<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Życie kulawego ... za granicą
Moderator: Moderatorzy
Życie kulawego ... za granicą
czesc, czy macie jakies dobre lub zle doswiadczenia o tym, jak zyje sie niepelnosprawnym za granica? ja wyjechalam po wielu latach zycia w Polsce za granice i nie widze jakos specjalnie roznicy.
Mysle, ze niezla utopia jest myslenie, ze za granica mozze byc lepiej. Jest tak samo, tylko ludzie sa mniej podli i zazdrosni. No i mozna wiele zalatwic bez znajomosci. Po prostu tu szanuje sie kazdego czlowieka, a nie tylko bogatego, czy zdrowego. Pod tym wzgledem jest na pewno lepiej. Mieszkam w niemczech i np. tu jak jezdze tramwajami, to nie ma czaego takiego, ze pomoze ci ktos do niego wejsc, w szczegolnosci motorniczy ma to gdzies. trzeba sobie radzic samemu, szybko prosic kogos o pomoc. Czytam, ze tu w Polsce, jest obowiazek pomagania kulawemu w dostaniu sie do tramwaju, gdzie sa przystanki nie dostosowane do tych niskopodlogowych. A tu wlasnie jest podobnie, czasami przystanki sa dostosowane, a czasami nie, wiec trzeba poprosic o pomoc, bo nie ma rozpedy, zeby wejsc pod te 30, 40cm.
A z innych rzeczy, jak ktos ma pytania, odpowiem.
Roznice jaka zauwazylem tez zyjac tu, jest taka, ze jak wiecie, w Niemczech mocno sa zaostrzone przepisy odnosnie jezdzenia nowymi samochodami, plakietki zeilone i te sprawy, zeby moc wjechac do miasta /poza miastem mozna jezdzic bez plakietek/. No, ale w naszym przypadku, mozna jezdizc trupem, nikt sie nie czepia, legitymacja parkingowa rozwiazuje ten problem. To duzy plus. Czy ktos ma jeszcze jakies doswiadczenia zycia kulawych za granica? chetnie bym sie dowiedzial, jak to jest.
Mysle, ze niezla utopia jest myslenie, ze za granica mozze byc lepiej. Jest tak samo, tylko ludzie sa mniej podli i zazdrosni. No i mozna wiele zalatwic bez znajomosci. Po prostu tu szanuje sie kazdego czlowieka, a nie tylko bogatego, czy zdrowego. Pod tym wzgledem jest na pewno lepiej. Mieszkam w niemczech i np. tu jak jezdze tramwajami, to nie ma czaego takiego, ze pomoze ci ktos do niego wejsc, w szczegolnosci motorniczy ma to gdzies. trzeba sobie radzic samemu, szybko prosic kogos o pomoc. Czytam, ze tu w Polsce, jest obowiazek pomagania kulawemu w dostaniu sie do tramwaju, gdzie sa przystanki nie dostosowane do tych niskopodlogowych. A tu wlasnie jest podobnie, czasami przystanki sa dostosowane, a czasami nie, wiec trzeba poprosic o pomoc, bo nie ma rozpedy, zeby wejsc pod te 30, 40cm.
A z innych rzeczy, jak ktos ma pytania, odpowiem.
Roznice jaka zauwazylem tez zyjac tu, jest taka, ze jak wiecie, w Niemczech mocno sa zaostrzone przepisy odnosnie jezdzenia nowymi samochodami, plakietki zeilone i te sprawy, zeby moc wjechac do miasta /poza miastem mozna jezdzic bez plakietek/. No, ale w naszym przypadku, mozna jezdizc trupem, nikt sie nie czepia, legitymacja parkingowa rozwiazuje ten problem. To duzy plus. Czy ktos ma jeszcze jakies doswiadczenia zycia kulawych za granica? chetnie bym sie dowiedzial, jak to jest.
