<<<<<<< CURRENT_FILE
======= DIFF_SEP_EXPLAIN
>>>>>>> NEW_FILE
Co się czuje?
Moderator: Moderatorzy
Co się czuje?
Mam takie pytanie. mam nadzieje ze to nikogo nie obrazi w kazdym razie nie w takim zamiarze je zadaje
Co się czuje w momencie przerwania rdzenia? Czy to prawda że sztywnieją kończyny?
Co się czuje w momencie przerwania rdzenia? Czy to prawda że sztywnieją kończyny?
Re: Co się czuje?
Nic się nie dzieje pod tym względem. W momencie przerwania traci się czucie i tyle. Dzieje się w sferze psychicznej. Szok, strach, milion myśli i pytań...
Re: Co się czuje?
Nic sie nie czuje. 0 bolu i ogolnie nie wiadomo o co chodzi. No chyba, ze ktos przerwal juz sobie kiedys rdzen to moze to jakos inaczej odczuwac
Re: Co się czuje?
Nie jest fajnie w każdym razie...
Re: Co się czuje?
nawet nie chce tego wiedziec a tym bardziej poczuc kiedys brrrr
Re: Co się czuje?
nie wiem czy bedziecie chcieli na to odpowiedziec jesli nie zrozumiem... pomagaliscie sobie jakas terapia? opieka psychologa? to pomaga?
Re: Co się czuje?
Witam, każdy z nas jest inny a co za tym idzie jeden z nas potrzebuje pomocy inny nie. Niestety żyjemy w kraju, w którym gdy ktoś udaje się do psychologa zostaje mu przypięta stereotypowa łatka z tym, że nie jest normalny. Nie zastanawiaj się nawet chwili, jeżeli czujesz potrzebę pomocy idź po nią do specjalisty. Jest tu dostępny mój prywatny e-mail napisz chętnie porozmawiamy. Pozdrawiamkamon pisze:nie wiem czy bedziecie chcieli na to odpowiedziec jesli nie zrozumiem... pomagaliscie sobie jakas terapia? opieka psychologa? to pomaga?
Re: Co się czuje?
wazne jest dla mnie moje zdrowie psychiczne wiec sie nie zastanawiam musze tylko teraz znalezc kogos godnego uwagi bo to jednak nie to samo co dentysta czy dermatolog
Re: Co się czuje?
Tak, rozejrzyj się za kimś polecanym. Pozdrawiam. Wierzę, że uda Ci się wszystko poukładać.
Re: Co się czuje?
Troszke szokujące pytanie , nawet nie wiem jak o tym pomyslec
Re: Co się czuje?
Witaj ja jak spadłem na głowę, to miałem ino w głowie błysk tak jak by cie piorun poraził.gosc1234 pisze:Mam takie pytanie. mam nadzieje ze to nikogo nie obrazi w kazdym razie nie w takim zamiarze je zadaje
Co się czuje w momencie przerwania rdzenia? Czy to prawda że sztywnieją kończyny?
A resztę ciała już w powietrzu nie czułem i mi się wydawało ze leci dalej, gdy resztkami rąk które czułem dotykałem się to tak jakbym obce ciało dotykał.
jestem jozek a podemną wózek napęd ręczny ale zmotoryzowany
Re: Co się czuje?
Dzień dobry.
Pracuję na oddziale krótkoterminowym rehabilitacyjnym. Niby wszystko ok, jednak w 99,7% są
to pacjenci starzy. I ich dotyczy nasza opieka. Geriatria i tylko geriatria(stawianie do pionu po wypadkach-w domu,
szacowanie ich możliwości rehabilitacyjnych, lub lokowanie ich w placówkach na stałe-gdy nie ma szans na poprawę)
Z racji tego, że jest to placówka prywatna(poza granicami kraju pracuję), to od czasu do czasu "strzelą"
numer i przyjmą nam na oddział "coś" odbiegającego od normy.
