagłębiłam się w lekturę literatury związanej z tą chorobą. Właśnie stąd dowiedziałam się, że bardzo często do roku czasu od 1 zatoru występuje 2.
U nas było tak, że syna babci obudziło nad ranem zapalone światło. Poszli zobaczyć co się dzieje, babcia siedziała na łóżku, poszły zwieracze więc wiadomo, że łóżko było...Ponadto też pojawiła się afazja i lewostronny paraliż. Zaraz pogotowie ... a w szpitalu stan sie jeszcze pogorszył...straciła kontakt z nami...cały czas spała...3 dzien był krytyczny...ale dzis przeniesli ja juz na normalna sale.
Zawsze trzeba miec nadzieje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dziękuję za obszerną wypowiedź. Ja też już trochę zagłębiłam się w lekturę literatury związanej z tą chorobą. Właśnie stąd dowiedziałam się, że bardzo często do roku czasu od 1 zatoru występuje 2.
U nas było tak, że syna babci obudziło nad ranem zapalone światło. Poszli zobaczyć co się dzieje, babcia siedziała na łóżku, poszły zwieracze więc wiadomo, że łóżko było...Ponadto też pojawiła się afazja i lewostronny paraliż. Zaraz pogotowie ... a w szpitalu stan sie jeszcze pogorszył...straciła kontakt z nami...cały czas spała...3 dzien był krytyczny...ale dzis przeniesli ja juz na normalna sale.
Zawsze trzeba miec nadzieje!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tu Ałka, dziękuję Bako i Aniele za odpowiedzi.Dawno nie sprawdzałam, bo już straciłam nadzieję, że ktoś odpowie, czekałam dość długo i opłaciło się. Cieszę się, że jest ktoś podobną sytuacja i będzie można pożalić się wzajemnie, pocieszyć czy wymienić informacją o przebiegu choroby. Dzisiaj mam z mamą przygnębiający dzień, bo dziś jest właśnie rok jak mój tata miał udar.Mama od rana popłakuje, zdaje retoryczne pytania dlaczego nas to spotkało i jak t dalej żyć.Wciąż też boimy się czy nie nadejdzie drugi udar - nie daj Boże.Lekarz kazał nam bardzo ściśle pilnować podawania lekarstw to też może uchronić.Niestety przepraszam, ale muszę przerwać i iść umyć oraz płożyć synka spać może później albo jutro odezwę się, bo teraz już mam do kogo.Cieszę się.
Witam!Alu,mój tato również brał leki,zwłaszcza,od momentu,gdy zachorował.Od tego czasu dbał o dietę,rzucił palenie,przestał zupełnie pić alk.,jedynym może błędem był brak ruchu,bood tamtego czasu rzecz jasna przestał też pracowac.Jak widać i takie zabiegi nie pomogły.Każdy udar zwiększa szanse na kolejny,każdy następny udar to większe inwalidztwo i większa śmiertelność.Nie chcę Cię straszyć tylko zwyczajnie piszę i podkreślam,że to bardzo trudna i mało zrozumiana jeszcze choroba.Jest też coś takiego jak genetyka,a dokładnie uwarunkowania genetyczne.
Będę teraz biadolił:jak mam się czuć,gdy każdy do okoła powtarza"trzeba szykować się na najgorsze".Ten widok cierpiącego taty,naznaczonego już teraz bardzo chorobą to mnie bardzo dobija.
Będę teraz biadolił:jak mam się czuć,gdy każdy do okoła powtarza"trzeba szykować się na najgorsze".Ten widok cierpiącego taty,naznaczonego już teraz bardzo chorobą to mnie bardzo dobija.
Hejka Bako i Aniele.Cieszę się,że nadal jesteście tu ze mną. Czytam posty choć mało się włączam, ale nie mam za bardzo czasu - przepraszam. Wskakuję na chwil, by przeczytać i to wszystko. Teraz też pracuje jeszcze w domu nad zaległościami choć jest wykend i późna godzina.Muszę iść zaraz spać to już po 1. Napiszę choć krótko.