Re: Życie kulawego ... za granicą
ja równiez nie przewiduję wiekszych problemow
ale wiadomo - jesli ktos słabo radzi sobie w swoim kraju, to za granicą bedzie mu tym bardziej trudno
ale wiadomo - jesli ktos słabo radzi sobie w swoim kraju, to za granicą bedzie mu tym bardziej trudno
Re: Życie kulawego ... za granicą
Barakuda, jakoś nie zgadzam się z tym co piszesz, jest spora różnica. (oprócz kwestii ludzi z otoczenia) Przede wszystkim w przystosowaniach infrastruktury pod wózki. Często latam do Polski i jest coraz lepiej, ale sporo jeszcze do zrobienia. Do Niemczech tez wybieram się przynajmniej raz w roku i ostatnio w Mannheim kierowca tramwaju ochrzanił moja zonę, ze nie poczekała na niego, na wyciągniecie rampy i nie chodziło o to, ze chciał być miły tylko o to, ze był to jego obowiązek (tłumaczył, ze gdyby coś sobie zrobiła przy jej wyciąganiu to byłaby to jego wina, i coś o jakiś ubezpieczeniach gadał etc.).
A o darmowych cewnikach jednorazowych cholistera to chyba w PL można pomarzyć (poprawcie mnie jeśli się mylę)
Mógłbym jeszcze kilka kwestii przytoczyć, ale może to następnym razem
A o darmowych cewnikach jednorazowych cholistera to chyba w PL można pomarzyć (poprawcie mnie jeśli się mylę)
Mógłbym jeszcze kilka kwestii przytoczyć, ale może to następnym razem
Re: Życie kulawego ... za granicą
ressss chyba chodzi Ci o Rochestera
pozdrawiam
equinox
ps. jak to nie tajemnica gdzie mieszkasz ? chętnie byśmy posłuchali o różnicach i przepaściach choć przez te ponad 20 lat powinno być dużo....lepiej a tu czarna rozpacz
pozdrawiam
equinox
ps. jak to nie tajemnica gdzie mieszkasz ? chętnie byśmy posłuchali o różnicach i przepaściach choć przez te ponad 20 lat powinno być dużo....lepiej a tu czarna rozpacz
w życiu piękne są tylko chwile.......
Re: Życie kulawego ... za granicą
Zależy kto myśli o jakiej "za granicy". W europie jest praktycznie wszedzie podobnie, polska troche odbiega od europy w sensie negatywnym. Nie poruszam sie komunikacją miejską także w tym temacie sie nie wypowiem ale sama mentalnośc ludzi, im dalej na zachód tym lepiej. Najlepiej jest w stanach, tam nie ma różnicy czy ktoś jest na wózku czy nie. A infrastruktura jest całkowicie dostosowana do wózkowiczów polecam;)
Re: Życie kulawego ... za granicą
Racja Equinox, moja pomyłka.
Tajemnicą nie jest gdzie mieszkam i chyba pisałem gdzieś już - Irl.
Napisze coś więcej za tydzień, dwa - teraz dożo spraw na głowie w związku z przeprowadzka...
Tajemnicą nie jest gdzie mieszkam i chyba pisałem gdzieś już - Irl.
Napisze coś więcej za tydzień, dwa - teraz dożo spraw na głowie w związku z przeprowadzka...
Re: Życie kulawego ... za granicą
Pozdrów Bono [trochę Ci zazdroszczę [ z przymróżeniem oka ]
pozdrawiam
equinox
pozdrawiam
equinox
w życiu piękne są tylko chwile.......
Re: Życie kulawego ... za granicą
Nie ma czego leje 360 dni w roku
- Załączniki
-
- images.jpg (8.95 KiB) Przejrzano 12518 razy
Re: Życie kulawego ... za granicą
Od czego zacząć to sam nie wiem... Ciężko porównywać skoro nie ma się 100 % pewności do tego jak to w PL wygląda. Wiec poprawcie jeśli się mylę.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl to, ze w PL na większość jeśli nie wszystko są "DOPŁATY/DOFINANSOWANIA". Zaczynając od biletu autobusowego a kończąc na wózku. Za granica 100% free travel pass plus miesięczne świadczenie na "taxowke" , nowy wózek co kilka lat... i inne tego typu sprawy.