Tak też stało się i tym razem. Przyjęli na miesiąc chłopaka-bo musi się gdzieś "przechować"
podczas nieobecności lub też niedyspozycji(nie jestem do końca pewna) swoich stałych opiekunów w domu.
Chłopak ma obecnie 24 lata, uraz C6-spadł z balkonu z 9 metrów, na plecy, 1,5 roku temu.
Przepraszam za wyrażenie-chłopak jest świetnie "utrzymany", delikatna spastyka, dobrze rozciągnięty, zero uszkodzeń skóry,
ruchy ramion całkiem niezłe(sam je i rozwija np, kebaba zawiniętego w naleśnik, otwiera butelkę przy pomocy zębów ściskając ją w dłoniach, cienko z balansem gdy siedzi aby mu założyć t-shirt ale radzi sobie) ogólnie dzielny dzieciak. Korzysta z elektrycznego wózka. No i pali jak smok, ale tu się nie czepiam.
Przyznam szczerze,że to jest pierwszy mój przypadek. Nie miałam okazji zajmować się tak młodym człowiekiem, z takim problemem zdrowotnym.
Nie do zmotywowania aby wcześniej wstał i dał sobie chociażby zrobić ćwiczenia bierne mięśni nóg, nie do zmotywowania aby położył się wcześniej-to i nie będzie bąkał,że spać mu się chce rano z racji nocnego kwitnięcia.
I tak już upływa drugi tydzień, a ten kwitnie przed ekranem laptopa i chipsy zażera.
Kwestia jest taka,że w większości pracownikom to pasuje-bo nie musza dupy ruszać i pracować z pacjentem-mają luz. Nie motywują więc. Mnie to nie pasuje, bo zaczęłam już zauważać chociażby przebarwienia na piętach. I czy mu się to podobało czy-nie założyłam mu 2 wieczory temu specjalne nakładki na piety, aby nie doszło do zmian.
Napyskował mi,że co ja z niego robię, że to nie wygodne.
Wkurzyłam się nie na żarty i powiedziałam, żeby przestał się wydurniać,i robił coś abym całego go przypadkiem w gąbki nie ubrała, poza tym to ja mogę jego nogę wziąć i iść i nawet nie poczuje, co dopiero mały napiętnik.
I to był chyba pierwszy raz kiedy zamilknął i się uśmiechnął.
Zapytał czy pracuję jutro, niestety-powiedziałam-miałeś szansę, następna trafi się za dwa dni bo mam wolne.
Posmutniał i dodał :"bo ja już sam nie wiem o co mi chodzi"
Usiadłam koło niego, przytuliłam go(on dla mnie jak dzieciak, ja mam 42 lata)i opowiedział mi trochę.
Była impreza, wygłupy. Spadł. Potem szok, próby odwrócenia nieodwracalnego. Potem przyszło najgorsze-złość rodziców-nie ogarnęli tego za dobrze...i od roku mieszka z ciotką-siostrą jego ojca. W tym czasie rodzice się rozwiedli.
No kanał kompletny
A ja siedzę i czytam wszystko co możliwe, bo jak się okazuje to wcale tak dużo nie wiedziałam o tetraplegii.
Wasze forum jest kopalnią złota dla takich ignorantów jak ja.
Chcę małemu pomóc-bo mam serce po prawidłowej stronie, ale ręce mi opadają. Jego opór i niechęć jest tak ogromna do jakiegokolwiek ruchu,że szelki opadają.
Jedyne o co dba to o czas brania medycyny(chwali się to)
Wygrywam tym,że lubi rozmawiać, sprzeczać się-no więc kłócimy się na tematy religijne, polityczne i wszelkie społeczne.
Raz nawet rzuciłam w niego dla żartu-kulką z papieru-bo mi argumentów zabrakło.
Tylko tu się angażuje. Werbalnie.
Reszta ni cholery.
A do teraz siedzę i dumam co za idiota przysłał nam na taki oddział chłopaka.