Pilnujemy brania przez mojego tatę, bo to ważne i wiem,że wszystko się może zdarzyć. Lekarze mówią,że tata może dosyć długo żyć, a umrzeć na oś zupełnie innego, może coś się przyplątać co jest jakby ubocznym efektem udaru. Zresztą nie boję się już myśleć o śmierci. Otarliśmy się o nią kilka razy. Pozdrawiam i idę spać.Czekam na wieści od was o waszych bliskich.
Pilnujemy brania przez mojego tatę, bo to ważne i wiem,że wszystko się może zdarzyć. Lekarze mówią,że tata może dosyć długo żyć, a umrzeć na oś zupełnie innego, może coś się przyplątać co jest jakby ubocznym efektem udaru. Zresztą nie boję się już myśleć o śmierci. Otarliśmy się o nią kilka razy. Pozdrawiam i idę spać.Czekam na wieści od was o waszych bliskich.
Potrzena konsultacja z neurologiem
Jeżeli czyta to jakiś neurolog,bądż student medycyny o takiej specjalizacji to proszę,by się odezwał.Chcę zadać kilka pytań dotyczących udaru krwotocznego-wiele czytam,ale to nie to samo co konsultacja ze specjalistą.
Witam!mój tato jest w coraz gorszym stanie...jest świadomy,ale gaśnie z dnia na dzień,a to już prawie miesiąc od wystąpienia drugiego udaru!!!!trudno jest być optymistą,bo zamiast się polepszać idzie to w drugą stronę.każdy dzwoniący tel.to szybsze bicie serca i...że dzwonią ze szpitala z tragiczną wiadomością.SZANUJCIE SWOICH RODZIC√¢ÀÜ≈°√É‚Ä∞√¢‚Ǩ≈°√É‚Äû√ɬ∫W,BO GDY ICH ZABRAKNIE BARDZO DUŻO STRACICIE-PISZę TAK BO WIEM CO√Ö≈° O TYM.
Witajcie Kochani!!!
Polska służba zdrowia mnie osłabia....babcie po 2 tyg. od bardzo ciężkiego udaru chcą wypisać do domu...poszaleli Ci ludzie...koperty to biorą ile dasz...a chorego żeby tylko jak najszybciej się pozbyć...bo jak ktoś ma ponad 70 lat to krzyżyk na droge i nie ma go co ratowac. Pasowałoby tylko napuścić na nich Polsat lub TVN to może by się czegoś nauczyli!!!
Niby gadali jeszcze z ordynatorką+kolejna koperta i powiedziała, że postara się jeszcze chwilę ją zatrzymać a jak nie to przewieźć na oddział rehabilitacyjny.
A Wasi bliscy jak długo byli w szpitalu po 1 udarze i na jakich oddzialach??
Niby gadali jeszcze z ordynatorką+kolejna koperta i powiedziała, że postara się jeszcze chwilę ją zatrzymać a jak nie to przewieźć na oddział rehabilitacyjny.
A Wasi bliscy jak długo byli w szpitalu po 1 udarze i na jakich oddzialach??
Anioł
w przypadku mojego taty,było tak:17-19 dni na oddziale NEUROLOGII,a potem 21 dni na rehabilitacji.my jako na lekarzy nie narzekamy,ale na pielęgniarki(chociaż nie wszystkie) były tak chore jak właśnie nasza służba zdrowia.teraz,gdy tato leży już trzy tygodnie lekarze też nam zapowiadają,że jeszcze poleży trochę.my jednak nie dajemy nic,bo to jest ich obowiązek ratować ludzi!ja pracuję w placówce gminnej i mi też nikt nic nie daje...rozumiem Cię,bo gdzieś miesiąc temu moja babcia(81 lat)była w szpitalu i postępowano z nią w zasadzie jak z Twoją babcią,po 2 tygodniach wypisano ją do domu,a na karcie napisano:wypisano ze szpitala w stanie dobrym-ten stan był na tyle "dobry",że babcia nie miała na tyle siły by samodzielnie chodzić,ale było "dobrze".