Co do podroży i przemieszczania się to wiadomo, ze najlepiej własnym autem, ale lecąc gdzieś ta opcja odpada. W PL nie posiadam auta. Chciałem skorzystać z "wózkowej taksówki" - BRAK (we Wrocławiu). Tramwaje/autobusy/ przystanki pozostawiają jeszcze bardzo wiele do życzenia.
Czy mając 100% dostosowane autobusy/tramwaje i do użytkowania za darmo to dalej używalibyście tylko własnego auta?
Ostatnio z czystej ciekawości zrezygnowałem z auta aby sprawdzić takie cos:
http://www.youtube.com/watch?v=Qu8aSK9JCdI
Fakt faktem nie dane mi to było przetestować bo zaszła pomyłka i taki autobus nie podjechał, ale przysłali niskopodłogowy cały do dyspozycji na trasę 60km
Dużo by pisać. Najlepiej pytajcie. Sam z chęcią się dowiem szczegółów z PL i w innych miejscach niż WRO.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl to, ze w PL na większość jeśli nie wszystko są "DOPŁATY/DOFINANSOWANIA". Zaczynając od biletu autobusowego a kończąc na wózku. Za granica 100% free travel pass plus miesięczne świadczenie na "taxowke" , nowy wózek co kilka lat... i inne tego typu sprawy.
Co do podroży i przemieszczania się to wiadomo, ze najlepiej własnym autem, ale lecąc gdzieś ta opcja odpada. W PL nie posiadam auta. Chciałem skorzystać z "wózkowej taksówki" - BRAK (we Wrocławiu). Tramwaje/autobusy/ przystanki pozostawiają jeszcze bardzo wiele do życzenia.
Czy mając 100% dostosowane autobusy/tramwaje i do użytkowania za darmo to dalej używalibyście tylko własnego auta?
Ostatnio z czystej ciekawości zrezygnowałem z auta aby sprawdzić takie cos:
http://www.youtube.com/watch?v=Qu8aSK9JCdI
Fakt faktem nie dane mi to było przetestować bo zaszła pomyłka i taki autobus nie podjechał, ale przysłali niskopodłogowy cały do dyspozycji na trasę 60km
Dużo by pisać. Najlepiej pytajcie. Sam z chęcią się dowiem szczegółów z PL i w innych miejscach niż WRO.
Re: Życie kulawego ... za granicą
resss w Niemczech nie ma tak kolorowo, właściwie nic się nie dostaje za darmo. Ale może się mylę. W każdym razie na samochód przykładowo dostają osoby zyjące bardzo aktywnie, pracujące itp, zwykły kaleka nie dostanie, nie wiem czemu, ale tak niby jest.
Bilet trzeba kupić, wynosi to 6 euro na miesiąc, ale ponoć gdzieś tam ponoć to zwracają. Ja użytkuję auto, ale jak jest w naprawie używam niestety tramwai.
Fajnie masz z tym, że dostajesz wszystko za darmo, a co z autem, też?
Z czasem ajk dwieim się więcej o tym, co nam się niby należy, napiszę z pewnością.
Współczuje, że pada 300 dni w roku, mój brat tam żyjący to potwierdza, ale i tak tam mieszka już około 6 lat może 7.
Wpaść można w depresję!
Pogodę mam w Niemczech lepszą, bo blisko granicy FR.
Co do traktowania kulawych, jest o niebo normalniejsze, takie ludzkie, trudno to wytłumaczyć.
No i budynki zabytkowe są dostępne dla wóżków.
Ciekawostką jest to, że tablice rejestracyjne robi Pani w przydrożnym kiosku, znajdującym się od urzędu miasta jakieś 50m
"Płaci się też za nie przysłowiowe grosze...
Przegląd techiczny samochodu jest raz na dwa lata.