Widać kasa wygrywa, i prywaciak ma w nosie kogo przyjmuje.
Dlatego czytam Was, może coś mi rozjaśni w głowie:-)
Pozdrawiam Was Dzielni Ludzie, z wyrazami szacunku Wioletta
Pracuję na oddziale krótkoterminowym rehabilitacyjnym. Niby wszystko ok, jednak w 99,7% są
to pacjenci starzy. I ich dotyczy nasza opieka. Geriatria i tylko geriatria(stawianie do pionu po wypadkach-w domu,
szacowanie ich możliwości rehabilitacyjnych, lub lokowanie ich w placówkach na stałe-gdy nie ma szans na poprawę)
Z racji tego, że jest to placówka prywatna(poza granicami kraju pracuję), to od czasu do czasu "strzelą"
numer i przyjmą nam na oddział "coś" odbiegającego od normy.
Tak też stało się i tym razem. Przyjęli na miesiąc chłopaka-bo musi się gdzieś "przechować"
podczas nieobecności lub też niedyspozycji(nie jestem do końca pewna) swoich stałych opiekunów w domu.
Chłopak ma obecnie 24 lata, uraz C6-spadł z balkonu z 9 metrów, na plecy, 1,5 roku temu.
Przepraszam za wyrażenie-chłopak jest świetnie "utrzymany", delikatna spastyka, dobrze rozciągnięty, zero uszkodzeń skóry,
ruchy ramion całkiem niezłe(sam je i rozwija np, kebaba zawiniętego w naleśnik, otwiera butelkę przy pomocy zębów ściskając ją w dłoniach, cienko z balansem gdy siedzi aby mu założyć t-shirt ale radzi sobie) ogólnie dzielny dzieciak. Korzysta z elektrycznego wózka. No i pali jak smok, ale tu się nie czepiam.
Przyznam szczerze,że to jest pierwszy mój przypadek. Nie miałam okazji zajmować się tak młodym człowiekiem, z takim problemem zdrowotnym.
Nie do zmotywowania aby wcześniej wstał i dał sobie chociażby zrobić ćwiczenia bierne mięśni nóg, nie do zmotywowania aby położył się wcześniej-to i nie będzie bąkał,że spać mu się chce rano z racji nocnego kwitnięcia.
I tak już upływa drugi tydzień, a ten kwitnie przed ekranem laptopa i chipsy zażera.
Kwestia jest taka,że w większości pracownikom to pasuje-bo nie musza dupy ruszać i pracować z pacjentem-mają luz. Nie motywują więc. Mnie to nie pasuje, bo zaczęłam już zauważać chociażby przebarwienia na piętach. I czy mu się to podobało czy-nie założyłam mu 2 wieczory temu specjalne nakładki na piety, aby nie doszło do zmian.
Napyskował mi,że co ja z niego robię, że to nie wygodne.
Wkurzyłam się nie na żarty i powiedziałam, żeby przestał się wydurniać,i robił coś abym całego go przypadkiem w gąbki nie ubrała, poza tym to ja mogę jego nogę wziąć i iść i nawet nie poczuje, co dopiero mały napiętnik.
I to był chyba pierwszy raz kiedy zamilknął i się uśmiechnął.
Zapytał czy pracuję jutro, niestety-powiedziałam-miałeś szansę, następna trafi się za dwa dni bo mam wolne.
Posmutniał i dodał :"bo ja już sam nie wiem o co mi chodzi"
Usiadłam koło niego, przytuliłam go(on dla mnie jak dzieciak, ja mam 42 lata)i opowiedział mi trochę.
Była impreza, wygłupy. Spadł. Potem szok, próby odwrócenia nieodwracalnego. Potem przyszło najgorsze-złość rodziców-nie ogarnęli tego za dobrze...i od roku mieszka z ciotką-siostrą jego ojca. W tym czasie rodzice się rozwiedli.
No kanał kompletny
A ja siedzę i czytam wszystko co możliwe, bo jak się okazuje to wcale tak dużo nie wiedziałam o tetraplegii.
Wasze forum jest kopalnią złota dla takich ignorantów jak ja.
Chcę małemu pomóc-bo mam serce po prawidłowej stronie, ale ręce mi opadają. Jego opór i niechęć jest tak ogromna do jakiegokolwiek ruchu,że szelki opadają.
Jedyne o co dba to o czas brania medycyny(chwali się to)
Wygrywam tym,że lubi rozmawiać, sprzeczać się-no więc kłócimy się na tematy religijne, polityczne i wszelkie społeczne.
Raz nawet rzuciłam w niego dla żartu-kulką z papieru-bo mi argumentów zabrakło.
Tylko tu się angażuje. Werbalnie.
Reszta ni cholery.
A do teraz siedzę i dumam co za idiota przysłał nam na taki oddział chłopaka.
Widać kasa wygrywa, i prywaciak ma w nosie kogo przyjmuje.
Dlatego czytam Was, może coś mi rozjaśni w głowie:-)
Pozdrawiam Was Dzielni Ludzie, z wyrazami szacunku Wioletta
Re: Co się czuje?
Cześć Wioletta, hmmm może warto skontaktować opisywanego człowieka z kimś, kto porusza się na wózku. Piszcie na mój prywatny mail. Zapraszamy do odwiedzin oraz zabierania głosu na forum. Tu nie ma "głupich pytań". Pozdrawiam
Re: Co się czuje?
W to, że on zna innych ludzi na wózkach-nie wątpię.muppet pisze:Cześć Wioletta, hmmm może warto skontaktować opisywanego człowieka z kimś, kto porusza się na wózku. Piszcie na mój prywatny mail. Zapraszamy do odwiedzin oraz zabierania głosu na forum. Tu nie ma "głupich pytań". Pozdrawiam
Wiem, że stara brygada, ta w towarzystwie której spadł z balkonu, rozpierzchła się już.
Ma jakieś sporadyczne kontakty-ale albo on, albo oni unikają częstrzych. Cóż, dzieciaki nie poradziły
sobie z ogromem wydarzenia. Trauma dotyczy obu stron.
Ja za wiele nie mogę, jest on moim pacjentem zaledwie od kilkunastu dni, i będzie jeszcze
zaledwie przez kilkanaście dni. Jednak spokoju mi to nie daje. Niby przyzwyczaiłam się już
do bólu, cierpienia, a nawet śmierci innych...jednak jego wiek mnie rozwala.
Młody, przystojny, inteligentny chłopak-i wszystko poszło w diabły przez jeden wygłup.
Pomijam już to wszystko, bo każdy z Was tutaj miał właśnie takie jednorazowe
wydarzenie,które posadziło go w wózku.
Mnie chodzi o to, że nie umiem przemówić mu do rozumu w żaden sposób,
ani zmobilizować do większej aktywności niż klikanie kostkami palców w klawisze...
Gdy tylko zaczynam się "za niego zabierać" to już słyszę ten monotonny, znudzony głos
i masę wymówek: ból głowy, zmęczenie, ból mięśni, niewyspanie etc
Kończy się więc tylko na rozmowie. O wszystkim co akurat przyjdzie mu do głowy.
Dużo muszę opowiadać mu o Polsce, o mieście z którego pochodzę, nawet o moje dzieciństwo mnie wypytuje.
Sam też dużo mówi. Cóż-przynajmniej nie nastąpi atrofia mięśni języka Jednak żarty żartami, wyprasza z pokoju każdego
kto miałby zamiar w jakiś sposób poćwiczyć z nim. Jedynie czynności około higieniczne, i związane z wypróżnianiem
akceptuje.
PS: wiem,że ma ojca, matkę, ciotkę, babkę i siostrę....ani jedna z tych osób nie odwiedziła go
do tej pory. Porażka jakaś....