-----------------------------------------
resssss serio wózek za darmo? Ale jaki?
bo jak patrzę na to na jakich wózkach jeżdżą Niemcy i piszę tu o sportowcach, to trochę są wstrętne w porównaniu do tego na czym my jeździmy w Polsce. tu mój wózek jest podziwany i są zdziwieni, że nie składam go krzyżakowo tylko wykładam koła etc i rama cała.
Ale oni mają samochody z rozsuwanymi drzwiami, może dlatego mają takie "aktywne" wózki, nie wiem.
Bilet trzeba kupić, wynosi to 6 euro na miesiąc, ale ponoć gdzieś tam ponoć to zwracają. Ja użytkuję auto, ale jak jest w naprawie używam niestety tramwai.
Fajnie masz z tym, że dostajesz wszystko za darmo, a co z autem, też?
Z czasem ajk dwieim się więcej o tym, co nam się niby należy, napiszę z pewnością.
Współczuje, że pada 300 dni w roku, mój brat tam żyjący to potwierdza, ale i tak tam mieszka już około 6 lat może 7.
Wpaść można w depresję!
Pogodę mam w Niemczech lepszą, bo blisko granicy FR.
Co do traktowania kulawych, jest o niebo normalniejsze, takie ludzkie, trudno to wytłumaczyć.
No i budynki zabytkowe są dostępne dla wóżków.
Ciekawostką jest to, że tablice rejestracyjne robi Pani w przydrożnym kiosku, znajdującym się od urzędu miasta jakieś 50m
"Płaci się też za nie przysłowiowe grosze...
Przegląd techiczny samochodu jest raz na dwa lata.
-----------------------------------------
resssss serio wózek za darmo? Ale jaki?
bo jak patrzę na to na jakich wózkach jeżdżą Niemcy i piszę tu o sportowcach, to trochę są wstrętne w porównaniu do tego na czym my jeździmy w Polsce. tu mój wózek jest podziwany i są zdziwieni, że nie składam go krzyżakowo tylko wykładam koła etc i rama cała.
Ale oni mają samochody z rozsuwanymi drzwiami, może dlatego mają takie "aktywne" wózki, nie wiem.
Re: Życie kulawego ... za granicą
Az tak dobrze żeby auto za darmo dostać to nie ma Jest (było) spore dofinansowanie (chyba raz na 3 lata) ale jaki procent to nie wiem gdyż skorzystałem z innej opcji, do wyboru, ale myślę ze pewnie na to samo by wyszło tylko płacone jak wcześniej napisałem co kilka lat. Zresztą zlikwidowali już te dodatki (tu tez ciecia). ...samochód i paliwo bez VAT oczywiście.
Wózek quickie helium tak jakby na wynajem, ale wiadomo ze nie oddam (chyba ze cud się wydarzy )
Nie wiem jak w Polsce z klubami/pubami itp. tutaj już na kilku bylem i w każdym odwiedzonym były przystosowane, windy, podjazdy, balkony (koncerty). Raz chciałem we Wrocku udać się na koncert to nawet nie dostałem żadnej odpowiedzi na kilka maili. (Lykend club to chyba był)
Staram się opisywać wszystkie odwiedzone/ przystosowane miejsca no mojej stronie poniżej. Wiec zapraszam do budowania bazy o przystosowanych miejscach w Europie.
Wózek quickie helium tak jakby na wynajem, ale wiadomo ze nie oddam (chyba ze cud się wydarzy )
Nie wiem jak w Polsce z klubami/pubami itp. tutaj już na kilku bylem i w każdym odwiedzonym były przystosowane, windy, podjazdy, balkony (koncerty). Raz chciałem we Wrocku udać się na koncert to nawet nie dostałem żadnej odpowiedzi na kilka maili. (Lykend club to chyba był)
Staram się opisywać wszystkie odwiedzone/ przystosowane miejsca no mojej stronie poniżej. Wiec zapraszam do budowania bazy o przystosowanych miejscach w Europie.